21. Calum Hood - How deep is your love?

411 26 5
                                    

Czarne ulice rozświetlały się od miejscowych latarni. Przestrzeń wokół była wolna od jakiejkolwiek duszy. Ludzie trzymali się od tego miejsca daleko. Nie chcieli mieć do czynienia z tą okolicą i zwyczajami jakie tu panują. Dawno siedzieli zamknięci w domu na cztery spusty, otuleni bawełnianym kocem, a w dłoni zapewne trzymali gorącą herbatę.

Stukot moich obcasów wypełniał całą ciszę dookoła. Szłam prosto, przed siebie. Moje dłonie schowane były do kieszeni czarnej bluzy, a z ust wylatywał dym papierosowy. Uwielbiałam ten stan. Mogłam poczuć się wtedy wolna, chociaż na chwilę.

Zanim dotarłam do dobrze znanego mi budynku, dopaliłam cienkiego papierosa i policzyłam do trzech zanim nacisnęłam klamkę. Starałam odtrącić od siebie czarny scenariusz tego miejsca. Kiedy przekroczyłam próg domu, od razu poczułam intensywny zapach palonej trawki. Skrzywiłam się. Zawsze reagowałam tak samo, ale po dwóch minutach przebywania w tym miejscu do wszystkiego dało się przyzwyczaić.

Usiadłam na jednym z krzeseł, otworzyłam butelkę wódki i tak po prostu wzięłam łyka. Gorzki smak białej cieczy rozlał się w moim gardle, a na twarzy można było dostrzec lekkie skrzywienie. Odstawiłam butelkę na miejsce i znów policzyłam do trzech, mając nadzieję zastać go samego. O kim mówię? Ma czarne włosy, zabójczy uśmiech i oczy od których ciężko się oderwać. Ma na imię Calum i jesteśmy dobrymi kumplami. Nie obchodzi mnie to, że sypia z innymi dziewczynami, ani to, że marnuje swoje życie na ćpanie. Wcale mnie nie interesuje. Po prostu tu przychodzę i bawię się z innymi jego kumplami, ale nie bawię się dobrze.

- Tris? - Usłyszałam znajomy mi głos i odwróciłam się w jego stronę. Blondyn podszedł do mnie i lekko musną mój policzek. Uśmiechnęłam się do niego, a on położył swoje zgrabne dłonie na moim ramieniu lekko je pocierając.

- Harry? - Odpowiadam równie poważnie.

- Dlaczego nie byłaś dzisiaj w szkole?

- Źle się czułam -skłamałam.

- Tris?

- Dlaczego choć raz nie możesz uwierzyć w moje jakże idealne kłamstwo?

- Nie umiesz kłamać - prychnął.

- Znasz to uczucie. Budzisz się rano i nie masz ochoty wstawać. Nastawiasz budzik na dwie minuty później, a kiedy dzwoni masz wyjebane na wszystko. Po prostu zamykasz oczy i chcesz, aby dał ci spokój.

Moja odpowiedź była prawdą, którą doznaje zbyt często.

- Musisz się uczyć - odparł. - Ledwo skończyłem szkołę i zobacz. - Rozejrzał się dookoła z grymasem na twarzy. - Nie wyszedłem na tym dobrze.

- Harry, ty masz dzianych rodziców. Nie mów, że jest ci źle. - mruknęłam. - Nie chodziłeś do szkoły, ale ją ukończyłeś i to chyba najważniejsze.

- Calum jest na górze - powiedział nagle na co wzruszyłam ramionami. - Może odprowadzę cię do domu?

- Mówiłam, on mnie nie obchodzi.

- A ja mówiłem, że nie umiesz kłamać Tris.

Zamknęłam na chwilę oczy i po raz kolejny policzyłam do trzech. Według mojego psychologa tak właśnie powinnam robić, kiedy moje serce przyśpiesza. Tylko, że to nic nie daje, a przynajmniej ja nic nie czuje.

- Wiesz, że mamy imprezę?

- Tak - przytaknęłam. - Ale raczej na niej nie zostanę.

- Tak, ja też nie mam na nią ochoty.

Ściągnęłam czarną bluzę i powiesiłam ją na drugim krześle. Musiałam zabrać swoje wszystkie rzeczy, które kiedykolwiek tu pozostawiłam. Zamierzałam opuścić ten dom na zawsze. Chciałam się od tego odciąć.

Imaginy 5sosWhere stories live. Discover now