16. Ashton - 19 Again

898 50 9
                                    

Spacerowałam wzdłuż ścieżki wytyczonej w miejskim parku, rozmyślając nad wszystkim i nad niczym. W myślach powracałam do dni, które sprawiały, że na mojej twarzy pojawiał się uśmiech, a potem od razu przeskakiwałam do tych gorszych. Chwile takie jak te zdecydowanie niszczyły mnie od środka.

Kopnęłam kamień, który napatoczył się pod moją stopę, z myślą, że da to nieco upust moim nadszarpanym nerwom... ale nic takiego się nie stało. Szłam dalej, przeskakując do czasów studiów, gdzie byłam tak zajęta zdobywaniem dobrych ocen, że nie dbałam o to, by zrobić dla samej siebie coś zupełnie innego. Spędzałam całe dnie nad książkami, nawet w weekendy. Nie obchodziły mnie zaproszenia na imprezy lub okazjonalne wyjścia z przyjaciółmi. Liczyłam się ja i moja przyszłość. To dlatego jestem teraz sama. Zaniedbałam stosunki z bliskimi i wcale się nie dziwię, że woleli mnie zostawić, też bym tak postąpiła.

Usiadłam na małej, brązowej ławce niedaleko dużej fontanny. Tym razem w mojej głowie wyraźnie pojawiła się postać dziewiętnastoletniego chłopaka z kręconymi włosami i najpiękniejszym uśmiechem, jaki kiedykolwiek widziałam. Przypomniałam go sobie w chwili, kiedy przechodząc przez szkolny korytarz, machał do mnie, chcąc się przywitać. Odwzajemniłam gest, a potem ponownie spuściłam głowę nad książkę. Wiedziałam, że poczuł się źle, ale nie miało to dla mnie znaczenia, mimo że moje serce od dawna biło tylko dla niego.

Był moją pierwszą prawdziwą miłością.

Raz zamieniliśmy dwa słowa. Pamiętam ten dzień do dziś i to, jaka ekscytacja temu towarzyszyła. Podszedł do mnie w szkolnej bibliotece, jego silne ramiona oparły się o pułki i wtedy spytał się, gdzie leży dana lektura. Nie był to temat moich marzeń ale i tak z trudem mu odpowiedziałam. Kiedy był w pobliżu, trzęsły mi się nogi, a ręce ledwo co utrzymywały książki. Na początku moje zachowanie było normalne, ale z czasem to się zmieniało. Z każdym dniem było coraz gorzej. Myślałam o nim więcej i więcej, a to nie było łatwe. Nie miałam u niego żadnych szans - ale tak między nami - to była tylko i wyłącznie moja wina. Dostałam propozycje, aby iść na imprezę, na której będzie niesamowity chłopak. Oczywiście zostałam w akademiku. Nieśmiała, wstydliwa i naiwna - tak mogłam nazwać siebie. On był inny. Uroczy, mądry i seksowny. Chłopak, który był moim marzeniem. Snem, który nigdy się nie spełni. Jednak z czasem zrozumiałam, że całkowicie się w nim zakochałam. Nie rozmawiałam z nim i nawet nie dotknęłam, a byłam w nim zakochana.

Prychnęłam pod nosem, przy okazji kręcąc głową na swoją własną naiwność, która doprowadzała mnie do tego, w czym tkwię do teraz. Przez całe swoje nastoletnie życie nie zdołałam zrobić niczego szalonego, co przywołałoby wspaniałe wspomnienia, dzięki którym na mojej twarzy mimowolnie pojawiłby się szeroki uśmiech. Zamiast tego czułam niechęć do własnej osoby. Co z tego, że osiągnęłam to, co chciałam, skoro to wszystko nie dało mi szczęścia, a prawdziwa miłość, która wydawała się być na wyciągnięcie ręki, zniknęła? Uniosłam dłoń, w której trzymałam szklaną butelkę wypełnioną przeźroczystym płynem, którym katowałam się od samego początku mojej podróży, rozpoczętej wymyknięciem się z beznadziejnej imprezy urodzinowej zorganizowanej przez moich bezwartościowych pracowników. Każdy inny pracodawca na moim miejscu cieszyłby się z faktu, że jego podopieczni okazali się na tyle wspaniałomyślni, aby uczcić trzydzieste-szóste urodziny swojego szefa w tak huczny sposób, podczas gdy ja widząc zgraję mężczyzn w drogich, idealnie skrojonych garniturach i kobiet w olśniewających garsonkach, myślałam jedynie o planie ucieczki, który koniec końców wykorzystałam. Musiałam odczekać całe pół godziny, które dłużyło mi się niemiłosiernie, aby w końcu złapać w dłoń pierwszy lepszy trunek, a następnie niezauważalnie wymknąć się z dusznego pomieszczenia. W taki sposób, z do połowy opróżnioną butelką najlepszej wódki, trafiłam do parku, aby w samotności wypominać swoje największe życiowe porażki, których lista wcale nie była tak krótka jakby mogła się zdawać, biorąc pod uwagę to, za jaką idealną mnie uważano.

Imaginy 5sosWhere stories live. Discover now