- Dzięki, Sylvia, jesteś najlepsza.

Po tych słowach David odszedł, a ja zniknęłam w sali informatycznej, do której można było zawsze wejść. Na szczęście, byłam sama.

W pudle znajdowały się setki kart pamięci. Ile oni mieli tych kamer? I jak mam znaleźć odpowiednią? Przecież to jak szukanie igły w stogu siana, tyle że tutaj nawet sama igła, wygląda jak siano.

Wyjęłam pierwszą kartę i sprawdziłam nagranie. Był to widok na drzwi wejściowe. Nic ciekawego na tym nie można było zobaczyć. Jedynie wchodzący i wychodzący ludzie.  Przewinęłam na godzinę około drugiej w nocy, kiedy to ludzie zaczynali wychodzić. Uradowałam się kiedy zobaczyłam Katy Cooper, wychodzącą z dwoma chłopakami, z którymi całowała się na przemian.

"Dwóch na raz? No nieźle Cooper. Gdzie ty z nimi poszłaś z tej imprezy?

Szanti Pisze"

Nie musiałam długo czekać, na pojawiające się komentarze. Uśmiechnęłam się i zaczęłam przeglądać dalej.

Kolejne pięć kart nie pokazywało niczego ciekawego. Był to obraz na piwnice, strych, pralnie, schowek na szczotki i pokój dziecięcy, który przez cały czas był zamknięty.

Spojrzałam na zegarek w komputerze. Zostało mi jeszcze dziesięć minut z przerwy na lunch.

Kolejne miejsce, na które trafiłam, to było podwórko przy basenie, ale obraz pokazywał jedynie mały plac zieleni przy choinkach. Było dość ciemno, ale na monitoringu wszystko było lepiej widoczne.  Nic mi jednak nie da wpatrywanie się w kijki z igłami.

Już miałam wyłączyć, kiedy coś mi mignęło na ekranie. Był to ułamek sekundy, ale to coś przykuło moją uwagę bardziej, niż powinno. Cofnęłam nagranie o minutę do tylu i znów coś minęło pomiędzy choinkami. Na powrót przewinęłam do tyłu i puszczałam klatka po klatce, aż w końcu mogłam zobaczyć to, czego szukałam.

Miedzy igłami bardzo dobrze było widać parę zielonych kulek. Wyróżniały się na tle ciemnych choinek. Wydawało się nawet, że one świecą.

- Co to jest? - spytałam sama siebie.

Spojrzałam na godzinę nagrania. Była to dwunasta trzydzieści. Na imprezie byłam o jedenastej. Napiłam się parę piw i wyszłam za Justinem na dwór. Wychodzi więc na to, że kamera właśnie zarejestrowała kogoś, kto był na zewnątrz w tym samym czasie co ja.

Nagle przed oczami stanął mi rozmyty obraz. Wszędzie otaczała mnie woda, nie mogłam wypłynąć, a gdy spojrzałam do góry, zobaczyłam te kocie oczy. Te zielone, wielkie, kocie oczy, topiące mnie.

Przybliżyłam obraz i starałam się go wyostrzyć. Nie poszło mi to za dobrze, ale akurat na tyle, żeby mieć pewność, że to te oczy. Te oczy, które próbowały mnie zabić. Mimowolnie na to odkrycie przeszły mnie ciarki.

Kto to?

^^^*^^^*^^^*^^^*^^^*^^^*^^^*^^^

Czułam na sobie zaciekawione spojrzenia Camili i Austina, kiedy usiadłam w ławce obok Biebera. On sam wydał się też zdziwiony.

- Nie wpadłam do basenu.

- Ty dalej o tym. - jego zainteresowanie nagle spadło.

- To chodzi o moje życie. Przecież nie zostawię tego od tak.

- Słuchaj - oderwał się od zeszytu. - Upadłaś, uderzyłaś się w głowę. Mogło ci się to tylko zdawać.

- Nic mi się nie zdawało.

- Czemu w ogóle mówisz to mi?

- Bo dzięki tobie teraz tu siedzę.

Chłopak westchnął, wracając do przepisywania z tablicy.

- Po prostu daj już spokój.

Przez chwilę milczałam. Przyglądałam się jak Bieber zapisuje staranie słowa.

- Mam dowody.

Nagle oderwał długopis od kartki, który zastygł w jego ręce.

- Jakie dowody? - nawet na mnie nie spojrzał.

- Monitoring z imprezy. Nagrało się coś ciekawego.

- Co konkretnie?

- Chodź ze mną na przerwie i sam się przekonaj.

^^^^*^^^^*^^^^*^^^^^*^^^^^*^^^^^

Justin stał nade mną, opierając się o moje siedzenie. Włączyłam kartę, na której wcześniej znalazłam dowód. Przez chwilę starałam się trafić na odpowiedni moment. Kiedy jednak mi się to udało, ponownie po klatkach trafiłam na te oczy.

- Widziałam to chwilę przed tym, jak straciłam przytomność.

- Odbite światło?

- To nie odbite światło. - zaprzeczyłam. - Od czego miało się niby odbić? Od igieł?

- Możliwe. - Za chwilę go jebnę. - A poza tym, to niczego nie dowodzi. Dwie zielone kulki. To może być wszystko.

- To są oczy. Wiem, że to brzmi niedorzecznie, ale proszę, uwierz mi.

Justin zabrał rękę z siedzenia i przetarł oczy.

- Powiesz mi, po co mi to mówisz?

- Ponieważ dzięki...

- Wiem, co zrobiłem. - przerwał mi. - Ale dlaczego nie powiesz tego Austinowi albo Camili. Sam nie wiem.

Bo uważam, że twoja tajemnica jest powiązana z tym zdarzeniem. Opisze to na blogu...A tak poza tym, chcę wiedzieć, dlaczego ktoś stara się mnie zabić.

- Znalazłeś mnie - zaczęłam - Tylko ty możesz cokolwiek wiedzieć.

- Wiesz co Sylvia? - zaczął podnosząc plecak z ziemi i podchodząc do drzwi. - Mam coś ważnego do załatwienia. Rób co chcesz, ale mnie w to nie mieszaj.

Po tych słowach wyszedł, a po sali rozniosło się echo zamkniętych drzwi.

Co za dupek. Ja wiem, że on ma z tym wszystkim coś wspólnego i zamierzam to udowodnić! Tych kart jest masa, na pewno na którejś jest podgląd na basen.

Spojrzałam na zatrzymany obraz na komputerze. Zielone oczy zdawały wpatrywać się w coś, w oddali.

Jeszcze znajdę dowód Bieber.

Dzwonek rozbrzmiał po całej szkole, a ja wyjęłam kartę i włożyłam ją do pudła. Jeszcze to dokończę. Została mi ostatnia lekcja. W domu będę miała masę czasu.

Schowałam pudło podał ławkę i poszłam na lekcje.

^^^*^^^*^^^*^^^*^^^*^^^^*^^^*^^

Przeszukałam dosłownie całą salę.

Pudło zniknęło.

Szanti Pisze //Mam Dla Was Nową Plotkę//    //JB\\Where stories live. Discover now