Rozdział IV

931 81 3
                                    


Wracamy z dwutygodniowej misji do bazy na Ukrainie. To jakby moje dzieło, to miejsce, ja je stworzyłem. Chociaż początkowo wcale nie miałem takiego założenia. Jednak obserwując zachowania żołnierzy podczas misji wiedziałem, że muszę zrobić coś by utrzymać ich w ryzach. Podczas akcji często napadali przypadkowe kobiety, by je zgwałcić, a potem zabić. Wiadomo nie można było sobie pozwolić na świadków. Jednak w moim przekonaniu było to zbyt duże ryzyko dla Nas. Wiedziałem, że muszą gdzieś odreagować, chociaż całkowicie tego nie rozumiałem. Nie potrzebowałem tego typu „rozrywek". Ja w ogóle nie potrzebowałem rozrywek. Zawarłem układ z moimi ludźmi. Na misjach nie mogą porywać i gwałcić nikogo, nie mogą wszczynać burd ani pić alkoholu. W zamian zaoferowałem im to w czym obecnie żyją. Burdel, w którym między misjami mogą puścić z lejców wszystkie swoje zahamowania, w którym są Panami sytuacji.

Po rozpakowaniu sprzętu wszedłem na balkon górnego piętra. Nasza baza mieściła się w starym więzieniu, którym rząd Ukrainy w żaden sposób się nie interesował, nie mógł nawet gdyby chciał. Żołnierze zbierali się na dole wokół prowizorycznego ringu. Ale to nie oni tam walczyli. Walczyły ich dziwki. Nie do końca rozumiem jakie zasady panują między nimi i tym w jaki sposób dzielą się kobietami, ale walki były jednym ze sposobów udowadniania sobie, kto ją lepiej wyszkolił.

Na ring weszła wysoka blondynka z krótko przystrzyżonymi włosami oraz niższa dziewczyna w czarnych długich lokach. Zaczęła się walka, a moi żołnierze przemienili się w fanatycznych kibiców walk kobiet. Nie miałem ochoty tego oglądać. W żaden sposób ten widok mnie nie satysfakcjonował. Musiałem teraz przemyśleć, kogo wybiorę na nowego sierżanta. Poprzedni nie wrócił z misji.

***

Obudził mnie hałas, zrobiło się głośno, wręcz gwarno.

- Chłopcy wrócili!- usłyszałam uradowany okrzyk jednej z kobiet w celi obok. Może wyda Wam się to dość pretensjonalne, ale właśnie tak wygląda tragedia zaszczutej, zamkniętej narkomanki takiej jak np. ja. Kiedy nie ma żołnierzy jest spokój, ale i wtedy nie ma też narkotyków, które są niejako naszą zapłatą. Kiedy jednak się zjawiają po tygodniu lub dwóch, jesteśmy tak zdesperowane, że same wyciągamy do nich ręce i nie tylko. Dziewczyna z celi naprzeciwko, ma może z 15 lat podciąga sukienkę ( o ile szmaty, które nosimy można tak nazwać) i wyciąga nogę zza krat odsłaniając przy tym jeszcze pierś i pieszcząc się zachęcająco.

Żołnierz podchodzi do niej, łapie za włosy i przyciąga do siebie.

- Co mała suko, stęskniłaś się? Jednak nie na darmo nazywasz się dziwka.- Śmieje się parszywie a w jego oczach widzę, że już zdecydował kogo dzisiaj weźmie do siebie. Najgorsze jest to, że zaczynasz wierzyć w to co o Tobie mówią, że zasługujesz na takie traktowanie, że przecież się o to prosisz. No bo przecież jak kobieta się nie szarpie się i nie krzyczy to nie gwałt. Szarpałam się i krzyczałam przez pierwsze ok. trzy tygodnie. Jednak zrozumiałam, że im większy opór stawiam, tym większa krzywda mi się dzieję. Sadyści tacy jak oni, czerpią przyjemność z Twojego strachu z Twojej walki.              Jednak po tym czasie moje uzależnienie morfiną, heroiną i różnymi innymi specyfikami było już tak ogromne, że chciałam tylko dostać swoją działkę. By w czasie tego, co mi robiono wyłączyć myślenie śpiewałam w myślach piosenki lub recytowałam wiersze. Może się to wydać tragicznie śmieszne, ale każdy sposób jest dobry aby przeczekać. Można zapytać więc po co tak żyć, lepiej od razu ze sobą skończyć. Jednak zabicie się w tym miejscu jest wprost niemożliwe. Nie masz jak, naczynia i sztućce są z cienkiego plastiku, prześcieradła nie masz na co powiesić a na przedawkowanie dostajesz zbyt małe ilości. Jedyną okazja było to, że zostaniesz skatowana na śmierć przez oprawcę lub na ringu...

Mówiłam już, że gdy posiada się „Pana" to jest się szczęściarą? Po części tak jest, jednak, gdy Twój właściciel z misji nie wraca, wtedy masz przesrane.

- Dziwka 78- Żołnierz podchodzi do naszej celi a ja spoglądam na przerażoną współlokatorkę.- Niestety kotku, ale Twój sierżant nie wrócił, szykuj się na ring.

Ring oznacza jedno, pojedynek kobiet, bez reguł bez zasad. Mogą się zatłuc na śmierć, nie muszą ale jednak najczęściej to robią. Dlaczego? Prosta sprawa, zyskujesz uznanie no i tym samym więcej ćpania. Zasady jak w większości więzień, tyle, że my raczej odsiadujemy wyroki nie za swoje winy...


Mam napisane kolejne rozdziały, jednak póki nikt nie skomentuje to nie wstawiam już więcej... o taka jestem... :P

Zawsze może być gorzejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz