Party Hard... Cz.1 - Cisza przed burzą

Start from the beginning
                                    

-Okej... - Westchnęłam.

-Yes! - Jagoda i Wiktoria przybiły sobie piątkę.

-Ale się dajesz robić kochanie. - Zażartował złośliwie Tommy.

-Ha, ha. Chodźmy już. Bo możliwe, że w weekendy nic nie kupimy po piętnastej. - Po tych słowach wszyscy zajęliśmy się sobą. Jagoda i Wiktoria skręciły za drzwiami w prawo, a Ratliff w lewo, no i zostałem sam.

Wstałem ociężale ze zmasakrowanego łóżka, kołdra była zrzucona na bok, a poduszki porozrzucane po całym pokoju, jedna pod plazmą, druga przy wyjściu na balkon, nawet nie wiem gdzie są pozostałe!

Podszedłem do drzwi od garderoby, przeciągnąłem się i otworzyłem potężne wrota do mojego królestwa. Wszedłem i zapaliłem białe, ozdobne światełka nad każdym rzędem ubrań. Moja szafa to taki dość długi korytarz, na prawo znajdę szale, bransolety, rękawiczki, biżuterie oraz mnóstwo przeróżnych butów, jeszcze paski i czapki, ogółem wszystkie dodatki i ozdoby. A po lewej wszyyyyystkie moje ciuchy, Skurzane kurtki, marynarki, spodnie i koszulki, mam tego od groma. A na wprost od wejścia do garderoby znajdowały się jeszcze jedne drzwi, a za nimi mniejsze pomieszczenie z moimi koncertowymi stylizacjami. Mam do nich duży sentyment... Bardzo dużo tego uzbierałem przez te lata. Nadal, jak patrzę na te pierwsze stroje z czasu pierwszej mojej płyty, to przypomina mi się ten stres i słowa ,,A co, jeśli się nie nadaje?". Po tym jak opowiedziałem o mojej orientacji, jak zobaczyłem jak reagują niektórzy ludzie, to miałem ochotę nawet zrezygnować z programu, ze śpiewania na scenie... Ale na szczęście, to wszystko minęło. Wierzcie mi lub nie, ale świat muzyki, w ogóle show-biznes wymaga bardzo mocnej psychiki i wiary w to, co się robi, inaczej zagubisz się...

Przepraszam, że tak rozmyślam, po prostu gdy patrzę na to wszystko, to przypominam sobie wszystkie przykrości, wszystkie radości, sukcesy i porażki.

Okej... Hym? Sam nie mam pojęcia w co się ubrać. Chyba na razie nie będę się stroić, bo przecież musze najpierw ogarnąć formalności i ten burdel który nazywam domem! Pffffff... Chociaż dobrze, że policja wczoraj sprzątnęła tamtych kolesi. O nic nie pytali. Dlaczego? Wystarczył tylko podpis z dedykacja dla córki komendanta. No co? Czasem lubię sobie ułatwić życie... Ale przyznam, że czuje się trochę dziwnie odbiegając tak od zwykłego życia. Z tego co pamiętam, to nawet chyba wspomniałem w wywiadzie o podobnej sytuacji, kiedy proszą mnie o przyjazd do studia. Zawszę pytają ,,Wysłać po ciebie auto?" a ja zawszę odpowiadam ,,Nie dzięki, sam podjadę". Rozumiem, że jestem kimś już trochę bardziej znanym, ale też jestem zwykłym człowiekiem. No i znowu się rozgadałem...

Hym?... Chyba po prostu założę moją czarną koszulkę-bezrękawnik, szare szorty i czarną czapkę ze złotymi ćwiekami, a do tego pozłacane okulary przeciwsłoneczne z mojego koncertu z Queen, lubię je tak nosić bez okazji. A co do butów, to nie chcę zakładać jeszcze creepersów przed imprezą, po dłuższym czasie noszenia nogi odpadają. Założę moje skurzane sandały. Haha! Przypomniało mi się, jak Jagoda mnie pochwaliła, że te sandały wyglądają jak jakiegoś gladiatora czy coś. To chyba taka gra na kompa. Oj, jest walnięta, ale za to ja kocham.

-No, teraz jest dobrze. - Pochwaliłem się po spojrzeniu w lustro. Przyznaję się, uwielbiam pozować, gadać i śpiewać przed lustrem! Taka przypadłość Adasia homosia (kiedyś ktoś mnie tak nazwał na Snapie), po prostu lubię swój styl i wygląd. Nie mógł bym żyć bez lustra, ale rzadko o tym wspominam haha!

Pogasiłem światła w garderobie, zamknąłem za sobą białe drzwi i ruszyłem w stronę korytarza. Wyszedłem przez wyjście z sypialni, rozejrzałem się uważnie na lewo i prawo, nikogo nie było, dało się słyszeć tylko cichy szum wody zza wejścia do pokoju Ratliffa. Jak zwykle... Piękniś się kąpie.

Druga Szansa - Adam Lambert Story (w trakcie popraw)Where stories live. Discover now