Rozdział 1 - Drastyczne Zmiany

Start from the beginning
                                    

-Jak to? Nie byłam sama. Gdzie są moi rodzice? Mogę się z nimi zobaczyć?


Wyraz twarzy pielęgniarki diametralnie się zmienił. Czy to... współczucie?


-Posłuchaj mnie - kobieta usiadła na moim łóżku. Spoważniała. Patrzyłam na nią zdezorientowana. - ten wypadek był tragiczny. W zasadzie nie powinnaś tutaj... Przednie siedzenia zostały zmiażdżone, a tył auta ucierpiał o wiele mniej. Przykro mi, że muszę ci to przekazywać właśnie ja. - pielęgniarka odwróciła ode mnie wzrok i zacisnęła powieki.


Otworzyłam szeroko oczy, na moment pociemniało mi przed nimi. Zaczęłam szybko oddychać, serce w mojej klatce piersiowej szalało... Oni... Nie, to chyba jakaś pomyłka! Oni nie mogli tak po prostu... Przecież... Przecież to moi rodzice.


-Nie, to nie jest prawda. Oni tutaj są! - poczułam napływające do oczu łzy, żołądek ścisnął mi się w mały kłębek. Kobieta pokręciła wolno głową, po czym położyła na moim ramieniu dłoń.


-Pogódź się ze stratą teraz, a czas sam wyleczy rany. Wiem, że brzmię okrutnie... ale sama wiesz, że oni nie przyjdą. - patrzyłam na nią jeszcze przez chwilę, łzy płynęły po moich policzkach.


W końcu zakryłam się kołdrą i odwróciłam plecami do kobiety, a potem pogrążyłam się w gorzkim płaczu, nie zwracając na nią większej uwagi...


Zginęli. Jestem sama. To stało się tak szybko... Za szybko.


Nawet nie zauważyłam wyjścia pielęgniarki z mojej sali. Nie umiem się na niczym skupić. Myśli krążą wokół wspomnień z przeszłości. Tylko one mi teraz pozostały.


******************Dwa miesiące później*****************


Ból głowy ustąpił, a obrażenia cielesne były niczym w porównaniu z obrażeniami powstałymi na psychice. Moja terapia pomogła uporać się ze świadomością utraty rodziny... ale nadal jest to ciężki temat. Z powodu mojego wieku terapia nie trwała długo, bo według lekarzy dzieci szybciej się ,,przystosowują". Niestety, mimo leczenia zamknęłam się w sobie, nie jestem już tą samą dziewczyną. Otuchy dodaje mi teraz jedynie moja muzyka, lecz również ona ma w sobie tamto życie... Głównie są to utwory mojego ulubionego artysty, do którego przez ten czas jeszcze bardziej się przywiązałam. Jedyna osoba, z którą mam ochotę rozmawiać, to siostra Dominika, która miała za zadanie się mną opiekować w czasie pobytu na oddziale, ale... ta znajomość zaczęła widzieć koniec. Moje leczenie zakończone, a łóżko szpitalne podobno nie powinno być już moim miejscem.


Nadszedł dzień mojej przeprowadzki do sierocińca, bym powróciła do życia ,,normalnej", piętnastoletniej nastolatki.


Spakowałam już swoje rzeczy, czyli tylko komórkę, słuchawki i parę zakupionych przez Dominikę ubrań. Reszta rzeczy nadal czeka w moim starym domu, ale by je zabrać, wpierw ktoś musi mnie przygarnąć... A kto zechciałby piętnastolatkę po przejściach? Mogę już teraz uznać sierociniec za swój nowy dom...


-Chodź Wiki, auto już podjechało. - pośpieszyła mnie wymuszenie uśmiechnięta Dominika, ale tylko by dodać mi otuchy. Wiem, co mnie czeka i nie cieszy mnie ta wizja.


-Idę. - odpowiedziałam cicho, zapinając suwak podniszczonego, ale równie urokliwego plecaka, który również mi podarowała.


Przy wyjściu spojrzałam na kobietę i nie mogłam się opanować. Wtuliłam się w nią i zaczęłam płakać... Pielęgniarka ścisnęła mnie mocno.


Druga Szansa - Adam Lambert Story (w trakcie popraw)On viuen les histories. Descobreix ara