Rozdział czterdziesty piąty

1K 55 3
                                    

~~Sobota, 17 czerwca 2017 rok~~

-Ja, Louis, biorę Ciebie, Eleanor za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz, że Cię nie opuszczę, aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy jedyny i wszyscy święci.

-Ja, Eleanor, biorę Ciebie, Louis'ie za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz, że Cię nie opuszczę, aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy jedyny i wszyscy święci.

~~*~~

-Eleanor, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.

Louis wsunął złotą obrączkę na mój palec.

-Louis, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.

Powtórzyłam jego działanie i uśmiechnęłam się do niego.

-Ogłaszam Was mężem i żoną. Możecie się pocałować.

Louis położył dłonie na moich biodrach i przyciągnął mnie do siebie, po czym zaczął mnie delikatnie całować.

~~*~~

Sala była idealnie przystrojona. Kwiaty w kolorze herbacianego różu, do tego białe zasłony, obrusy i obicia krzeseł.

Ustawione kilkanaście stołów, na których były karteczki z nazwiskami rodzin. Wszyscy się już zebrali i czekali na nas.
Harry otworzył drzwi, a Louis wziął mnie na ręce i wniósł do środka. Wszyscy zaczęli bić brawo, a kiedy Lou mnie odstawił, podchodzili po kolei i składali życzenia, oraz dawali prezenty.

~~*~~

Siedzieliśmy przy stole z Lilianą, Harry'm, Niall'em i Lottie - dziewiętnastoletnią siostrą Lou. Obok mnie w wózku spała roczna Vivian.

Przy stoliku obok siedzieli moi rodzice, mama i ojczym Louis'a, oraz jego trzy pozostałe siostry - Fizzy, Daisy i Pheobe.

W pewnym momencie wstał Harry i podniósł kieliszek z winem.

-Chciałbym wznieść toast za młodą parę - powiedział z uśmiechem. Wszyscy byli w niego wpatrzeni i bardzo chcieli wiedzieć co powie. - Louis jest moim najlepszym przyjacielem od czasów szkolnych, Eleanor natomiast znam krócej, jednak zdążyliśmy się zaprzyjaźnić. Są osobami, które najbardziej potrzebują szczęścia, miłości i spokoju. Wszyscy tutaj zgromadzeni wiemy ile złego przeszli, więc życzę im, żeby spotkało ich wszystko co najlepsze.

Wszyscy wznieśli kieliszki w górę, a ja starałam się nie rozpłakać, żeby utrzymać cały makijaż. Louis dotknął mojej dłoni i uśmiechnął się szeroko.

-Dziękujemy - powiedzieliśmy równocześnie, a wszyscy wypili za nas.

~~*~~

Pierwszy taniec jest naprawdę stresujący. Długo ćwiczyliśmy, ale chyna wyszło nam to na dobre.

Na środku sali ułożone było serce z bukietów czerwonych róż. Zespół przygotował się już do grania naszej ulubionej piosenki.
My również byliśmy gotowi i czekaliśmy na pierwsze akordy piosenki.
Louis kiwnął głową do wokalisty, a ten dał znać reszcie zespołu.

Zaczęli grać piosenkę Rude zespołu Magic!, a wszyscy zrobili duże koło i zaczęliśmy tańczyć.

Hej!

Przepraszam, że ostatnio nie było rozdziału, ale opuściły mnie jakiekolwiek chęci do życia.

Dzisiaj też nie jest on idealny, ale nic na to nie poradzę.

Kolejny postaram się dodać w tym tygodniu xx

Komentujcie, gwiazdkujcie!

Dziękuję za aktywność pod poprzednimi!

Uwielbiam Was!

(Szczególne podziękowania dla Angeli, która pomaga mi w podejmowaniu decyzji <3)

:)))

doctor // louis tomlinson (Opowieść zakończona)Where stories live. Discover now