Rozdział drugi

2.4K 125 4
                                    

Każdego dnia, przez prawie dwa miesiące powtarzaliśmy to samo : Louis przychodził wieczorem lub rano, pomógł mi wykonać te same ćwiczenia co zawsze i nauczył mnie normalnie chodzić. Było to na początku trudne, ale po jakimś czasie odrzuciłam kule i przestałam utykać.

Nasze relacje były przyjacielskie. Mimo, że Louis mi się podoba to tego nie mówiłam. Lilia też o niczym nie wiedziała, jednak podejrzewała co się dzieje.

Lou potrafił rozmawiać ze mną godzinam i biec do pracy na ostatnią chwilę.. Zależało to oczywiście od tego, na którą godzinę musiał tam być.
Od jakiegoś czasu chłopak narzekał na swoją dziewczynę. Chciałam, żeby się rozstali. I to bardzo. Jedno tylko mi w tym przeszkadzało - Louis przestałby być szczęśliwy, więc ja również.

Było ciepłe sierpniowe popołudnie, kiedy zadzwonił do mnie i poprosił o natychmiastowe spotkanie. Bez wahania się zgodziłam, a on po kilkunastu minutach był już w moim mieszkaniu.

Na jego twarzy zauważam smutek, jednak nic nie mówię. Witam go buziakiem w policzek i uściskiem. Louis obejmuje mnie mocno. Na początku jestem zdziwiona, jednak po chwili również go obejmuję i trwamy kilka minut w żelaznym uścisku.

-Przejdziemy się gdzieś ? - pyta, odsuwając się ode mnie. Widzę w jego oczach łzy, które za wszelką cenę on powstrzymuje.

-Jasne, tylko zmienię ubrania. Zaczekaj w salonie - mówię, kierując się do garderoby. Wyjmuję z szafy czarne leginsy, które ostatnio bardzo polubiłam, do tego biały crop top z nadrukiem i czarne vansy. Włosy szybko upinam w wysoki kucyk i idę do salonu.

Louis po raz pierwszy rozgląda się dokładnie po mieszkaniu. Ogląda książki, ramki ze zdjęciami i gry. Nie przeszkadzam mu tylko wkładam portfel i telefon do małej torebki. Na biodrach zawiązuję czarną bluzę, która dotychczas leżała na fotelu.

-Jestem gotowa - mówię i czekam aż chłopak do mnie dołączy.

~~*~~

Idziemy kilka minut przed siebie póki nie dochodzimy do parku. Wybieramy ławkę pod płaczącą wierzbą za jakimiś zaroślami. Tutaj nikt nie będzie nam przeszkadzał.

-Chcesz pogadać czy po prostu pomilczeć ? - pytam z uśmiechem.

-Gloria zerwała ze mną z samego rana. Powiedziała, że większość czasu poświęcam pacjentom niż jej. Od razu wiedziałem, że chodzi tylko o Ciebie. Jest zazdrosna, już kilka razy się o to kłóciliśmy. Myślałem, że po prostu jej przejdzie, ale ona ma głęboko w nosie to co ja mówię - przerwał na chwilę, żeby wytrzeć nos. - Powiedziałem jej, że nie mam zamiaru zrezygnować z najlepszej przyjaciółki tylko przez jej zazdrość. Eleanor, ja Cię naprawdę bardzo polubiłem. Nie mogę tak po prostu zniszczyć naszej więzi, bo jakaś zołza sobie tak zażyczyła. To nie koncert życzeń. Mam dość spełniania jej zachcianek, już nie chcę z nią być.

Patrzyłam na niego przez chwilę zdumiona. Na jego twarzy malował się strach i zagubienie. Czas dłużył się nieubłaganie, a on się nie ruszał. Postanowiłam zrobić pierwszy krok. Przytuliłam go po raz kolejny tego dnia.

-Nie przejmuj się nią. Ważne jest teraz, żebyś był szczęśliwy.

-Wyjedźmy stąd. Wezmę urlop, zrobimy sobie wakacje od tego miasta, od innych ludzi - mówi podekscytowany. Jego humor widocznie się poprawia i przykro mi, gdy mu odmawiam.

-Louis... Ja zaczynam od jutra pracę. Nie mogę tak po prostu stąd wyjechać. Długo czekałam, żeby wrócić do modelingu - mówię zasmucona. Błysk w jego oczach gaśnie. Po chwili brunet wstaje i odchodzi. Ja nie robię nic, żeby go zatrzymać.

Heeej miśki pyśki.
Wiem, wiem - skopałam. Miałam pisać codziennie, ale moje plany zostały pokrzyżowane. Najpierw ostatnie poprawki i praca zaliczeniowa na artystyczne, a później biwak.
Po biwaku zaczęło mi ponownie nawalać kolano i ciągle mam bóle oraz zawroty głowy. Do tego jestem przeziębiona.
Na szczęście teraz koniec roku, więc postaram się - obiecuję - pisać co drugi dzień, góra co trzeci ☺☺☺
Ucieszy mnie każda gwiazdka i komentarz, więc piszcie je, bo dla Was to tylko chwila, a dla mnie motywacja i świadomość, że ktoś to czyta

doctor // louis tomlinson (Opowieść zakończona)Where stories live. Discover now