Rozdział dwudziesty piąty

1.1K 67 4
                                    

Następnego ranka zaczęłam razem z Lilianą ogarniać mieszkanie, bo Harry miał przyjść je obejrzeć. Louis nie mógł zostać dłużej, bo musiał jechać do pracy.

Około dwunastej skończyłyśmy sprzątanie i miałyśmy czas na kawę oraz rozmowę.

-Jak było wczoraj z Harry'm ? - zapytałam przyjaciółkę.

-Bardzo fajnie. Poszliśmy na horror i chyba zrobił to specjalnie, bo jak się bałam to łapałam go za rękę. Cieszył się z tego jak małe dziecko z cukierka - zaśmiałyśmy się. - A jak sytuacja z Lou ?

-Opanowana, ale muszę jeszcze odwiedzić rodziców. Chyba zrobię im niezapowiedzianą wizytę. Poradzisz sobie z Harry'm ?

-Jasne, jedź do nich - powiedziała Lilia z uśmiechem.

-Dziękuję - odpowiedziałam i przytuliłam przyjaciółkę.

~~*~~

Dwie godziny później zatrzymałam się pod domem jednorodzinnym, gdzie mieszkali moi rodzice.

Poprawiłam czarną sukienkę, którą założyłam, aby wyglądać bardziej poważnie i nałożyłam płaszcz, który dotychczas leżał na siedzeniu obok. Na głowę naciągnęłam kaptur, a wokół szyi zakręciłam szalik. Wzięłam torebkę, po czym wysiadłam z samochodu i zapięłam kurtkę.

W tych okolicach nie było silnego wiatru, jednak wolałam bardziej dbać o zdrowie. Weszłam na niewielki taras i zadzwoniłam dzwonkiem. Chwilę czekałam zanim otworzyła mi mama.

-Dzień dobry mamo - powiedziałam i przytuliłam kobietę. Mimo wydarzeń sprzed miesiąca nie miałam jej już za złe, że mnie oskarżyła.

-Witaj córeczko, wejdź - powiedziała i ruszyła w głąb domu. Zamknęłam za sobą drzwi, po czym zdjęłam buty oraz kurtkę, czapkę i szalik. Poszłam do salonu, gdzie siedział mój ojciec. Ucałowałam go w policzek i usiadłam na fotelu.

-Napijesz się czegoś ? - zapytała mama.

-Może być herbata. Na dworze jest okropnie zimno - powiedziałam z uśmiechem.

-Co u ciebie słychać ? Coś konkretnego cię tu sprowadza ? - zapytał ojciec.

-Chciałam was odwiedzić i porozmawiać. Ponieważ moja ostatnia rozmowa z mamą była nieprzyjemna pomyślałam, że to już czas by trochę się ogarnąć.

Mama postawiła na stoliku kubki z herbatą oraz talerz z ciastem.

-W takim razie mów o co dokładnie chodzi ?

-Mamo, nie chciałaś mnie wysłuchać i to był błąd. Chciałam zrezygnować z pracy u Davida, więc on się zdenerwował i mnie zgwałcił. To nie ja go uwiodłam, nie myślcie tak źle o mnie - powiedziałam.

-Mówiłem ci kochanie, że ten sukinsyn jej coś złego zrobił ! - powiedział głośno mój ojciec i zaczął krążyć po pokoju.

-Daj jej skończyć - powiedziała spokojnie moja mama.

-Później Liliana namówiła mnie na terapię. Chodziłam na kilka sesji i to mi chyba pomogło. Póki co szukam pracy, ale jest jeden problem.

-Jaki znowu ? - zapytał ojciec.

-Po wypadku poznałam fajnego faceta. Ma na imię Louis i jest chirurgiem oraz rehabilitantem. Nie martwcie się, ma dwadzieścia siedem lat - zaśmiałam się, mając nadzieję, że rodzice nie zaczną się denerwować. - Stało się tak, że zakochaliśmy się w sobie i w sobotę Louis poprosił mnie o rękę - wstałam i pokazałam im dłoń, na której był pierścionek.

Mama podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła.

-Tak się cieszę - powiedziała. Ojciec dołączył do naszego uścisku.

-To najwspanialsze co mogło się teraz wydarzyć. Nasza jedyna córeczka wychodzi za mąż - powiedział tata z czułością. Łzy zakręciły się w moich oczach.

-To nie koniec. Lepiej usiądźcie - uśmiechnęłam się.

-Co się jeszcze stało ? - zapytała mama siadając obok ojca.

-Wiecie, że z miłości wychodzą różne rzeczy. W moim przypadku jest to ciąża - powiedziałam i czekałam na reakcje rodziców.

Heeeej to tyle jeśli chodzi o dzisiejszy rozdział.

Czekam na votes i komentarze ;)

Dziękuję za te pod poprzednim !

Love ya ! <3

doctor // louis tomlinson (Opowieść zakończona)Where stories live. Discover now