Rozdział osiemnasty

1.2K 76 4
                                    

~~*~~

-Najpierw skoczymy na jakiś obiad, a później wrócimy do zwiedzania, okay ? - zapytał Louis, kiedy szliśmy do najbliższej restauracji.

-Mi pasuje, bolą mnie już nogi - odparłam, na co chłopak się zaśmiał. - No co ?

-To zabawne, że na zakupach możecie spędzić cały dzień i nogi was nie bolą, a jak trzeba zwiedzać z ukochanym to od razu marudzicie - powiedział, ponownie się śmiejąc.

-Z ukochanym ? - zapytałam zaskoczona.

-No, a nie ? Przecież teraz jesteś tylko moja, już cię nigdzie nie wypuszczę - zaśmiał się, a ja do niego dołączyłam. Chłopak objął mnie w pasie, przyciągając do siebie i pocałował mnie w policzek.

Uśmiechnęłam się pod nosem. Dawno nikt tak mnie nie traktował i takie chwile były dla mnie bardzo wzruszające. Louis był osobą troskliwą i łatwo nawiązywał nowe kontakty. Nadal nie potrafię uwierzyć w to, że kiedyś traktował mnie tylko jako pacjentkę, a teraz jestem z nim tutaj - trzymamy się za ręce, całujemy, przytulamy. Czy to nie cudowne ?

Standardowo przepiękne chwile zepsuł dźwięk mojego telefonu - tajemniczy wielbiciel powraca.

Widzę jak świetnie się z nim bawisz. Ciesz się wolnością póki możesz, bo niedługo stracisz wszystko.
~N.

Przeczytałam to i zatrzymałam się na środku chodnika, a Louis zrobił to samo. Zaczęłam się rozglądać, obserwować wszystkich, którzy przechodzili obok. Patrzyłam czy ktoś po drugiej stronie ulicy nie patrzy na nas i nie cieszy się z mojego strachu.

Oczy miałam zaszklone, czułam to. Louis wziął telefon z mojej dłoni i przeczytał sms'a. Przytulił mnie i chciał pociągnąć w stronę jakiegoś lokalu, ale ja nie mogłam się ruszyć. Moje nogi były jak z waty, a przed oczami miałam mroczki. Poczułam, że kolana mi się uginają i zaczynam lecieć do tyłu.

~~*~~

Obudziłam się w hotelowym łóżku. Otrząsnęłam się ze snu i przypomniałam sobie co się stało. Do pokoju wszedł Louis z kubkiem herbaty i jakimiś tabletkami.

-Jak się czujesz ? - zapytał, więc podniosłam się do pozycji siedzącej. Pożałowałam tego, bo znowu pojawiło się to nieprzyjemne uczucie i zawroty głowy. Położyłam się z powrotem na miękkie poduszki i złapałam się za głowę.

-Długo to trwało ? - zapytałam.

-Pół godziny. Zabrałem cię do taksówki i od razu przyjechaliśmy tutaj. Myślałem, że to się skończyło - powiedział i kiwnął głową w stronę telefonu.

-Niestety nie. Mam już tego dość - powiedziałam, będąc na skraju wytrzymałości.

-Ten debil za to zapłaci, obiecuję - powiedział Louis i usiadł na łóżku. - Wypij tabletki, będzie ci lepiej - odparł, podając mi dwie tabletki i kubek z herbatą.

-Nie wiem czy wytrzymam ze świadomością, że ktoś nas obserwuje - powiedziałam i wypiłam lekarstwo.

-Spokojnie, już się tym zająłem - powiedział Louis i mnie przytulił.

-Tylko nie mów, że zadzwoniłeś na policję - mruknęłam załamana.

-Ależ skąd. Mój kolega jest detektywem i powiedział, że z chęcią nam pomoże. Wytropi go po prostu i będziemy wiedzieć kto cię prześladuje - odpowiedział i posłał mi ciepły uśmiech.

Hejaa !

Nie mam już czasu by pisać długą notkę, więc dziękuję tylko za votes i komentarz oraz życzę wam przetrwania tego ostatniego dnia szkoły i udanego weekendu oczywiście !

Kolejny rozdział może jutro. Nic nie obiecuję, bo znowu Was zawiodę :/

Do następnego misie

doctor // louis tomlinson (Opowieść zakończona)Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ