Rozdział pierwszy

2.9K 142 4
                                    

Rehabilitacja miała się rozpocząć w przyszłym tygodniu, od poniedziałku. Niecierpliwie czekałam na ten dzień. Nie miałam pojęcia co robić w wolnym czasie. Miałam go nadal bardzo dużo, a poruszałam się o kulach, więc nie miałam za dużo do wyboru.


Liliana musiała wracać już teraz do pracy, więc całymi dniami siedziałam sama. Razem z Lili mieszkam w centrum Londynu. Mamy małe mieszkanie, ale bardzo ładnie urządzone. Każda ma swój pokój, jedna łazienka i garderoba jest wspólna, a druga łazienka jest dla gości. Oprócz tego jest salon oraz kuchnia połączona z jadalnią.


poniedziałek, 1 czerwca 2015


Leżałam na kanapie w salonie i wpatrywałam się w sufit. Za pół godziny miał przyjść Louis, a ja nadal nie byłam gotowa. Uszykowane ubrania leżą nadal na fotelu obok. Nie mam ochoty na dzisiejsze spotkanie. Bardzo boli mnie brzuch mimo tego, że wzięłam już trzy tabletki przeciwbólowe.


Gdy pozostało mi jeszcze pięć minut do przyjścia Lou, szybko włożyłam na siebie czarne legginsy oraz czarny crop top z nadrukiem. Na nogi wsunęłam czarne tenisówki, po czym wstałam z kanapy i trochę posprzątałam. Liliana pomogła mi zrobić trochę miejsca w salonie, żeby było gdzie ćwiczyć.


Nigdy nie miałam okazji dowiedzieć się jak wygląda taka rehabilitacja. Obawiałam się, że coś zrobię źle. Tylko co ? To pewnie podstawowe ćwiczenia, których nie da się nie zrobić.


Wzdrygam się na dźwięk dzwonka. Wstaję z kanapy i udaję się do drzwi wejściowych, po czym przekręcam klucz i je otwieram. Louis stoi naprzeciw mnie. Ma na sobie czarne dresy oraz luźną, białą koszulkę. Wokół bioder zawiązał czarną bluzę, a na stopach ma czarne trampki firmy converse. Na plecach ma szary plecak. Ręce trzyma w kieszeniach i cały czas się uśmiecha, jednocześnie lustruje mnie wzrokiem.


-Hej - mówi, nie przestając się uśmiechać.


-Cześć, wejdź - odpowiadam, robiąc mu miejsce, żeby wszedł do środka.


Szatyn wchodzi w głąb mieszkania i się rozgląda. Prowadzę go do salonu i pytam czy czegoś się napije. Prosi o wodę, więc idę do kuchni, a on za mną.


-Poradzę sobie - mówię próbując dosięgnąć szklanki. To musi wyglądać komicznie, ponieważ jestem dość wysoka. Louis podchodzi bliżej i podaje mi szklankę, głupio się uśmiechając.


-Zazwyczaj tutaj sięgam.. - próbuję się tłumaczyć, jednak chłopak udaje, że nic się nie stało.


~~*~~


Po rehabilitacji idziemy do kuchni. Częstuję go kawą i ciastem czekoladowym, które upiekła Liliana.


-Co u Ciebie ? - pyta Louis.


-Oprócz tego, że nadal poruszam się z tym - wskazuję na kule - to w miarę dobrze - odpowiadam i nieśmiało się uśmiecham.


-Masz piękny uśmiech - mówi szatyn. Patrzę w jego oczy i widzę charakterystyczny błysk. Moje policzki się czerwienią, więc staram się to zakryć włosami.


-Powinienem już iść, dzięki za kawę jeszcze raz - chłopak również się speszył. Odprowadzam go do drzwi i się żegnamy.


-Do zobaczenia jutro - mówi i całuje mnie w policzek. Przechodzi mnie przyjemny dreszcz. Stoję jak słup i wpatruję się w niego. Louis tylko się uśmiecha i wychodzi.


Co to było ? - pytam sama siebie, starając się opanować.


Witam :)

Mam nadzieję, że podoba Wam się fanfiction i będziecie czytać, komentować, głosować :)

Rozdziały będą się pojawiały prawie codziennie (przynajmniej postaram się, żeby tak było), więc miło będzie gdy znajdę tu chociaż dwa-trzy komentarze :)

doctor // louis tomlinson (Opowieść zakończona)Where stories live. Discover now