Rozdział czterdziesty

1K 66 3
                                    

~~Czwartek, 5 maja~~

-Liliana przestań tak mówić! Sama mnie najpierw okłamywałaś, a teraz oczerniasz Zayn'a. Jeśli wiesz gdzie jest Louis to po prostu mi to powiedz - odparłam zirytowana.

-Jak myślisz czemu Zayn tak długo się nie odzywał, a pojawił się nagle jak pojechałaś do rodziców?

-To nasz przyjaciel! Nie masz prawa mówić złych rzeczy na jego temat!

-Nie mam prawa?! On nic dla mnie już nie znaczy!

-Dla ciebie! Nie dla mnie. On jest jedyną osobą, która nadal mnie nie zostawiła i mnie nie okłamuje!

-Przeczytałaś list od Louis'a ? - zapytała już spokojnie.

-Tak. I co w związku z tym? Nadal go tu nie ma. Nie wiem czy zauważyłaś! - krzyknęłam i usiadłam, bo zaczęła mnie boleć bardzo głowa. Czułam jakby ktoś wbijał mi w nią gwoździe, dosłownie.

-Wszystko w porządku? - Liliana przykucnęła przy mnie przestraszona.

-Tak, daj mi już spokój - odparłam.

-Eleanor przepraszam... Naprawdę chciałam ci powiedzieć już na początku - powiedziała Liliana delikatnie.

-Tak, na pewno - prychnęłam.

Usłyszałyśmy dźwięk otwieranycj drzwi, a po chwili w salonie zjawił się Zayn.

-Cześć dziewczyny - powiedział z uśmiechem.

-Teraz tu mieszkasz? - zapytała zdziwiona Liliana.

-Chwilowo. Eleanor może niedługo urodzić. Nie bulwersuj się - odpowiedział spokojnie Zayn.

-Będzie lepiej jak już pójdziesz - powiedziałam do Liliany i wstałam.

Dziewczyna spojrzała na mnie ze zdziwieniem i nienawiścią, po czym pokręciła głową na boki.

-Szkoda, że nie widzisz kim się stałaś - powiedziała i wyszła, trzaskając drzwiami.

-Czego chciała? - zapytał Zayn i mocno mnie przytulił.

-Nic takiego - powiedziałam i otarłam pojedynczą łzę, która spłynęła na mój policzek.

~~*~~

Kolejne dni były dla mnie naprawdę ciężkie.

Nie dość, że pokłóciłam się z Lilianą to Zayn musiał gdzieś wyjechać na dwa tygodnie. Teraz jedyną osobą, która mnie odwiedzała był Harry.
Przychodził codziennie, gotował mi obiady, sprzątał.
Byłam mu bardzo wdzięczna. Wziął specjalnie urlop, żeby Liliana nic nie podejrzewała.

-Jak już urodzisz to kogo wybierzesz na rodziców chrzestnych? - zapytał Harry, mieszając zupę.

-Myślałam nad tobą i Lilianą. Muszę się z nią wreszcie pogodzić. Tylko niech do cholery zrozumie, że Zayn jest dobrym człowiekiem!

-Tak właściwie to gdzie on pojechał i kiedy miał wrócić? - zapytał zmieszany Harry.

-Jest w Astralii i wraca za cztery dni, a co?

-Nic takiego, po prostu spotkałem go dzisiaj w sklepie. Mówiłaś mu, że do ciebie przychodzę?

-Jak to? Nie wspominał o wcześniejszym powrocie. Poza tym nie rozmawiałam z nim odkąd wyjechał.

-Dziwne, kazał mi nie mówić, że go spotkałem. Myślałem, że zrobi ci niespodziankę, ale skoro nadal go nie ma..

-Kiedy go widziałeś? - zapytałam z niepokojem.

-Rano, pięć godzin temu.

-Cholera! Muszę do niego zadzwonić!

-Eleanor nie denerwuj się - Harry postawił przede mną talerz z zupą. - Przepraszam, ale czy dasz sobie już radę? Muszę wracać, bo Liliana będzie coś podejrzewać.

~~*~~

Około godziny 18 poczułam się gorzej i zaczęłam mieć częste skurcze. Czułam, że to już ta chwila. Z trudem dosięgnęłam telefon, który leżał na stoliku i wybrałam numer Liliany. Niestety nie odbierała tak samo jak Harry i Zayn.

Byłam zdana tylko na siebie. Miałam już dzwonić po pogotowie, jednak ktoś wszedł do domu.
Na początku się bałam, jednak kiedy zobaczyłam kto przyszedł, strach minął.

Łapcie kolejny misie :*

Mam nadzieję, że się spodoba xx

Kolejny napiszę jak będzie przynajmniej 5 gwiazdek ;*

Muszę wiedzieć, że ktoś będzie na to czekał! XD

doctor // louis tomlinson (Opowieść zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz