Alice została sam ze swoimi myślami na sam. Niestety prześladowały ją flashbacki z dnia poprzedniego i nie mogła sobie z nimi dać rady. Z tyłu głowy, jak wstała pierwsze co pomyślała, to o Megan i o jej zachowaniu. Miała nadzieję, że dzisiaj ta kobieta nie będzie występowała w jej życiu. Otarła łzy, które samowolnie leciały jej z oczu na myśl o wczorajszej kolacji. Nałożyła na siebie luźne krótkie spodenki i oversize bluzę z kapturem. Założyła okulary korekcyjne, które nosiła, kiedy nie chciała zakładać soczewek i wyszła z pokoju. W głębi dusz modliła się, żeby w jadalni nie siedziała Megan, która by piła poranną kawę z jej rodzicami. Na szczęście w kuchni byli jej rodzice i Rosa, która siedziała przy stole koło jej mamy i o czymś z nią rozmawiała.

- Hej - stanęła na samym środku wejścia do kuchni i się uśmiechnęła niezręcznie, za co się skarciła w myślach

- Cześć słonko - zaczęła Gracie, która obdarowała swoją córkę najcieplejszym uśmiechem - Siadasz? - wskazała na miejsce obok Rosy 

Alice podeszła do krzesła i usiadła koło Rosy, która od razy położyła swoją rękę na kolano dziewczyny. Tak samo szybko ojciec Alice przyniósł swojej córce pod nos gofry w kształcie serca z syropem czekoladowym i lodami. Brunetka popatrzyła się podejrzliwie na swoich rodziców

- Coś się stało ? - Alice chwyciła za sztućce

- Co się miało stać ?  - dopytał mężczyzna, który oparł się ręką o krzesło dziewczyny

- Że dostałam takie śniadanie - dziewczyna wzięła kawałek do buzi - Nie ma żadnej okazji? 

- Nie ma - kontynuował ojciec, który przytulił mocno od tyłu swoją córkę - Po prostu bardzo ciebie kochamy 

- Dusisz - dziewczyna wysapała między próbami złapania oddechu 

Mężczyzna odsunął się od dziewczyny i usiadł obok niej, przy okazji ukradł kawałek gofra z talerza. Zapadła chwila niezręcznej ciszy, gdzie chyba nikt nie miał odwagi zacząć rozmowy o czymkolwiek. 

- A gdzie ONA? - brunetka zaakcentowała to słowo specjalnie, żeby przypadkiem nie wybrzmiało za miło w jej ustach

- ONA wyjechała dzisiaj rano- kobieta popatrzyła się po swojej córce, która wyglądała lekko w rozsypce, jakby przygaszona- My z tatą będziemy jechać do sklepu - Grace wstała od stołu i złapała za sweter, który wisiał na oparciu. - Zostawiamy was same 

Pocałowała w czoło swoją córkę i również sprzedała całusa w czoło Rosie. 

- Ok - beznamiętnie odpowiedziała brunetka, która zajadła się w żółwim tempie śniadaniem

Rodzice Alice się ulotnili i zostawili dwie dziewczyny same w mieszkaniu. Przez resztę dnia dwie dziewczyny spędziły czas na oglądanie głupich reality show, które przypadkowo leciały w TV. Brunetka była przez cały dzień zamknięta w sobie i mało co wykazywała inicjatywę do rozmowy. Za to Rosa pomimo swojej gadatliwej natury, starała się uszanować ciszę, która była jak terapia relaksacyjną dla jej ex. 

Za oknem już zapadł zmrok, a rodziców Alice nadal nie było w domu. Rosa spała w objęciach Alice na sofie przy włączonym telewizorze. Obie dziewczyny spały sobie smacznie, kiedy nagle niewiadomo skąd rozbrzmiał huk tuczącej się doniczki. Popatrzyły się po sobie i rozglądnęły się dookoła siebie, czy to przypadkiem one nie stłukły niczego przez przypadek. Odgłosy jakby ktoś chodził po trawie nadal dochodziły tak jakby z ogródka Alice.   

- Dzwonimy na policje ? - wyszeptała blondynka, która bardziej spanikowała niż jej Alice

- Ja pójdę zobaczyć, co się dzieje 

Alice wstała z kanapy i poszła do holu, gdzie stała duża szafa z kurtkami i butami jesiennymi. Otworzyła przesuwne drzwi i głęboko sięgnęła w przestrzeń szafy. Wyciągnęła z niej drewniany  kij baseballowy, który praktycznie od zawsze służył, jako atrybut obrony w domu Wealsh. Alice energicznie zamknęła za sobą szafę i równie energicznie przemieściła się na taras. Stanęła na środku i szukała wzrokiem szkody w postaci rozwalonego kwiatka. Przy płocie leżała rozbita doniczka razem z rozdeptanym kwiatkiem. Brunetka podeszła i kucnęła obok. Przyglądała się staranie w jaki sposób mogło to się zdarzyć, przecież mógł wiatr zdmuchnąć, albo coś. Jednak obok na grządkach zauważyła odciski butów najprawdopodobniej sprawcy całego zamieszkania. Znowu jakiś niezidentyfikowany hałas wydobył się z domku gościnnego, gdzie jeszcze rano zamieszkiwała Megan.  

Rosa stała w drzwiach tarasowych, gdzie intensywnie obserwowała i wspierała swoją ex dziewczynę w tym, co robiła. Sama też trzymała w ręku parasolkę, jako narzędzie do samoobrony przed napastnikiem. W pewnym momencie drzwi od domku gościnnego się otworzyły i obie dziewczyny spojrzały w to miejsce. Jeszcze nie widziały osoby, która wtargnęła na posesje tylko czekały na dobry moment aż sama ta osoba się ujawni i wyjdzie w całości z domku. Chwilę później dziewczyny zidentyfikowały osobę po tym, jak już wyszło z domku gościnnego.

 O dziwo pierwsza dziewczyna, która się odpaliła na widok postaci, to była Rosa. Jak tylko rozpoznała osobę, niska dziewczyna ruszyła w jej stronę z zawrotnym tempem. Alice z daleka obserwowała, co jej ex robi i sama się zdziwiła reakcji Rosy. Rosa dorwała się do tej osoby i zaczęła po babsku okładać rękoma i wyzywać ją. Dosłownie w tym samym momencie do apartamentu musieli wrócić rodzice Alice, którzy zapalili wszystkie możliwe światła w mieszkaniu. Nagle ogródek rozświetlił się wystarczające, że brunetka teraz dokładnie wszystko widziała, co się dzieje po drugiej stronie. Alice stała w tym samym miejscu jakby ktoś jej zamurował nogi. Nie mogła się ruszyć, nawet nie widziała, co by mogła zrobić w zaistniałej sytuacji. 

emails that i can't sendWhere stories live. Discover now