58

472 43 8
                                    


Dni ciągnęły się jak miesiące. Laura nie miała sił do życia. W głębi serca czuła, że straciła ukochaną na zawsze. Mimo tego, że Sandra próbowała ją uspokajać i zabierać wszelki alkohol, który był dostępny w domu, nic nie pomagało. Gdy Lauren była obok, Laura wiedziała, że miała cel. Była pewna, że gdyby dowiedziała się wcześniej o wyjściu Rachel z więzienia, po prostu spakowałaby siebie i brunetką, a następnie zabrała na drugi koniec kraju, nie patrząc na konsekwencje. Może w ten sposób udowodniłaby kobiecie, jak bardzo zależało jej na tej relacji, a samej sobie, że miała siłę unieść to wszystko.

Po tym, co się wydarzyło, mogła jedynie płakać, bo nagle wszystko wydawało się nic niewarte. Bała się. Przejmujący strach przeszywał jej serce. Sama nie umiała określić czego. Przede wszystkim jednak tego, że gdy wyjdzie z domu i ruszy do pracy, nie będzie tam Lauren, ale pojawi się Rachel, które zapragnie wykorzystywać ją tak jak przed laty. Dla Laury już to zrobiła. Kolejny raz zmuszając ją do seksu, pozbawiła Laurę wszelkich zasad, które myślała, że zbudowała przez lata. Sama uparcie sobie wmawiała, że jeśli zielonooka by się znowu pokazała, umiałaby z nią walczyć. To jednak okazało się fikcją. Nie dość, że pozwoliła jej się podejść, to dała jej satysfakcję. Nienawidziła siebie za to. Nie miała już nawet pretensji do Rachel. Według głowy Laury, tylko była wyłącznie jej wina, że była tak głupia i łatwa w obsłudze. Nienawidziła swojego ciała i nie chciała, aby ktokolwiek w życiu więcej się do niej zbliżył.

Lauren za to dała się wciągnąć w wir pracy. Nie robiła nic innego. Praktycznie nie wracała do domu. Skoncentrowała się na tym, aby firma dobrze funkcjonowała mimo braku blondynki. To było wyczerpujące zadanie oraz wyjątkowo trudne psychicznie, głównie gdy ojciec Laury zjawił się w biurze za swoją córkę. Lauren nie umiała z nim rozmawiać, jedynie przekazywała mu wszelkie zdobyte informacje. Z jednej strony czuła, że miał jej za złe to, że nie było przy blondynce. Z drugiej rozumiała, że on robił dokładnie to samo co ona. Zajęli się pracą, by na swój sposób pomóc Laurze, ponieważ oboje nie umieli być przy niej w tym wszystkim.

Przy Laurze próbowały być dwie osoby. Sandra i mama blondynki. Ich cierpliwość i sposób pomocy były jednak bardzo specyficzne. Szybko zirytowały się, gdy zauważyły, że Laura nie doceniała ich starań. Nie rozumiały tego, że kobieta zamknęła się w sobie i zatraciła wszystko, w co wierzyła. Dla nich powinna była mieć siły na walkę, chociaż blondynka leżała już głęboko pod polem pojedynku o własne życie i szczęście. Czuła, że została zakopana żywcem. Chociaż to porównanie było za bolesne. Gdyby tak się stało, miałaby przynajmniej szanse na śmierć. Leżąc w łóżku i płacząc, nie widziała ratunku, a sama nie potrafiła sobie z tym pomóc.

-Lauren, powinnaś już wrócić do domu. Jest bardzo późno – tata Laury pojawił się przy biurku, gdy brunetka na chwilę odleciała. Zagłębiła się w swojej pamięci, próbując ułożyć sobie wszystko w głowie. Nienawidziła tego, ale tęsknota zjadała jej serce i głowę, dlatego stale zastanawiała się, co powinna była zrobić. Nie umiała być przy Laurze, tego była pewna, ale bez niej też nie umiała funkcjonować. – Idź do siebie. Wyśpij się w końcu. Należy ci się to.

-Już idę... - rzuciła, siląc się na uśmiech. Gdy była sama w domu, nie potrafiła powstrzymać łez. Nienawidziła się za to. Przez tyle lat nie potrafiła płakać, a nagle robiła to notorycznie. – Czy... - zaklęła pod nosem. Nie powinna była zaczynać tematu, ale ten sam pchał się jej do ust – może mi pan powiedzieć, co u niej?

-Jak u niej byłem, to leżała w łóżku. Odnoszę wrażenie, że nie jest zadowolona z naszej obecności – lekko wzruszył ramionami. W tym miał rację. Laura potrzebowała innego wsparcia, niż dostawała. Musiała wiedzieć, że nie była winna i miała siły, by żyć. Zamiast tego dostawała głaskanie po główce i informacje, że kiedyś jej przejdzie. To za każdym razem było jak cios w twarz. – Stale się zastanawiam, czy nie zatrudnić kogoś, na to stanowisko. Nie mogę tutaj zostać długo, mam swoje sprawy na głowie.

Can you fix the broken?Where stories live. Discover now