31

777 57 10
                                    

Lauren dopiero po kilku godzinach wytrzeźwiała i zdała sobie sprawę z tego, co powiedziała swojej kochance. Nie miała tego na myśli. Biczowała się w duszy, że ten głupi tekst, a jeszcze bardziej za to, że pozwoliła myśleć jej, że to prawda. Laura, przecież powinna wiedzieć, jak była pijana i się tym nie przejmować.

Mimo tego, że było grubo po północy, wynajęła taksówkę i dotarła pod dom blondynki. Była pewna, że dziewczyna wyszła z imprezy zaraz po ich rozmowie. Liczyła jednak na to, że grzecznie siedziała w mieszkaniu, a nie błąkała się po mieście. Gdy dotarła na najwyższe piętro, usłyszała głośną muzykę i kilka kobiecych krzyków. Automatycznie uniosła brew i wzięła głęboki oddech. Nie zwlekała jednak dłużej i zapukała do drzwi.

-Lauren, co ty tutaj robisz? – spytała Sandra, gdy tylko otworzyła drzwi. Brunetka od razu zauważyła, że jedną ręką podpierała się, aby nie upaść. Wzięła głęboki wdech, aby nie wybuchnąć. Chciała porozmawiać z blondynką sam na sam, a wpadła na jakąś pijacką imprezę.

-Przyszłam do Laury, muszę z nią pogadać – odparła na szybko. Liczyła, że szatynka nie wiedziała, co się między nimi wydarzyło.

-Właź, Mała pije na balkonie – Lauren odetchnęła głęboko, rozumiejąc, że Laura nic jej nie powiedziała. Cieszyła się jak głupia, ponieważ Sandra i tak darzyła ją niechęcią. Może na co dzień tego nie pokazywała, ale jeśli chodziło o jej relację z blondynką, prawie zionęła ogniem.

Lauren od razu weszła do mieszkania i szybko rozejrzała się, aby ocenić sytuację. Ku jej zdziwieniu nikogo nie było wewnątrz, a jednocześnie panował perfekcyjny porządek, gdyby nie liczyć kilku pustych butelek. Głośna muzyka dochodziła jednak z balkonu. Przez chwilę zastanawiała się, czy na pewno powinna tam wyjść.

-Idziesz? – spytała Sandra, po otwarciu drzwi balkonowe. Jako, ż Lauren zwlekała, dziewczyna podejrzanie spojrzała na pracownicę. Była za bardzo pijana, aby ocenić jej stan. Po prostu czekała na ruch kobiety, aby nie zostawiać jej samej w mieszkaniu, gdy reszta była na zewnątrz.

Brunetka kiwnęła głową i wyszła wraz z księgową na balkon. Od razu uderzyła ją głośność muzyki, która w tym miejscu zdawała się nie do zniesienia. Dodatkowo na zewnątrz było okropnie zimno, przez co od razu się zatrzęsła. Przenikliwy wiatr dotarł do jej skóry w zastraszającym tempie. Gdy jednak mózg powoli wracał do żywych, po otrzymaniu zbyt wielu bodźców naraz, zauważyła, że na kanapie całowały się dwie dziewczyny, a w kącie, przy samych barierkach, stała Laura. W brunetce od razu zagotowała się krew, gdy zobaczyła, że dziewczyna miała na sobie jedynie krótkie spodenki i koszulkę. Dlaczego nikt nie zadbał o to, aby nie było jej zimno? To zdanie wypalało dziurę w jej głowie. Lauren miała czasami wrażenie, że była jedyną martwiącą się o blondynkę osobą. Chociaż nie. Ktoś, kto by się o nią martwił nie zrobiłby jej czegoś takiego.

-Kwiatuszku, twoja asystentka do ciebie – zaśmiała się Sandra, po tym jak usiadła na kanapie. Wbiła się dokładnie pomiędzy całujące się kobiety, które w żaden się tym nie przejęły. Wręcz przeciwnie, od razu dobrały się do szatynki. Lauren nie chciała tego komentować. W całym swoim życiu ani razu nie pomyślała o zabawie w trójkę, to nie był jej styl. Jak dobierała się do jakiejś kobiety, ta musiała być w pełni jej oddana.

-Co tutaj robisz? – zerknęła na nią Laura, próbując wymusić uśmiech. Na jej szczęście dobrze ukrywała łzy, które cisnęły się do brązowych oczu. Niska temperatura tylko w tym pomagała. Mogła zrzucić zaszklone oczy na ostry wiatr, który bił w jej twarz.

-Chciałam porozmawiać – westchnęła brunetka. Nie umiała udawać, że wszystko było w porządku. Rozglądała się po balkonie nerwowo. Dopiero wtedy zauważyła, że jedną z napalonych kobiet była blondynka, którą miała okazję poznać rano. Oderwała się od szatynki i śledziła wzrokiem całą scenę. Lauren wzięła głęboki oddech, powstrzymując się od wymownych komentarzy, nie miała na to czasu.

Can you fix the broken?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz