20

880 59 0
                                    

Laura obudziła się w okolicy dziewiątej. Przetarła niemrawo oczy. W nocy miała zbyt zajęte dłonie, aby ustawić sobie budzik. Nie wiedziała, co ją obudziło, ale cieszyła się jak głupia. Było zdecydowanie za późno, powinna była już dawno się ogarnąć i dojechać do pracy. Nie myślała nad niczym więcej, zerwała się z łóżka i od razu pobiegła do łazienki.

Trzydzieści minut później była gotowa do wyjścia. Dziękowała losowi, że tamtego dnia nie miała żadnych umówionych spotkań. Inaczej sama wytargałaby się za włosy. Praktycznie wybiegła z domu, ale w ostatniej chwili przypomniała sobie o telefonie. Chwilę trwało, zanim go znalazła, więc nawet nie zerkała na powiadomienia, wcisnęła go do jeansów i wyszła.

Po dojechaniu do biura klęła jak szewc. W swoim porannym pośpiechu nie zerknęła przez okno ani nie sprawdziła pogody. Nie zauważyła, więc deszczu, który zażarcie padał. Przemoknięte jeansy doprowadzały ją do nerwicy, a mokra koszulka zdecydowanie za bardzo opinała się na piersiach. Błagała sama siebie, aby w pracy mieć cokolwiek na przebranie. Czasami zostawiała tam rzeczy, raczej na wypadek oblania się kawą, a nie przemoknięcia do suchej nitki. Była pewna jednego, bielizny na zmianę na pewno nie miała w biurze. Cieszyło ją choćby to, że kask ochronił jej włosy. Szybko związała je w koka, aby nie zmokły od ciuchów.

-Cześć... – rzuciły jednocześnie jej pracownice, gdy Laura dojechała na piętro. Nie odpowiedziała. Bez słowa udała się do swojego gabinetu. Pragnęła się przebrać. Nie dość, że była zdenerwowana, to odczuwała przeraźliwe zimno. Prędkość, którą osiągała na swoim motocyklu, jedynie wzmocniła mroźny wiatr, który panował na dworze tamtego dnia.

-Pojechać po jej ciuchy do mieszkania? – spytała niepewnie Lauren, gdy zauważyła stan swojej szefowej. Sandra nieznacznie pokiwała głową. Żadna z nich nie miała na tyle odwagi, aby udać się do blondynki, która w nerwach wyrzucała rzeczy z szafek. – Posprzątam też później w jej papierach – westchnęła smutno, gdy Laura praktycznie płakała z nerwów.

-Mam jej klucze. Pamiętasz, gdzie mieszka... – zaczęła Sandra.

-Wiem, nawet jeśli wracałam do siebie nad ranem – odparła szybko brunetka, nawet nie myśląc o tym, co powiedziała. Dopiero gdy spojrzała na szeroko otwarte oczy księgowej, zrozumiała swój błąd. Laura nawet nie miała okazji z nią porozmawiać, więc dla szatynki to wszystko było szokiem. Liczyła, że przyjaciółka się opamięta i zakończy ten pseudoromans, który według niej nie miał prawa istnieć. – Lecę, wezmę taksówkę.

-Gdzie masz swoje auto? – spytała, aby rozmowa dalej się jakoś toczyła. Nie była, aż tak ciekawska, aby zagłębiać się w prywatne życie brunetki.

-Zostawiłam wczoraj pod barem na plaży. Może go odbiorę, jak będę wracać. Pośpieszę się, zapewniam – praktycznie pisnęła, po czym złapała swoją torebkę i wybiegła z biura.


Wróciła po niecałej godzinie. Śpieszyła się, jak tylko mogła. Spowolniło ją jedynie przeglądanie ciuchów w szafie Laury. Nie czuła się z tym dobrze, nie lubiła grzebać innym w rzeczach, ale gdy zobaczyła seksowne sukienki blondynki praktycznie oszalała. Pragnęła zobaczyć ją w nich, a potem szybko z nich rozebrać.

-Jestem! – krzyknęła, po wyskoczeniu z windy. Szybko rozejrzała się, aby odnaleźć blondynkę wzrokiem. – Gdzie jest? – spytała księgową, która długimi paznokciami uderzała w blat biurka.

-W łazience – praktycznie syknęła, przez co brunetka od razu uniosła wymownie brew. – Nie patrz się tak na mnie. Pokłóciłyśmy się, więc...

-Kurwa, była w idealnym stanie, żeby jej dojebać, co nie? – syknęła, zanim zdążyła zrozumieć, co powiedziała. Wzięła głęboki wdech. Nie mogła się tak zachowywać w stosunku do Sandry, wiedziała o tym. Jednak bardzo nie podobało się jej to, jak się wtrącała i to jak nie dbała o swoją przyjaciółkę. Nigdy nie zwracała uwagi na humory Laury, chociaż było je, aż nadto widać. – Przepraszam, nie wtrącam się. Pójdę do niej – cała ta sytuacja przypomniała jej o jeszcze jednej sprawie, którą powinna była załatwić. Musiała porozmawiać z Darią, którą bezczelnie olewała od kilku dni. – Laura, mogę? – spytała niepewnie, po zapukaniu drzwi od łazienki.

-Jest otwarte – od razu usłyszała niemrawy, zapłakany głos szefowej.

-Już, spokojnie, mam dla ciebie suche ubrania – uśmiechnęła się lekko, gdy zobaczyła blondynkę siedzącą na podłodze, owiniętą tylko w ręcznik. Gdyby nie stan dziewczyny, Lauren rzuciłaby się na nią w sekundę, ale nawet ona znała granice.

-Skąd masz moje ciuchy? – Laura spojrzała na nią zdziwiona. Mimo tego podniosła się i zabrała od niej rzeczy. Odwróciła się tyłem. Nie miała problemu z tym, że Lauren widziała ją nago, nie był to przecież pierwszy raz. Nie chciała jednak, aby wpatrywała się w zapłakaną twarz.

-Pojechałam do twojego mieszkania, abyś ty nie musiała tego robić. Sandra nie mówiła? – dziewczyna pokręciła głową, co brunetka ledwo zauważyła, ponieważ wgapiała się bezczelnie w nagie pośladki. Gryzła się we wnętrza policzków, aby nie dotknąć kształtnego tyłka, na którym widniały ślady paznokci. To tylko bardziej ją nakręcało. – Przegrzebałam ci trochę szafę, ale starałam się nie robić wielkiego bałaganu.

-Przepraszam cię za mój stan. To był bardzo ciężki poranek, a wczoraj tak cholernie dobra noc... – westchnęła głośno, wciągając na siebie ognisto czerwoną koronkową bieliznę. Wcale się nie dziwiła, że akurat ten zestaw wpadł w ręce brunetki. – Właśnie, dziękuję za wczoraj. To było tak dobre. W sensie nie tylko seks. Ogólnie, całe to wyjście i wiesz... – odwróciła się do niej, gdy ubrała szare cygaretki i kremowy top. Była pewna, że przebijał się przez niego czerwony stanik.

-Ja również dziękuję i liczę, że to powtórzymy – uśmiechnęła się, aby dodać dziewczynie sił. Wyjęła z torebki chusteczki do demakijażu i delikatnie wytarła rozmazane fragmenty eyelinera. – Już Piękna, koniec płakania, bierzemy się do roboty – ku jej zdziwieniu Laura wtuliła się w nią mocno. Kilkukrotnie dziękowała jej za wszystko. Dla niej to było więcej, niż mogła sobie wymarzyć. Nikt inny by tego dla niej nie zrobił. Sandra nawet nie pomyślała, że pojechać po rzeczy dla niej, chociaż to akurat ona miała najmniej na głowie.

Po kilku minutach dziewczyny wyszły z łazienki. Lauren odprowadziła szefową do biurka, a sama poszła zrobić dla niej kawę. Nie reagowała na zaczepki ze strony Sandry, która stale miała coś do powiedzenia. Podjęła jednak decyzję, że tego dnia porozmawia szczerze z Darią. Nie chciała okłamywać przyjaciółki, a tym bardziej tego, aby ta dowiedziała się przypadkiem, np. od Laury. Wiedziała, że na co dzień nie miały kontaktu, ale znała swoje szczęście.

-Dzisiaj też się widzicie? Może zamieszkaj z nią już, będzie wam łatwiej – Sandra praktycznie warczała, gdy Lauren otworzyła drzwi od gabinetu blondynki. Spokojnie niosła kawę i maślanego rogalika, którego kupiła dla szefowej. Liczyła, że dziewczyna zjadłaby cokolwiek, aby mieć więcej sił.

-Zapomniałaś, jaki dzisiaj dzień? Jadę do Emily, nie ma mnie dla nikogo – Laura nerwowo przeglądała coś w swoim komputerze. Łatwo było zauważyć, że nie miała ochoty na jakąkolwiek rozmowę. – Właśnie, muszę zrobić przelew. Ogarniesz to za mnie?

-Żaden problem – westchnęła zrezygnowana szatynka, gdy Lauren zbliżyła się do biurka szefowej. – Zrobisz mi też takie śniadanie?

-Jest moją asystentką, nie twoją – brunetka praktycznie zadrżała, na tak ostry ton głosy Laury. Nie spodziewała się po niej czegoś takiego.

-Mogę zrobić – praktycznie pisnęła, gdy poczuła bardzo napiętą atmosferę panującą pomiędzy kobietami. Czuła się winna ich kłótni, chciała to choćby trochę uspokoić i złagodzić Sandrę. – Kawę ci zrobię, rogala kupiłam jednego – wzruszyła lekko ramionami i położyła posiłek na biurku szefowej. – Proszę, zjedz. Miałaś męczący poranek.

-Dziękuję – uśmiechnęła się do niej lekko, chociaż tak naprawdę miała ochotę rzucić się na jej szyję, tulić się i mówić jej jak bardzo była wdzięczna. – Postaram się grzecznie zjeść – palcami lekko oderwała niewielki kawałek, aby wsunąć go do ust.

-Żaden problem. Jeszcze jedna sprawa i już ci nie przeszkadzam. Zerknij w końcu w ten telefon – zachichotała cicho, po czym powoli opuściła pomieszczenie. Chwilę po niej wyszła zrezygnowana Sandra, która nie miała ochoty na dłuższą rozmowę.


Laura praktycznie rzuciła się na swój smartfon. Nie ruszała go wcześniej, nie miała na to czasu ani ochoty. Dopiero wtedy zobaczyła, że Lauren kilkukrotnie pisała do niej. Podziękowała jej za randkę, pytała, czy nie obraziła się, że nie została z nią do rana, a ostatecznie to ona obudziła ją swoimi wiadomościami. Uśmiechnęła się szeroko, co od razu wyłapała brunetka przy swoim biurku. Była z siebie dumna, tym bardziej, gdy szczęśliwa blondynka zabrała się za jedzenie śniadania bez zbędnych narzekań. 

Can you fix the broken?Where stories live. Discover now