43

630 61 2
                                    

Laura przez dwa dni była jak wykluczona z życia. Pracowała do późna, zasypiała w biurze, po czym rano przygotowywała się w nim do kolejnych zadań. Była w domu tylko dwa razy, by przywieźć do pracy rzeczy na przebranie oraz po to, by spakować się do wyjazdu. To drugie zadanie było znacznie trudniejsze. Przygotowała sobie wszystko, co musiała wziąć, ale z ciuchami miała problem. Mimo tego, że z Avery nie były rodziną, sądziła, że wypadało, by chociaż przez te kilka dni nosiła coś czarnego. Za to jej szafa o takim kolorze prawie nigdy nie słyszała. Dlatego blondynka kolejny raz skorzystała z pomocy asystentki.

Lauren pasowało robienie zakupów dla Laury. Było w tym coś interesującego. Chodziła po sklepach i wyobrażała sobie, jak w danych strojach wyglądałaby jej szefowa. Dlatego nieprzypadkowo wybierała modele, które podkreślał figurę blondynki. Kupiła jej kilka koszul, dwie pary eleganckich spodni, jeansy i dresy. Wybrała też zwykłe koszulki oraz jedną bluzę. Ten styl nie pasował do Laury. Kobieta zawsze nosiła eleganckie, kobiecie stroje. Nawet w zimne dni wybierała obcisłe swetry zamiast innych narzut, ale Lauren chciała zaryzykować i spróbować przekonać do innych ciuchów, w których mogła wyglądać równie pięknie, a do tego mieć większą wygodę.

Dzień przed wyjazdem Laury padało, a Lauren uznała to za świetną okazję do zrobienia czegoś, o co w życiu by się nigdy nie posądziła. Przyszła do pracy w jeansach i bluzie typu hoodie. Nie byle jakiej bluzie, a tej, którą wybrała w sklepie dla swojej szefowej. Klasyczny czarny model bez wzorów. W przypadku Lauren za mocno opinający się na piersiach, ale kobieta była w stanie to wytrzymać.

Gdy tylko wyszła z domu, obserwowała, jak ludzie na nią zerkali, by podziwiać obcisły materiał na jej klatce piersiowej. Śmiała się z nich w duchu, chociaż sama pewni widząc kobietę za takim biustem, obejrzałaby się za nią na ulicy.

Gdy przyszła do biura, Laura była już zajęta pracą. Oderwała się jednak od komputera, by przywitać się z asystentką. Podeszła do niej, ucałowała delikatnie. Powiedziała, że kobieta pięknie wyglądała, po czym poszła zrobić im kawy. Lauren od razu zapisała sobie w głowie, żeby częściej nosić takie stroje, chociaż o wiele lepiej czuła się w wyprofilowanych koszulkach, z których praktycznie wypływały jej piersi.

-Słuchajcie, lećcie już do domu. Mój tata będzie koło północy. Prześpię się w aucie, dośpię coś na miejscu, jak mi maluchy pozwolą. Jest już za późno, żebyście tutaj siedziały – uznała Laura, podchodząc do swoich pracownic. Dopiero gdy nie zareagowały, spojrzała na nie. Lauren z głową na biurku, a Sandra prawie łamała krzesło, rozkładając się na nim i co chwile przysypiając. – Jezu dziewczyny, czas do domu. Już wam wzywam taksówki. Kto to widział, żeby o dziesiątej w pracy siedzieć – podeszła do swojej ukochanej i bardzo delikatnie ułożyła dłonie na jej barkach. – Skarbie... Budzimy się. Musisz jechać do domu.

-Nie... Jeszcze muszę... - mamrotała zaspana brunetka. Każda z nich wiedziała, że przez dwa dni pracowały na zdecydowanie za wysokich obrotach, ale próbowały zrobić wszystko, aby mieć jak najmniej zaległości po powrocie Laury. – Miałam iść zwrócić te spodnie, w które nie zmieścił ci się tyłek – ta myśl ożywiła brunetkę. Może i była na nią zła za odtrącenie, ale jak przypominała sobie pośladki szefowej, podkreślone obcisłym materiałem, robiło się jej gorąco. Żałowała, że nie miała telefonu przy sobie, aby ten widok zapisać na zawsze i to nie tylko w swojej pamięci.

-Skarbie, o tej godzinie sklepy są już nieczynne. Wezmę ci taksówkę, dobrze? Wrócisz bezpiecznie do domu i położysz się do łóżka – oznajmiła Laura. Masowała przy tym delikatnie ramiona asystentki, by przynajmniej minimalnie ulżyć spiętym mięśniom.

-Ty tutaj zostaniesz? Za ile ma być twój tata? – Lauren przetarła oczy. Nagle zrozumiała, że brunetka ją dotykała i dawało jej to ogrom przyjemności. Zamruczała cicho, sygnalizując to, ja było jej dobrze. – Jakie ty masz zdolne dłonie...

Can you fix the broken?Where stories live. Discover now