Rozdział 124 - Ci sami ludzie

1.4K 60 126
                                    

Nie pamiętam kiedy zasnęłam ale obudziłam się rano. Słońce dopiero wschodziło a promienie wpadały do pokoju. Leżąc ciągle z zamkniętymi oczami wyciągnęłam rękę do tyłu aby dotknąć męża jednak kiedy na nic nie trafiłam zmarszczyłam brwi i otworzyłam oczy a następnie podniosłam się do siadu. Przetarłam oczy i spojrzałam w miejsce gdzie powinien leżeć Adrien jednak kiedy miejsce obok okazało się być puste podniosłem wzrok na całe pomieszczenie i dopiero wtedy zauważyłam go. Adrien siedział na fotelu w kącie, na kolanach miał laptopa w którym coś klikał. Nie trzeba być geniuszem aby domyśleć się że pracował już długo a możliwe że nawet nie spał. Miał cały czas na sobie te same ciuchy w których przylecieliśmy, miał podkrążone czerwone oczy, no i ogólnie wyglądał bardziej jak wrak człowieka. Domyślałam się że najprawdopodobniej nie spał całą noc ponieważ czuwał nade mną i cały czas szukał sprawcy przez którego jest to zamieszanie. Kocham go za to że się tak o mnie troszczy ale powinien czasami też pomyśleć o sobie.

- Dzień dobry - powiedziałam i dopiero wtedy mężczyzna podniósł na mnie wzrok i uśmiechnął się próbując ukryć przede mną zmęczenie.

- Witaj kochanie jak ci się spało? -spytał i ziewnął a ja westchnęłam.

- Mi dobrze za to tobie chyba nie najlepiej - odpowiedziałam wstając i po chwili siadając na drugim fotelu obok męża.

- Ja też dobrze spałem właśnie dopiero wst... -

- Adrien - przerwałam mu i spojrzałam spod byka a kiedy on zauważył że ja już wiem westchnął i przetarł dłonią zmęczone oczy - Nie możesz się tak przemęczać.. wiem że się martwisz i chcesz tą sprawę rozwiązać jak najszybciej ale nie możesz tego zrobić kosztem swojego cierpienia...  -  położyłam swoją dłoń na dłoni męża i delikatnie zaczęłam miziać kciukiem patrząc mu w oczy jednak on cały czas unikał mojego wzroku.

- Wiem Hailie jednak tu tym razem nie chodzi o to - odpowiedział cały czas unikając mojego wzroku.

- W takim razie co się dzieje? - spytałam i delikatnie ręką przekręciłam jego głowę tak aby wreszcie na mnie spojrzał. Przez chwilę jeszcze siedział w ciszy wpatrując się w moje oczy aż w końcu weschnął.

- Dzwonili do mnie nasi ludzie odnośnie kradzieży pamiątki od ojca - oznajmił a ja zmarszczyłam brwi.

Przez tą całą sytuację z anonimowymi wiadomościami i tymi wypadkami kompletnie zapomniałam o tym że przecież mieliśmy włamanie do naszej willi gdzie zostało skradzione tajemnicze pudełko od ojca Adriena.

- O Boże i co złapali te osoby? - spytałam ożywiona a mężczyzna pokręcił głową i zaczesał ręką włosy.

- Niestety brak śladów. Obejrzeliśmy jeszcze parę razy monitoring z rezydencji jak i z okolicy ale nie da się ich namierzyć, tak samo jak z właścicielem od wiadomości - po tym co powiedział nad głową zapaliła mi się lampka.

- A co jeżeli nad tym wszystkim stoją te same osoby? - powiedziałam i widziałam jak w oczach mężczyzn coś błysnęło i jak równie szybko chciał złapać za telefon jednak ja byłam szybsza i zabrałam go zanim zdążył chwycić - o nie, nie ma nawet mowy że pozwolę ci teraz jeszcze bardziej się męczyć. Przebieraj się i do łóżka -  powiedziałam pewnie za to mój mąż zmrużył oczy i popatrzył na mnie surowo.

- Hailie Sant.... - znów nie było dane mu dokończyć bo mu przerwałam.

- Nie Santanuj mi tu teraz tylko do łóżka bo zaraz sobie inaczej pogadamy - warknęłam w jego stronę i widziałam że jeszcze przez chwilę chciał się kłócić ale jak widać poszedł po rozum do głowy i niechętnie się zgodził a ja uśmiechnęłam się szeroko zadowolona ze zwycięstwa.

Wgramoliłam się na łóżko odkładając jego telefon na szafkę nocną od strony po której ja spałam a w tym czasie Adrien udał się do łazienki w której wziął szybki prysznic i przebrał się w wygodne ciuchy do spania. Kiedy wyszedł z łazienki dalej udawał obrażonego chociaż kiedy położył się na łóżku uśmiechnął się i przykrył kołderką myśląc że tego nie widziałam. Przez chwilę tak leżał i  przewracał się z boku na bok aż w końcu dłużej nie wytrzymał i przyciągnął mnie do siebie przytulając i posługując się jak poduszką na co się zaśmiałam. Adrien już po pięciu minutach zasnął wyczerpany, ja jednak spałam w nocy i teraz miałam tyle energii że nie byłam w stanie po prostu zasnąć więc jedyne co robiłam to albo wpatrywałam się w pokój albo w mojego męża. W końcu po jakiś 30 minutach nuda zaczęła mnie łapać przez co zaczynałam zasypiać i już brakowało chwili abym znalazła się w krainy snu gdyby nie nagłe pukanie do drzwi.




Ocena, krytyka, błędy -->>>




Dzień dobry, Ehhh mamy trochę kwestii do przegadania i nie wiem od czego zacząć ale dobra po kolei. Dobra pierwsza kwestia którą chciałabym poruszyć to moja nieobecność. Jak pewnie zauważyliście znów mnie nie było, była to dosyć długa przerwa bo prawie tygodniowa a w dodatku nie dałam wam żadnych sygnałów od siebie co według mnie teraz było czymś co powinnam zrobić ale dobra przejdźmy do konkretów żeby to jak najmniej zajęło. Niestety nie posłuchałam się was i w pewnym momencie za bardzo obciążyłam siebie na tyle za bardzo że po prostu mój organizm dał mi w pewnym sensie ostrzeżenie. Krótko mówiąc jak to wyglądało, w poniedziałek przez cały dzień oprowadzałam przedszkolaki po szkole a po szkole trzeba było nadrobić materiały i jeszcze poduczyć się na sprawdziany ale to i tak nic w porównaniu ze wtorkiem. We wtorek byłam w szkole tak naprawdę od 8:00 do 20:00 ponieważ byłam na lekcjach i na dniach otwartych gdzie również oprowadzałam dzieciaki jednak kiedy wróciłam do domu zamiast odpocząć musiałam zrobić też pracę z polskiego którą pani nam zadała i krótko mówiąc skończyłam ją o 3:00 w nocy. Niestety jak można się tego domyślić następnego dnia byłam trupem i tak się też czułam no i co ja mam powiedzieć zemdlało mi się na polskim (nie oddałam pracy XD)  Na szczęście nic mi się takiego nie stało i nie była wzywana karetka tylko mój tata bo pracuje w szkole w tej której się uczę i po prostu skończyłam w domu. No nie powiem przeżyłam pewien szok i odebrałam to jako pewną oznakę od swojego ciała że wszystko fajnie ale są pewne granice i dało mi to naprawdę dużo do myślenia. I właśnie jedną z tych rzeczy jest to że chciałabym ogłosić że kończymy maraton bo wiem że nie daję rady i nie nadążam a tak to już wolę wstawić dla was co dwa dni ten rozdział niż raz na tydzień mam nadzieję że mnie rozumiecie i przepraszam że nie udało się przez niego przebrnąć. No dobrze chciałam jeszcze parę rzeczy poruszyć ale zaraz to będzie wielkości rozdziału więc poruszymy to innym razem. (Tak wgl to w tym rozdziale Adrien jest trochę podobny do mnie XD) Kocham was i dziękuję za wszystko 💗
Do zobaczenia 💗
ʕ⁠っ⁠•⁠ᴥ⁠•⁠ʔ⁠っ

Nowe życie, Nowa Hailie - Rodzina Monet Where stories live. Discover now