Rozdział 69 - Wpakowała

1.8K 46 87
                                    

- Procure pérolas na pilha de roupas - po czym się rozłączyłam z nadzieją że Adrien zrozumiał..

- Już skończyłaś rozmowę? - spytał mężczyznę i podniósł brew do góry.

- Tak, krótkie słowa ale z mocnym przekazem.. - mruknęłam

- Yhm.. Dobrze, zatem skoro już jesteśmy razem chciałbym abyś na forum zdradziła swoją prawdziwą tożsamość - powiedział a mnie zatkało.

- Co?! Chyba sobie żarty robisz, w życiu tego nie zrobię -

- Zrobisz. Będąc Monet a jednocześnie Smith a po naszym ślubie jeszcze Retter będziesz tak potężna jak jeszcze nikt w historii dlatego nie chcę słyszeć słowa sprzeciwu, teraz wykonam rozmowę wideo z twoim najstarszym bratem i wszystko mu powiem a ty to potwierdzisz - nie czekając na moją odpowiedź ruszył w stronę komputera a ja zaczęłam myśleć jak z tego wybrnąć wiedziałam że każda sekunda się liczy a kiedy on usiadł na fotelu i zaczął się logować do komputera spanikowałam. Wiem że na pewno gdyby się dłużej zastanowić można by było wybrać dużo lepszą opcję ale ja w tamtym momencie byłam zbyt spanikowana żeby dłużej myśleć dlatego wybrałam chyba najgłupszą opcję jaka była możliwa. Kiedy Rodric siedział na fotelu podeszłam do niego od tyłu, i zażyczyłam mu ręce i na ramiona a głowę schowałam w szyi niby wydychając jego "cudowny" zapach, tak to był mój plan.. rozproszyć mężczyznę sobą.. nie wierzę że to zrobiłam. Mężczyzna ewidentnie nie spodziewał się tego ale podziałało bo od razu przestał klikać w komputerze, jedną ręką złapał moją dłoń i przysunął ją sobie do ust po czym zaczął składać pocałunki. Fuj. Po chwili on mnie zaskoczył bo gwałtownie się odwrócił na kręconym krześle, złapał mnie w talii i usadził sobie na kolanach i teraz to on chował twarz w mojej szyi zaciągając się moim zapachem i składając na niej pocałunki po których na pewno później zostaną mi malinki.. Byłam obrzydzona, chciał mi się wymiotować przez to co robił ze mną ale wiedziałam że dzięki temu uzyskuje więcej czasu którego tak bardzo teraz potrzebowałam. Ręce mężczyzny cały czas znajdowały się na mojej talii i jeździły po niej w górę i w dół lecz kiedy kątem oka zauważyłam że jedna z rąk mnie puszcza i klika coś w komputerze poszłam o krok dale... Zaczęłam kręcić biodrami prowokując go jeszcze bardziej, jego ręka od razu wróciła na swoje miejsce tylko tym razem obie zacisnęły się a ja pisałam gdy gwałtownie mnie podniósł a po chwili wręcz rzucił na kanapę.

Oj Hailie w coś ty się wpakowała..

Facet zawisnął nade mną i nie czekając dłużej zaczął łapczywie mnie całować a ja oddawałam pocałunki... Adrien kurwa gdzie jesteś?! Mężczyzna ewidentnie się znudził samymi pocałunkami bo na chwilę podniósł się do góry dalej siedząc na mnie okrakiem zaczął rozpinać guziki w swojej koszuli a kiedy już to zrobił i ją zdjął pokazując mi swoją jak na swój wiek całkiem dobrze zbudowaną klatkę piersiową znów powrócił do wcześniejszej pozycji i do wcześniejszej czynności tylko że w pewnym momencie niespodziewanie włożył rękę pod materiał mojej sukni a moja ręka automatycznie sprzedałam mu liście którego się nie spodziewał dlatego się nie obronił a jego twarz poleciała w bok natomiast policzek od razu poczerwieniał. Wstrzymałam oddech kiedy mężczyzna się podnosił widać było że był zły wręcz wściekły dlatego nie odzywałam się ani słowem, facet zabrał swojemu koszulę z podłogi i ją ubrał po czym zasiadł ponownie za biurkiem szperał chwilę w szafkach a po chwili wyjął z jednej..

Pistolet..

Nieduży pistolet wymierzył we mnie a moje serce stanęło wiedziałam że nie mam szans dlatego siedziałam i czekałam na ból jednakże on nie nadchodził więc czekałam a mężczyzna się w końcu odezwał.

- Jeszcze raz mnie wkurzysz Hailie, to nie zawaham się go użyć czy to jasne? - ledwo widzialnie skinęłam głową a on przytaknął i wrócił do komputera.

Czyli jest już za późno?
Nigdy nie jest za późno.

A co jeśli Adrien nie przyjedzie?
Przyjedzie.

Nigdy nie wygrasz.
Nigdy nie mów nigdy.

Dwa głosy w mojej głowie się kłóciły zagłuszając otoczenie wokół mnie otrząsnęłam się dopiero kiedy usłyszałam ten dobrze znany mi lodowaty głos.

- Witaj Rodricu z jaką sprawą do mnie dzwonisz? - zapytał niczego nieświadomy mój najstarszy brat, brakuje mi tego mrożącego krew w żyłach głosu czy nawet tych pieprzonych wycieczek do biblioteki Czy gabinetu.

- Tak się składa że z bardzo interesującą sprawą, Chciałbym ci przedstawić moją przyszłą żonę Hai.. - I w tym momencie drzwi od gabinetu się gwałtownie otworzyły a do pomieszczenia wybiegu z pistoletem mój narzeczony, miałam ochotę płakać na jego widok ale to nie czas i miejsce na łzy.

- Kurwa - mruknął pod nosem Rodric.
- Przepraszam cię Vincencie nasza rozmowa będzie musiała odbyć się później, Do usłyszenia - rozłączył się zanim mój brat zdążył cokolwiek odpowiedzieć po czym szybkim ruchem chwycił za pistolet i teraz obaj panowie w siebie celowali. A ja stałam na środku zupełnie bezbronna jednakże stawiałam malutkie kroczki do tyłu bo przez wywołaną hałas przypadkowo w oczy rzucił mi się niewielki pistolecik leżący na regale za mną, nie mam pojęcia jak go wcześniej nie zauważyłam.

- Czego chcesz Santan nie wpierdalaj się w nieswoje sprawy - warknął Retter.

- W takim razie odpierdol się od nas - warknął Adrien, mam broń.

- Chyba śnisz ta lala da mi więcej zysku niż ktokolwiek inny na tym świecie -

- Ale ona nie jest twoja - nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać Wiem że to poważna sprawa i w ogóle ale po prostu kłócili się jak małe dzieci w dodatku zapominając o tym że każdy tutaj ma odbezpieczoną broń.. oprócz tej jednej osoby, tylko ona pamiętała..

Strzał.

Krew.

Śmierć.



Ocena, krytyka, błędy -->>>



Hejo, Przepraszam że rozdział jest bardzo późno ale po prostu przez cały dzień byłam zajęta a potem kiedy zaczęłam pisać rozdział przypomniałam sobie że przecież mam na jutro do zrobienia plakat a kiedy go skończyłam to wiedziałam że nie zdążę wrzucić rozdziału przed północą ale stwierdziłam że i tak go napiszę i wrzucę nieważne jaka godzina będzie a aktualnie mamy godzinę 01:20, No dobrze Mam nadzieję że mi to wybaczycie i widzimy się w sobotę 💗
Do zobaczenia 💗
ʕ⁠っ⁠•⁠ᴥ⁠•⁠ʔ⁠っ

Nowe życie, Nowa Hailie - Rodzina Monet Where stories live. Discover now