Rozdział 27 - Przyjaciele

2.7K 41 115
                                    

Po wyjściu Adriena z sali do pomieszczenia weszła Święta trójca i od razu zaczęli mnie zasypywać przeróżnymi pytaniami ale ja ich w ogóle nie słuchałam, odcięłam się całkowicie od świata, okrutnego świata w którym nie było miłości dla mnie, czułam że jestem na skraju przed wybuchnięciem dlatego chwyciłam za telefon i nie reagując na krzyki braci poszłam do łazienki.

Kiedy weszłam do pomieszczenia i zamknęłam za sobą drzwi osunęłam się po nich i zaczęłam płakać, po cichu żeby bracia nie słyszeli, w tym samym czasie pisałam wiadomość do Lucasa.

- Hej to ja Hailie Monet, możemy się spotkać tak samo jak w nocy? -

- Cześć Hailie, tak jasne będę czekać o tej samej godzinie w tym samym miejscu, jak ci poszła rozmowa? -

- O tym właśnie chciałam porozmawiać ale to nie rozmowa na telefon, dlatego wszystko opowiem ci jak się spotkamy -

- Okej to do zobaczenia -

- do zobaczenia -

Po skończeniu rozmowy stwierdziłam że wezmę gorący prysznic, prysznic to była najlepsza rzecz jaką mogłam wymyślić naprawdę się odprężyłam i się uspokoiłam, przebrałam się z powrotem w wcześniejsze ciuchy gotowa weszłam do pokoju, kiedy przekroczyłam próg pomieszczenia od razu święta trójca się zerwała na równe nogi i znowu zaczęli swoje kazania a ja wzięłam głęboki oddech i przysłuchiwałam im się.

- CO TY SOBIE DZIEWCZYNKO MYŚLISZ, SANTAN TO NIE JEST TWÓJ KOLEGA -

- MOŻE NAM JESZCZE POWIESZ ŻE SIĘ Z NIM SPOTYKAŁAŚ?! -

- TA JUŻ PEWNIE BZYKANKO BYŁO -

- COŚ POMIĘDZY WAMI JEST?! -

- NAWET JEŚLI JEST TO ZARAZ JUŻ NIE BĘDZIE - chłopaki przekrzykiwali się jeden przez drugiego nawet nie dając mi dojść do zdania.

Jestem oazą spokoju pierdolonym kurwa zajebiście wyciszonym kwiatkiem lotosu na zajebiście spokojnej tafli pierdolonego jeziora, pomyślałam w głowie, zamknęłam oczy i zaczęłam liczyć do 10 potem je otworzyłam i przerwałam chłopakom.

- Czy możecie mi w końcu dać coś powiedzieć? - zapytałam bardzo spokojnie.

- Proszę mów jestem bardzo ciekawy co masz nam do powiedzenia - odezwał się królewicz Dylan.

- Nie mam nic wam do powiedzenia, a teraz proszę jak zamierzacie dalej drzeć ryje to tam są drzwi, A ja idę się zdrzemnąć - zaczęłam iść w stronę łóżka po drodze pokazując gdzie są drzwi, wyjęłam jeszcze telefon, podeszłam do chłopaków i zrobiłam im zdjęcie, te miny było trzeba uwiecznić po czym jakby nigdy nic wskoczyłam na łóżko i przykryłam się kołdrą zamykając oczy.

Chłopaki zaraz potem się otrząsnęli i jako pierwszy z sali wybiegł Dylan a potem bliźniaki, Nie planowałam iść spać chciałam tylko wygonić chłopaków i wstać ale jak widać po całym dniu potrzebowałam snu, bo kiedy zamknęłam oczy otworzyłam je dopiero w nocy.

Obudziłam się o 02:23 czyli idealnie bo zaraz miałam mieć spotkanie z Lucasem, zobaczyłam że na kanapie śpi Dylan dlatego wzięłam telefon żeby odebrać jakby chłopaki skapnęli się że mnie nie ma, bluzę i po cichu wyszłam z sali, znowu bez problemu wyszłam ze szpitala a kiedy szłam w stronę ławek zobaczyłam że chłopak już na mnie czeka dlatego szybko się do niego dosiadłam.

- Dobry wieczór panno Monet -

- Dobry wieczór panie Brown -
Przywitaliśmy się elegancko a po chwili oboje wybuchnęliśmy śmiechem.

- Dobra koniec tego gadaj jak ci poszło - powiedział jeszcze na wpół rozbawiony Lucas za to mi od razu przestało być do śmiechu co na pewno zauważył, chłopak od razu do mnie się przesunął i mnie przytulił.

- Rozumiem jak nie chcesz to nie musisz mówić - szepnął mi do ucha głaszcząc mnie po plecach.

- Nie jest spoko, właśnie po to tu przyszłam żeby ci powiedzieć - wzięłam głęboki wdech w tym czasie zbierając myśli.

- Nie zaakceptowali nas i dali mi jasno do zrozumienia że nigdy tego nie zrobią nawet jakby mieliby sobie obciąć rękę -

- Poddasz się? -

- Nie. - powiedziałam bardzo stanowczo, wiedziałam że cokolwiek by się stało nie poddam się z nas.

- Wiesz co teraz będziesz robić? -

- Będę starała się przekonać braci do nas ale jak to się nie uda to będę musiała wdrożyć plan B którego bardzo nie chce ale jak na razie innej opcji nie widzę -

- Co to jest plan B? -

- Poki nie ma takiej konieczności nie chcę ci mówić, ale jak będę musiała go wdrożyć to dam ci znać -

- Okej ale chcę żebyś wiedziała że jakąkolwiek byś podjęła decyzję zawsze będę cię wspierał -

- Dziękuję ci -

- Wiem jestem boski, ale ile razy można dziękować?- po tym słowach znowu zaczęliśmy się śmiać.

- Dobra a teraz tak na serio Dziękuję ci że jesteś, nie wiem co bez ciebie bym zrobiła -

- Spoczko w końcu czego nie robi się dla przyjaciół - powiedział uśmiechając się i puścił mi oczko.

Później już rozmawialiśmy na różne tematy na przykład najpierw mleko czy płatki, oczywiście że płatki a ten dzban wykłóca się ze mną że najpierw mleko, No debil.

O godzinie 03:17 pożegnaliśmy się a ja udałam się do sali gdzie jakby nigdy nic położyłam się z powrotem w łóżku i zasnęłam czekając na następny dzień.

Ocena, krytyka, błędy -->>>

ʕ⁠っ⁠•⁠ᴥ⁠•⁠ʔ⁠っ

Nowe życie, Nowa Hailie - Rodzina Monet Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz