Rozdział 90 - Zamek

1.7K 57 75
                                    

Kiedy samochód stanął a ja się obudziłam bo jak się okazało podczas podróży usnęłam zobaczyłam przez okno że na dworze jest już ciemno i znajdujemy się w jakimś lesie. Nie powiem miało to swój klimat jednak ja wiedziałam że będąc blisko Adriena nic mi nie grozi.

- Już jesteśmy na miejscu Hailie - oznajmił chłopaki i zaczął mnie masować swoją ręką po głowie, delikatnie żebym się przebudziła.

- Już.. daj mi jeszcze 5 minut.. - wyszeptałam i znów zamknęłam oczy na co chłopak westchnął ale o dziwo usłyszałam że wychodzi z samochodu. Cieszyłam się że mój plan wypalił i mogę sobie jeszcze pospać dłużej jednak ta radość nie potrwałam za długo bo usłyszałam że drzwi po mojej prawej stronie się otwierają i zanim zdążyłam jakkolwiek zareagować Adrien podniósł mnie a ja zapiszczałam na tą nagłą zmianę. Chłopak niósł mnie w pozycji panny młodej a przez to że moje ciało nie dotykało gruntu nagle cała senność poszła w niepamięć i cały się rozbudziłam.

- Już możesz mnie puścić sama dam radę - powiedziałam i chciałam się ześlizgnąć z chłopaka ale on jeszcze mocniej pogłębił swój uścisk.

- I tak zaraz dojdziemy Hailie Monet więc wytrzymaj jeszcze chwilę - już chciałam zaprotestować ale chłopak pochylił się i złożył pocałunek na moim czole dlatego ja się już nie szarpałam.

Faktycznie szliśmy jeszcze przez chwilę w pewnym momencie Adrian postawił mnie na ziemi i obrócił w odpowiednią stronę. Widok nieziemski. Moim oczom ukazała się rezydencja w stylu zamku która już po pierwszym wejrzeniu skradła mi serce i odebrała mowę, popatrzyłam na chłopaka z otwartymi ustami ale też uśmiechem wymalowanym na twarzy na co się zaśmiał po czym złączył nasze palce razem.

- To dopiero początek, zapraszam za mną - szepnął chłodno chłopak a ja od razu otrząsnęłam się z poprzedniego stanu i zaczęliśmy się kierować ku pięknemu budynkowi.

Budynek robił niesamowite wrażenie na zewnątrz jednakże środek zdecydowanie wygrywał, czułam się jak po prostu księżniczka z bajki.

- Boże Adrien jak tu jest pięknie.. - westchnęłam z zachwytu.

- W takim razie jak myślisz czy to miejsce by nadawało się na późniejsze przyjęcie po naszej ceremonii w kościele? - zapytał  chłopak udając zamyślonego ale i tak się uśmiechał a ja rozchyliłam buzię szeroko po czym uśmiechnęłam się i rzuciłam mu się na szyję.

- TAK, TAK, TAK!! - krzyczałam z radości i wtuliłam się w chłopaka bardzo mocno na co się zaśmiał.

- Tak mi się wydawało że ci się spodoba w takim razie chodź zobaczysz główną salę - puściłam chłopaka i z szerokim uśmiechem na twarzy ruszyliśmy dalej zwiedzać to cudne miejsce.

Kiedy wyszliśmy do głównej sali po raz kolejny odebrało mi mowę bo było to dosłownie jak z bajki tak jak od zawsze marzyłam że będzie wyglądać mój ślub. Była to ogromna sala, w jednej części były stoliki z krzesłami, w drugiej była scena na instrumenty a przed nią dużo miejsca do tańczenia, następna strefa to były ogromne stoły gdzie prawdopodobnie będą stały przeróżne przystawki a ostatnia to mini barek z  przeróżnymi winami i do tego jeszcze stoły z siedzeniami. Wszystko było w jasnych kolorach ale też z dużym połączeniem przepięknych kwiatów co razem komponowało się nieziemsko. Miałam ochotę zostać tam aż do samego dnia ślubu ale niestety obowiązki wzywały ale Adrien stwierdził że jeszcze mi się zdąży znudzić to miejsce bo będziemy musieli jeszcze tu przyjechać parę razy uzgodnić potrawy i dodatkowe przystrojenie sali, itp.

Wracaliśmy powoli do samochodu z powodu że co chwilę się odwracałam i podziwiałam te piękne widoki i pomimo że dopiero co wyszliśmy z pałacu mi już go brakowało i miałam ochotę zawrócić a następnie wrócić do budynku ale wiedziałam że już w połowie drogi Adrien by mnie złapał oraz klucze do tego miejsca miał jedynie mój narzeczony i portier stojący przy wejściu dlatego zrezygnowałam z tego pomysłu a w dodatku po chwili usłyszałam że mój telefon wiruje i ktoś dzwoni. Wyjęłam urządzenie z mojej torebki i zobaczyłam napis na ekranie "Lucas Brown" od razu odebrałam bo był to jego numer z którego dzwonił do mnie tylko i wyłącznie w poważnych sprawach tak to używał innego oczywiście gdyby zadzwonił tamtym to też bym odebrała ale tutaj wiedziałam że skoro go użył to coś musi być na rzeczy.

- Dobry wieczór Gabriello, Mam nadzieję że nie przeszkadzam lecz zdarzył się pewien incydent o którym musi pani wiedzieć ale najpierw proszę mi powiedzieć czy znajduje się pani z daleka od miejsce zamieszkania? - już po samym tym że powiedział do mnie pseudonimem a nie po prostu Hailie świadczy o tym że coś jest nie tak ale nawet sam jego formalny ton też o tym świadczy.

- Znajduje się dosyć daleko od rezydencji, co się dzieje Lucas? - zapytałam do słuchawki i oboje z Adrienem stanęliśmy.

- Dobrze.. - przez chwilę było słychać że wydaje jakieś rozkazy do innych osób a potem znów wrócił do nas - Już załatwiłem pani i panu Santanowi apartamentowiec na czas poszukiwań -  powiedział chłopak a my spojrzeliśmy po sobie zdziwieni.

- Lucas, jaki apartamentowiec?! jakie poszukiwania?! - powiedziałam nieco głośniej niż planowałam ale byłam zdezorientowało na i nie wiedziałam co się dzieje a potrzebowałam wyjaśnień.

- Ktoś włamał się do waszej rezydencji -




Ocena, krytyka, błędy -->>>




Witam, Bardzo przepraszam że wczoraj nie było rozdziału ale muszę się przyznać że usnęłam z telefonem w ręku podczas pisania go więc dzisiaj go skończyłam i wstawiłam i to się liczy jako rozdział wczorajszy czyli jutro też będzie rozdział bo nie dam rady napisać dzisiaj następnego i moi drodzy oficjalnie kończymy maraton tych rozdziałów codziennie ( No jeszcze jutro i w czwartek będziecie mieć pod rząd) Bardzo wam dziękuję za wszystko mam nadzieję że podobało wam się i oczywiście życzę wam wesołych świąt żeby Mikołaj przyniósł wam wasze wymarzone prezenty (bo mam nadzieję że są tu same grzeczne dzieci i nie będzie żadnego węgla i rózg) dobrze no to tyle widzimy się jutro 💗
✨Merry Christmas💗
ʕ⁠っ⁠•⁠ᴥ⁠•⁠ʔ⁠っ

Nowe życie, Nowa Hailie - Rodzina Monet Where stories live. Discover now