Rozdział 54 - Pogrzeb

2.2K 45 96
                                    

Dwa dni minęły bardzo szybko, w przeciągu tego czasu działo się dużo i jednocześnie mało. Kiedy moi bracia pojechali cała ekipa zaczęła się zwijać i kiedy wszystko było już zabrane pojechałam wraz z Adrienem do jego jak to on powiedział ,,skromnego" domu który jak dla mnie wcale nie był taki skromny bo była to Willa niewiele mniejsza od naszej tylko w mroczniejszych kolorach. Podczas podróży uświadomiłam sobie że przecież Adrien ma siostrę, Grace, która jeżeli dobrze mi się wydaje kiedyś z nim mieszkała dlatego spytałam Adriena o to bo przecież ona też nie może wiedzieć że żyję on jednak mnie upewnił że już dawno się wyprowadziła i nawet ma narzeczonego, zdziwiła mnie ta informacja ponieważ po pierwsze kto jest aż taki głupi żeby się oświadczać Grace? a po drugie czemu Vincent nic nie wspominał? Na pewno wiedział, może nie chciał mi mówić bo widział że nie dążę Grace jakąś specjalną sympatią? Nie wiem, nie dowiem się już tego bo przecież już nie żyje. W końcu dojechaliśmy do tej cudownej Willi a chłopak zaczął mnie oprowadzać i pokazał mi moją sypialnie jak i również jego żeby w razie czegoś widzieć gdzie się udać, w końcu pożegnałam się z chłopakiem i udałam się do swojej sypialni gdzie jak tylko położyłam się na bardzo wygodnym łóżku od razu zasnęłam.

Następnego dnia Adrien przekazał mi że Monetowie poinformowali organizację o mojej śmierci jak i o jutrzejszym pogrzebie. Na początku miałam się nie wybierać na ten pogrzeb ale stwierdziłam że chcę po raz ostatni zobaczyć braci i wiem że bardzo dużo ryzykuje ale jak to mówią kto nie ryzykuje ten nie pije szampana dlatego powiedziałam to Adienowi na co on niechętnie się zgodził uprzedzając mnie przedtem 100 razy że na pogrzebie musimy się zachowywać jak obcy ludzie a ja tylko pokiwałam głową a następnie chłopak zaproponował mi zakupy internetowe na co się zgodziłam bo przecież nie miałam żadnych ubrań. Resztę dnia spędziliśmy na planowaniu jutrzejszej ceremonii tak żeby nie doszło do żadnych komplikacji.

Piątek, godzina 12:20 rozpoczyna się mój pogrzeb, pada deszcz a ja stoję w długiej czarnej sukience przylegający do ciała a na głowie mam duży czarny kapelusz z dodatkową zasłonką żeby jak najmniej było widać mojej twarzy, w ręce trzymam czarną parasolkę tak jak wszyscy, patrzę na moich braci którzy stoją w rzędzie i patrzą się na już zamkniętą trumnę, serce mi pęka gdy widzę ich w takim stanie ale wiem że tak po prostu musiało być a oni muszą dać sobie radę i trzymać się razem, Vincent stoi i się nie rusza niczym zamarznięta góra lodowa, Will próbuję być jak on również poważny lecz pomimo tego łzy spływają z jego oczu, Święta trójca stoi i płacze ale wygląda jakby nie widzieli co się dzieje. Tak strasznie mi przypominają młodych siebie na pogrzebie swojej matki.. wiem że wtedy mnie nie było ale tak właśnie sobie ich wyobrażałam po opisie ojca, spojrzałam w kierunku Adriena żeby upewnić się że na pewno tam stoi, oczywiście stał a potem dopiero rozejrzałam się po reszcie zgromadzonych. Zauważyłam May i Monty'ego i Flynna, widok malucha mnie zdziwił bo wiem że Maya nigdy nie zabierała go na takie spotkania ponieważ nie chciała go tak męczyć, ciocia płakała wujkowi w ramię a on ją delikatnie głaskał jedną ręką bo plecak bo w drugiej trzymał również zapłakanego syna, później zobaczyłam żonę i dzieci Vincenta oni również płakali niedaleko nich stała narzeczona Dylana i jej kuzyn Alex, Martina była przytulona do chłopaka i również płakała bo pomimo że stała do mnie tyłem to widziałam jak cała drży, gdzieś również zauważyłam Harrisona ale zniknął mi z pola widzenia, patrzyłam również na inne osoby, trochę osób znałam trochę nie, widziałam też parę osób z organizacji ale im nie chciałam się przyglądać dłużej chociaż jednak w pewnym momencie moją uwagę przykuła osoba stojąca w oddali była tak zamaskowana że ledwo było ją widać dlatego chciałam ją zignorować gdy nagle ta osoba ruszyła ręką a ja przyniosłam na nią wzrok i zamarłam..

Tata..

Tata był na moim pogrzebie.. wiedziałam że to on bo na ręce miał bransoletkę którą chłopaki przekazali mu ode mnie, tylko co on tu robił? Przecież uciekł z więzienia a on tak po prostu ryzykuje? Patrzyłam jeszcze chwilę na niego i pomimo że nie widziałam jego twarzy to widziałam jak krople łez kapią na ziemię i tylko tyle było mi dane zobaczyć bo w tym czasie trumna została już opuszczona wraz z ,,moim" ciałem i ludzie zaczęli się kręcić, jedni wychodzili, drudzy szli składać bracią kondolencje a ja w tej części miałam się ulotnić do samochodu co musiałam zrobić z niechęcią bo naprawdę chciałam jeszcze raz coś powiedzieć do braci usłyszę ich głos ten ostatni raz ale wiedziałam że to już jest za dużo dlatego udałam się do samochodu i czekałam na Adriena który poszedł złożyć kondolencje.

15 minut później przyszedł Adrien i wsiadł do samochodu po czym ruszył bez słowa i podał mi kopertę w której doskonale wiedziałam co się znajduje dlatego na razie jej nie otwierałam tylko cieszyłam się tą chwilą.

Czułam się wolna, jakbym zaczynała życie od nowa, w sumie jakby się nad tym zastanowić to tak jest.

Bo teraz ruszamy razem do nowego jutra, lepszego jutra bo pomimo że raz będzie dobrze zaraz będzie źle będziemy w tym wszystkim razem i nic nie będzie w stanie nas rozłączyć.

Bo nareszcie wszystko zaczyna się układać.


Ocena, krytyka, błędy -->>>


Hejo, oto rozdział który zacznie nową erę, szczerze mówiąc trochę boję się następnego rozdziału bo nie wiem czy on się wam do końca spodoba bo teraz będzie wyglądać to trochę inaczej ale miejmy nadzieję że tak💗
Kocham was💗
Buziaki 💗
ʕ⁠っ⁠•⁠ᴥ⁠•⁠ʔ⁠っ

Nowe życie, Nowa Hailie - Rodzina Monet Where stories live. Discover now