Rozdział 4 - Dam radę

5.3K 66 39
                                    

Z Samochodu wysiadło trzech mężczyzn, wszyscy byli w czarnych koszulach i w czarnych spodniach od garnituru.

Jak można już się domyślić  zmierzali w moją stronę dlatego ja nie urywając kontaktu wzrokowego powoli wycofywałam się, ale w pewnym momencie moje plecy dotknęły czegoś a raczej kogoś spojrzałam za siebie i zobaczyłam czwartego mężczyznę, on natomiast nie czekając chwili dłużej skrępował moje nadgarstki.

Próbowałam się wyrwać ale na marne bo facet był ode mnie dużo silniejszy w tym czasie podszedł do nas kolejny mężczyzna wyciągnął chusteczkę nasączoną jakimś syfem i mi ją przyłożył, na początku próbowałam tego nie wdychać ale w końcu nie dałam rady moje powieki zaczęły się zamykać, próbowałam się powstrzymać przed uśnięciem ale w końcu padłam.

Pamiętam jeszcze moment jak wepchali mnie do samochodu a potem filmik mi się urwał.

Obudziłam się bardzo obolała leżałam na ziemi przykuta kajdankami do jakiejś rury. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, obstawiam że piwnica.

Powtórka z rozrywki pomyślałam.

Znajdowały się tam krzesło, stół i lampa która dawała tutaj jedyne światło. Rozglądałam się jeszcze trochę po pomieszczeniu gdy nagle drzwi się otworzyły, w drzwiach pojawiła się dwójka facetów weszli do środka podeszli do mnie i tak po prostu stali i gapili się na mnie, w końcu nie wytrzymałam.

- Czego chcecie pieniędzy? Jeden telefon i załatwię wam ile chcecie- powiedziałam wściekła na co na ich twarzach pojawił się szeroki uśmiech.

- Oj perełko ale my już wszystko mamy czego potrzebujemy-

Zdałam sobie sprawę że mówiąc że już wszystko mamy chodzi o mnie.

- W takim razie czego ode mnie chcecie?-

- Zemsty, zemsty na monetach wiemy jaka jesteś dla nich cenna i że zrobią wszystko żeby cię uratować na marne, nie będę tego trzymał w tajemnicy i tak umrzesz -

Zrobiło mi się słabo bo zdałam sobie sprawę że jestem zdana tylko na siebie kurwa, nie miałam przy sobie nic czym mogłabym się ratować albo wezwać pomoc.

- Co zamierzacie ze mną zrobić?- zaczynałam się coraz bardziej stresować

-Tego dowiesz się w swoim czasie perełko a teraz odpocznij jutro będzie ciekawy dzień, dobranoc ;)- powiedział i wyszli obaj mężczyźni.

Rozejrzałam się jeszcze raz uważnie po pomieszczeniu i zobaczyłam maleńki kluczyk niedaleko drzwi obstawiam że był on do kajdanek nie miałam jak go dosięgnąć bo przecież sama byłam przywiązana więc jedyne co mi zostało to czekać do jutra z nadzieją że jakoś to przeżyję.



Ocena, krytyka, błędy -->>>


ʕ⁠っ⁠•⁠ᴥ⁠•⁠ʔ⁠っ

Nowe życie, Nowa Hailie - Rodzina Monet Where stories live. Discover now