Rozdział 48 - Ostatnie

2.1K 39 117
                                    

- Dobrze a więc przejdźmy do rzeczy..- zaczął już mniej formalnie Sonny..

- Chciałbym żebyś opowiedziała mi Hailie o tym co się wydarzyło u ciebie, oczywiście jeżeli tylko możesz - serce mi pękło kiedy usłyszałam że nazwał nie po imieniu tak jak tamtej nocy.

Czułam że z pewnością jak zacznę opowiadać to się popłaczę ale postanowiłam spróbować więc na start wzięłam parę głębokich wdechów i kiedy już byłam gotowa ale zaczęłam opowiadać, opowiadałam szczegółowo o wszystkich naszych chwilach, czasami przerwałam żeby odetchnąć albo żeby wytrzeć łzy ale chłopakowi to nie przeszkadzało, został ostatni najgorszy moment bo właśnie w tym miejscu moja i Sonny'ego historia się kończy, opowiadałam mu powoli tłumaczyłam sobie że robię tak żeby on wszystko zrozumiał ale tak naprawdę nie chciałam dojść do tej sceny która zachowa mi się w pamięci do końca życia nawet jeżeli ,,nie była prawdziwa"

- I wtedy padł strzał... - doszłam do tego momentu wypowiedzi kiedy nagle przerwałam a Sonny zerwał się z miejsca i od razu wyciągnął broń bo usłyszeliśmy jakiś huk.. a potem masę krzyków..

- Proszę się stąd nie ruszać Panno Monet - Sonny podszedł do drzwi i wyjrzał przez takie mini okienko wymontowane w nich a potem klikną na słuchawkę w uchu i coś powiedział za to ja siedziałam i tylko wpatrywałam się w Sonny'ego.

W pewnym momencie było słychać coraz więcej huków a ja już wiedziałam że są one spowodowane strzelaniną, przesunęłam sobie nogi pod brodę bo poczułam ciarki, kiedy hałas i krzyki zaczęły być coraz głośniejsze, w pewnym momencie usłyszałam że ktoś zaczyna się dobijać do drzwi pisnełam nawet bo się przestraszyłam na szczęście drzwi były zamknięte ale nie wyglądały jakby miałoby długo wytrzymać.

- Panno Monet proszę schować się w łazience i zamknąć drzwi na klucz - rozkazał Sonny opierając się o drzwi, nie wiedziałam co zrobić z jednej strony chciałam posłuchać Sonny'ego a z drugiej strony nie chciałam go zostawiać.

- HAILIE - krzyknął do mnie Sonny, chyba wołał do mnie już któryś raz ale ja przez moje na myślenie nie słyszałam, wiedziałam że chodzi mu o to żebym się schowała i dlatego tym razem postanowiłam go posłuchać i schowałam się do łazienki zamykają drzwi.

Po zamknięciu drzwi oparłam się nimi plecami i usiadłam na podłodze o dziwo nie płakałam chyba mój organizm był zbyt przejęty tym wszystkim co się dzieje i uznał że nie ma czasu teraz na łzy, słyszałam strzały, dużo strzałów a potem cisza, długa cisza, jednak po chwili usłyszałam powolne kroki idące w stronę łazienki, poczułam jak serce zaczyna mi walić jak szalone, nagle kroki się zatrzymały a ja widziałam przez szparkę że ktoś stoi pod drzwiami.

- Możesz już wyjść Panno Monet - poczułam tak ogromną ulgę po tych słowach to był Sonny, nic mu nie jest jakie szczęście, od razu podniosłam się z ziemi i otworzyłam drzwi wchodząc do pomieszczenia, kiedy byłam już w środku chciałam zacząć pytać Sonny'ego co tu się wydarzyło dokładniej ale zobaczyłam że przy drzwiach do sali stoi jakiś mężczyzna, Sonny zaalarmowany moim zachowaniem spojrzał w tamtym kierunku ale chwilę później wrócił do mnie wzrokiem i oznajmił.

- To jeden z naszych ludzi Panno Monet - odetchnęłam z ulgą ale dalej nie byłam do końca przekonana do tego człowieka, rozejrzałam się po sali i zobaczyłam dwa trupy a dokładniej dwa martwe ciała mężczyzn, po chwili zobaczyłam również że tuż pod stopą mam pistolet schyliłam się żebym go podnieść i kontem oka spojrzałam na mężczyznę przy drzwiach i zamarłam, w ręce trzymał odbezpieczony pistolet skierowany w Sonny'ego, mój ochroniarz stał do niego tyłem dlatego go nie widział ale ja nie myśląc chwili dłużej rzuciłam się przedniego, ból.. krzyki.. strzały.. to wszystko działo się tak szybko że nawet nie zdałam sobie sprawę kiedy znalazłam się na podłodze oparta o ścianę, miałam zamknięte oczy a kiedy je otworzyłam zobaczyłam okropny widok, mój brzuch był cały czerwony i wszędzie lała się krew, przy drzwiach na podłodze zobaczyłam już martwego faceta który do nas strzelał a potem kolejny widok który utkwi mi w pamięci na zawsze, bo obok mnie leżał Sonny, również był postrzelony tylko było widać gołym okiem że jego stan jest dużo gorszy, musiałam coś zrobić, nie mogę go stracić drugi raz, próbowałam przesunąć się w jego kierunku ale spowodowało to jedynie mój głośny styk przez co zrezygnowałam z tego pomysłu.

- Sonny.. - wyszeptałam bo wiedziałam że mnie usłyszy z tej odległości.

- Hailie... posłuchaj mnie.. - zaczął mówić a ja już czułam łzy spływające po mojej twarzy.

- Znowu mnie nie będzie.. ale nic nie szkodzi.. wiem że oddaję cię w dobre ręce... I Proszę cię tylko jedno.. - tu przerwał na chwilę bo mówienie sprawiało mu bardzo dużo wysiłku, czego mu się nie dziwię bo mi również.

- Zrobię wszystko Sonny.. dla ciebie.. - widziałam że zaraz umrę ale nie chciałam żeby odszedł ze smutkiem, przechyliłam lekko głowę żeby na niego spojrzeć i zobaczyłam że ma zamknięte oczy a jego klatka piersiowa prawie w ogóle się nie unosi, kolejna fala bólu spowodowała że ja również zamknęłam oczy i poczułam jak moja głowa opada na ramię mojego umierającego po raz kolejny ochroniarza.

- Bądź z nim szczęśliwa.. Hailie.. - ostatnie słowa Sonny'ego, ostatnia rzecz którą słyszę, ostatnie życie które właśnie skończyłam...



Ocena, krytyka, błędy -->>>



Dobry, proszę dzisiaj troszkę wcześniej rozdział o dziwo wyszedł dosyć długi pomimo że myślałam że nie wstawie żadnego dzisiaj po nowym rozdziale diamentu ale jak widać udało się 💗
Bajo 💗
ʕ⁠っ⁠•⁠ᴥ⁠•⁠ʔ⁠っ

Nowe życie, Nowa Hailie - Rodzina Monet Where stories live. Discover now