Rozdział 31 - Gabinet

2.6K 43 64
                                    

Tego samego wieczoru kiedy skończyliśmy oglądać filmy, chłopaki zamówili jeszcze pizzę i siedzieliśmy do późna obżerając się fast foodem i rozmawiając o wszystkim a ja zapomniałam napisać do Lucasa, w pewnym momencie moje powieki zaczęły mi strasznie ciążyć dlatego nawet nie zarejestrowałam momentu w którym usnęłam.

Obudziłam się na kanapie w gabinecie Vincenta,
Zaraz co ja robię w gabinecie Vincenta?

Powoli wstałam z kanapy i dopiero po chwili zorientowałam się że ktoś mnie obserwuje, rozejrzałam się po pokoju i zauważyłam że osobą która mnie obserwuje jest Vince, patrzył na mnie bardzo uważnie obserwował każdy mój ruch, jego spojrzenie było takie lodowate że w pewnym momencie zaczęłam się trząść, siedzieliśmy tak w ciszy patrząc sobie w oczy, żadne z nas nie urywało kontaktu wzrokowego, po chwili Vincent się odezwał.

- Czy chcesz mi coś powiedzieć droga Hailie? - nie rozumiałam o co chodzi dlatego pokiwałam przecząco głową.

- Posłuchaj mnie drogie dziecko, jeżeli teraz się przyznasz to nikomu nie stanie się krzywda -  moje serce przyspieszyło jeszcze bardziej, co mam powiedzieć? Czy Vince chce zrobić mi krzywdę? Nie to nie możliwe Vincent by mnie nie skrzywdził ale skoro nie mi to komu?

- Vincent ale co ja mam ci powiedzieć? - pierwszy raz w swoim życiu widzialm Vincenta w takim stanie, po mojich słowach gwałtownie wstał i walną pięścią o biurko.

- NA PRZYKŁAD O TWOICH SCHADZKACH Z SANTANEM?! - krzyknął mój najstarszy brat a ja aż podskoczyłam na siedzeniu, nie spodziewałam się tego, to nie by Vince, człowiek który tu siedział wyglądał jak on ale Vincent w życiu nie sprawiłby mi krzywdy.

- Vincent ale przecież już o tym rozmawialiśmy, proszę daj nam drugą szansę - poprosiłam i również wstałam.

- Nie Hailie, nigdy was nie zaakceptuję a Adrien i tak już popełnił za dużo błędów teraz musi za nie zapłacić - Vincent chwycił za telefon i coś z nim pisał a ja siedziałam i się tylko przeglądałam bo nie wiedziałam co zamierza zrobić, po jakiś pięciu minutach do pomieszczenia weszło czterech ochroniarzy jeden człowiek ale nie widziałam kto to było miał worek na głowie a dwóch facetów trzymało go po obu stronach, kolejna dwójka ochroniarzy stanęła po moich obu stronach tak jakby czekali tylko na znak chcę żeby zrobić ze mną to samo co z tamtym chłopakiem.

Popatrzyłam w stronę Vincenta i zamarłam na jego twarzy widniał ogromny uśmiech, sam fakt że Vincent się tak uśmiecha mnie przeraził ale najbardziej się bałam tego że to nie był przyjazny uśmiech to był uśmiech jakiegoś jebanego psychopaty, Vincent odwzajemnił moje spojrzenia a potem spojrzał na ochroniarze obok mnie i kiwnął głową, mężczyźni złapali mnie po obu stronach na tyle mocno że pomimo próby wyrwania się oni ani drgneli  wtedy spojrzałam na mojego starszego brata i zauważyłam że podchodzi do chłopaka i zdejmuje mu worek z głowy, a moim oczom wtedy ukazał się...

Adrien Santan..

Oczy prawie wypadły mi z orbit, co tu do jasnej cholery robi Adrien Santan?!

Spojrzałam na mojego brata i akurat przyłapałam go na tym że na mnie patrzył ale on przeniósł spojrzenie na Adriena i się jeszcze szerzej uśmiechną a następnie zwinął rękę w pięść i zaczął uderz Adriena po twarzy, na początku stałam nieruchomo i nie dowierzałam w to co się dzieje jednak po chwili zaczęłam się szarpać a z moich oczu leciała fontanna łez, nie mogłam patrzeć jak mój brat krzywdzi osobę którą tak kocham dlatego zaczęłam krzyczeć.

- VINCENT PROSZĘ CIĘ ZOSTAW GO! -  krzyczałam krztusząc się łzami miałam nadzieję że zaraz skończy i nas wpuści ale grubo się myliłam.

Vincent w końcu przestał bić Santana, chłopak wyglądał okropnie i prawdopodobnie gdyby nie ochroniarze którzy go trzymali już dawno by leżał na ziemi ale niestety mojemu bratu wciąż było mało, włożył rękę za pas a ja już wiedziałem co che zrobić, zaczęłam się z całych sił szarpać, ale na marne bo mężczyźni jeszcze mocnej mnie trzymali.

Vincent wyjął pistolet...

Zaczęłam krzyczeć, próbowałam wszystkiego ale wszystko na nic.

Patrzyłam na Adriena a on resztkami sił na mnie, uśmiechnął się delikatnie poczym szepnął ale wszyscy i tak go słyszeli.

- Kocham cię Hailie, do zobaczenia w lepszym życiu... -

Strzał.

Kolejny..

I jeszcze jeden...

I cisza poczułam że siłę ręce ochroniarzy mnie puszczają więc zanim runełam na ziemię pobiegłam do Adriena i zaczęłam tulić martwę ciało miłości mojego życia duszą się przy tym łzami, wszystkiemu przyglądał się Vincent chciałam powiedzieć że mój najstarszy brat ale po tym wszystkim co zrobił nie można nazwać go bratem, aktualnie miałam wszystkich gdzieś chciałam tylko żeby Adrien do mnie wrócił.

Ochroniarze wyszli a kiedy Vincent trzymał już klamkę gotowy do wyjścia jeszcze na chwilę stanoł i powiedział tyłem do mnie plecami.

- Za 10 minut kolacja - powiedział jagbym nic się tu nie stało poczym po prostu wyszedł, a ja wyłam jak wariatka nie mogą się pogodzić że jego już tu nigdy nie będzie, że zostałam sama.



Ocena, krytyka, błędy -->>>



Witam, Dzisiaj udało się wstawić rozdział, mam nadzieję że się podoba
ʕ⁠っ⁠•⁠ᴥ⁠•⁠ʔ⁠っ💗

Nowe życie, Nowa Hailie - Rodzina Monet Where stories live. Discover now