Rozdział 74 - Spotkanie

1.7K 48 89
                                    

Minęły dwa dni odkąd Adrien wyszedł ze szpitala. W szpitalu nic się nie działo, kiedy mój narzeczony się wybudził czyli następnego dnia po mojej rozmowie z Lucasem został zabrany na badania a gdy wrócił stwierdzono że może wracać, dlatego całą trójką zabraliśmy się i pojechaliśmy do domu i dopiero wtedy mogliśmy odpocząć. Następny dzień praktycznie cały przespaliśmy, dopiero wieczorem przetransportowaliśmy się na kanapę żeby obejrzeć w trójkę jakiś film jednakże dopiero wtedy zwróciliśmy uwagę na swoje komórki które tam leżały i przychodziło na nie jakieś powiadomienia.

- Ehh chyba jednak trzeba to wyjaśnić jak najszybciej bo nie dadzą nam spokoju - przyznałam a następnie wstałam chwyciłam dwa urządzenia jedno podałam mojemu narzeczonemu a drugie sama wzięłam.

- Wszyscy domagają się wyjaśnień.. - powiedział Adrien przeglądając swoją komórkę.

- Wiem dlatego trzeba to zrobić jak najszybciej ogłoszę jutro spotkanie i wszystko im wyjaśnię - powiedziałam i popatrzyłam na Lucasa który przytaknął do mnie głową na znak że rozumie bo to on się zawsze zajmuje organizacją spotkań.

- W takim razie ja też to jutro wyjaśnię - odezwał się mój narzeczony a ja popatrzyłam na niego zdziwiona.

- Wiesz że nie musisz jak nie chcesz, teraz najważniejsze jest twoje zdrowie, nic się nie stanie jak tam te głąby poczekają - Chłopak uśmiechnął się do mnie a potem spojrzał na swoją komórkę.

-Tak wiem ale wolę mieć to już za sobą - przyznał a ja niechętnie się zgodziłam.

- Dobrze w takim razie ja jutro pojadę do siebie a ty do siebie - na moje słowa chłopak skinął głową i przyciągnął mnie do siebie dlatego oparłam głowę o jego ramię i wróciliśmy do oglądania filmu. Po jakiś 20 minutach w końcu przyszedł Lucas.

- Już wszystko załatwione, spotkanie jutro o 18:00 - powiedział chłopak a ja uśmiechnęłam się do niego.

- Dziękuję - chłopak skinął głową i usiadł w fotelu.

- W takim razie ja też pójdę ogłoszę na 18:00 spotkanie - powiedział po czym wstał i wyszedł z pomieszczenia z telefonem. Nie wiem ile go dokładnie nie było ale wiem że wystarczająco długo żebym usnęła na kanapie.


***

Idę właśnie głównym korytarzem prowadzącym do centralnej sali spotkań, przede mną idzie Lucas a za mną Olivia która pomimo tych okropnych zdarzeń które się wydarzyły niedawno, dalej u mnie pracuje bo wierzę że jest warta tej posadzki. Za to z Adrienem pożegnałam się o 11:00 bo podróż do Pensylwanii trwa cztery godziny a on chciał być wcześniej dlatego odprowadziłam go do naszego samolotu i wróciłam do domu a tam przyszykowałam się trochę, popracowałam i w taki sposób minął mi prawie cały dzień.

- Jesteś gotowa? - pyta mnie Lucas kiedy stoimy pod drzwiami od sali.

- Muszę być - mówię a on przydakuje głową i otwiera drzwi. Rozmowy natychmiast cichną a wszystkie spojrzenia lądują na mnie, Ja oczywiście się tym nie przejmuję i dumnym krokiem zasiadam na swoim miejscu na samym przodzie, obok mnie staje Lucas a Olivia stoi koło drzwi. Chcę zauważyć że nie wstali tak jak robili to zawsze kiedy wchodziłam na salę co oznacza że są wściekli. Przeskanowałam wszystkich w pomieszczeniu i w końcu rzekłam.

- Spotykamy się tu dziś żeby wyjaśnić ostatni incydent - zaczęłam mówić znaną mi na pamięć historię trochę przekręconych zdarzeń ale oni przecież o tym nie wiedzą.

- Tego dnia kiedy doszło do tej tragedii byłam umówiona z Adrienem Santanem na spotkanie biznesowe W pewnej restauracji, jednakże dotarłam tam wcześniej a kiedy spokojnie sobie czekałam przy stoliku do drugiego miejsca zasiadł Rodric Retter - zrobiłam chwilową przerwę i kontynuowałam - Nie będę mówić dokładnie o czym rozmawialiśmy Ale tak w skrócie chciał żebym została jego żoną - tu zrobiłam kolejną przerwę kiedy zauważyłam oburzenie na twarzach zgromadzonych.

- Dokładnie chciał mnie zmusić do małżeństwa z nim a kiedy odmówiłam i miałam odejść zemdlałam ponieważ dosypał mi czegoś do wina które piłam - tu dalsza część została mi przerwana.

- Nie to jest jakaś kpina, Jak on śmiał?! - wykrzyczał mężczyzna w młodym wieku a dokładnie Henry, całkiem spoko bogaty facet.

- Też tak uważam jego zachowanie było karygodne, a więc wracając obudziłam się dwa dni później a on dalej dążył do swego, jednakże kiedy ja się stawiałam on zaczął mi grozić - tu usłyszałam czyjeś prychnięcie ale mówiłam dalej - Pozwolił mi zadzwonić ostatni raz do danej osoby, tak się akurat złożyło że tą osobą był Adrien Santan i kiedy przekazałam mu informację gdzie się znajduje przez szyfr przyjechał mnie ratować - kolejna przerwa żeby spojrzeć, wszyscy patrzyli się na mnie, trochę przypominało mi to jakbym była przedszkolanką która czyta im jakąś bajkę na dobranoc a oni słuchają z zaciekawieniem - Adrien przyjechał jednakże został postrzelony a żeby ratować siebie i jego musiałam zabić Rodrica Rettera - i tak skończyłam trochę naciąganą historię.

- Dziękujemy za wyjaśnienie panno Gabriello Smith, teraz patrząc na sytuację z tej strony wszystko jest jasne - odezwał się starszy mężczyzna jeżeli dobrze pamiętam nazywał się Bill. Mamy to, łyknęli, wiedziałam że z nimi nie będzie problemu oni są mi posłuszni, uwierzą w to co powiem gorzej na pewno będzie mieć Adrien.

- Cieszę się że rozumiecie mnie państwo a teraz chciałabym żebyśmy porozmawiali na temat przełożonego balu.. -


Ocena, krytyka, błędy -->>>



Hejo, bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo bardzo ale to bardzo was przepraszam że rozdziału wczoraj nie było, wiem że możecie uznać że to nie jest żadne wytłumaczenie ale wczoraj nie miałam w ogóle pomysłu na rozdział A jak już jakiś napisałam to potem usuwałam bo mi się nie podobał nie wiem czemu tak się działo ale po prostu byłam już zmęczona i w końcu nic nie wstawiłam ale zrekompensjonuje wam to i dzisiaj postaram się wstawić dwa rozdziały A nawet jak dzisiaj nie da rady ( musi dać ) to wstawię w poniedziałek obiecuję, Jeszcze raz bardzo przepraszam i widzimy się w następnym rozdziale 💗
Przepraszam i do zobaczenia 💗
ʕ⁠っ⁠•⁠ᴥ⁠•⁠ʔ⁠っ

Nowe życie, Nowa Hailie - Rodzina Monet Où les histoires vivent. Découvrez maintenant