Rozdział 15

243 9 0
                                    

Siedziałam cicho, w myślach modląc się o to żeby już wyszli. Zabrałam talerze i pudełka i poszłam do kuchni żeby się przed nimi ukryć.

- Wszystko w porządku? Jakoś tak dziwnie się zachowujesz – usłyszałam za plecami i aż podskoczyłam. Matczak, dlaczego to musi być on.

- Spoko, zaraz przyjdę. Chciałeś coś? – staram się brzmieć jak najbardziej obojętnie ale głos mi drży.

- Masz zapalniczkę albo zapałki bo idziemy zajarać na balkon – powiedział podchodząc bliżej.

Podałam mu zapalniczkę nie patrząc na niego z nadzieją że wyjdzie ale nie. Podszedł i obrócił mnie w swoją stronę na co spielam się jeszcze bardziej.

- Ej, co jest? Wyglądasz jakbyś miała atak paniki? – zapytał a ja z trudem kiwnęłam głową.

Skąd wiedział? Myślałam że pójdzie po kogoś ale on zrobił coś niespodziewanego, mianowicie przytulił mnie mocno i uspokajająco gładził po plecach.

Nie wiem skąd wie jak się zachować w takiej sytuacji ale pomogło. Chciałam coś powiedzieć ale wyszedł, tak po prostu.

Wróciłam do salonu, Janusz i Ala grają na konsoli a reszta siedzi na balkonie.

- Coś się stało, wyglądasz jakbyś miała się rozpłakać, znowu się kłóciliście? – Alicja spojrzała na mnie z niepokojem.

- Nie wszystko jest ok, po prostu jestem trochę zmęczona, to nic takiego – powiedziałam.

Godzinę później ta mini impreza dobiegła końca i zostałam sama w swoim mieszkaniu.

To co się dzisiaj wydarzyło było takie nierealne że nie wiem co o tym myśleć. To że wiedział co trzeba zrobić tak jakby miał z tym już kiedyś do czynienia.

Chciałam do niego napisać i podziękować ale to chyba przesada, przecież my się nawet nie lubimy. Zasnęłam zmęczona.

Następnego dnia pojechałam do biura żeby pomóc w przygotowaniach, za dwa dni wigilia a my dzisiaj mamy to spotkanie świąteczne.

Cały dzień robiłyśmy dekoracje, nie wiem po co, przecież oni przyjdą tu tylko po to żeby się na walić.

- Musi być ten świąteczny klimat, uwielbiam to – widząc dziewczyny, które mają radochę z tego, przestałam krytykować.

Zajęło nam to cały dzień ale wyszło spoko. One jadą do domu się przebrać i przygotować do imprezy a ja jadę odpocząć.

Alicja wyjechała wczoraj więc przynajmniej mam pewność że nie będzie mnie namawiać na wyjście.

I tak już wcześniej pisała ale chyba dała sobie spokój widząc że i tak mnie nie przekona.

Wzięłam prysznic, przebrałam się w wygodną piżamkę i włączyłam mój ulubiony serial. Zaczęłam już przysypiać gdy ktoś zaczął dobijać się do drzwi.

Musiałam wstać bo jest już po 23 i ten ktoś za chwilę obudzi cały blok. W progu mojego mieszkania stał uśmiechnięty Janek, który uściskała mnie na powitanie.

Widać że ma już nieźle w czubie, wpuściłam go do środka.

- Brakowało mi ciebie i dlatego przyjechałem żeby cię namówić na imprezę, wszyscy czekają – powiedział rozbawiony a ja nie wiem co mam zrobić.

Nie chcę tam iść ale jak nie pójdę to on tu zostanie i będę musiała się z nim użerać gdy jest w tym stanie.

- Poczekaj chwile, muszę się przebrać – poszłam do siebie a on siedział w salonie, chyba się nie spodziewał że tak szybko uda mu się mnie namówić.

Odwiozę go, wejdę na chwilę złożyć życzenia i wracam. Piętnaście minut później czekaliśmy na ubera bo on się uparł że nie mogę jechać swoim autem bo nie będę mogła pić.

I tak nie zamierzam ale nie chcę mi się z nim dyskutować.

Weszliśmy do środka, impreza trwa w najlepsze i miałam nadzieję że uda mi się wejść niepostrzeżenie ale Janek ma zupełnie inne plany.

- Siemanko, zobaczcie kogo udało mi się namówić na imprezę – krzyknął zwracając na siebie uwagę wszystkich.

Teraz już napewno nie uda mi się wyjść niepostrzeżenie.

- Natalka jesteś wreszcie, co tak długo? – zapytał rozbawiony Franek przyciągając mnie do siebie i podając mi kieliszek, którego połowę zawartości wylał na podłogę.

Zaraz po nim trafiłam w obięcia Tadka i Krzyśka, którzy tak samo ucieszyli się na mój widok.

Magda i Karol przyszli się przywitać, na szczęście cała reszta zajęła się swoimi sprawami.

- Ja tylko na chwilę, Odwiozłam Janka bo chyba wam się zgubił, i zaraz muszę wracać – próbowałam się wykręcić ale nic z tego.

- No chyba żartujesz, nie wypuścimy cię stąd dopóki się z nami porządnie nie na pijesz – powiedział Tadek a Franek już polewał.

Muszę przyznać to była udana impreza i nawet nie przeszkadzało mi to że w pewnym momencie Michał dołączył do naszej grupki.

Piliśmy, tańczyliśmy i było nawet spoko. Oczywiście nie przesadziłam tak jak inni i bez problemu wróciłam do domu a jutro rano pomagałam w sprzątaniu.

Magda kolejny raz zaprosiła mnie do siebie na wigilię ale ja po raz kolejny odmówiłam, chcę ten dzień spędzić sama.

Hejka, jutro kontynuacja. Pozdro

Robię co chcęWhere stories live. Discover now