Rozdział 9

261 7 0
                                    

Skoro Matczak opowiada jakieś głupoty na mój temat to zamierzam to z nim wyjaśnić, nie pozwolę mu się oczerniać.

Poszłam do sklepu po jakiś dobry alkohol, nie zdążę kupić nic innego ale myślę że Karol będzie zadowolony.

Zrobiłam dość mocny makijaż, założyłam mini i top, które więcej odkrywają niż zakrywają i gotowa czekałam na Krzyśka.

Mama spojrzała na mnie zaskoczona ale nic nie powiedziała, niestety ojciec musi wtrącić swoje trzy grosze.

- Dokąd się wybierasz w tym stroju, wyglądasz co najmniej jak... brakuje mi słów żeby to opisać. Nie masz lustra w pokoju? – zapytał a ja z trudem powstrzymuje wybuch.

Jak tak to w ogóle się mną nie interesuje a teraz nagle się czepia, weź się człowieku.

- Daj spokój, niech robi co chce, jest dorosła – mama zabrała głos.

- Ale przecież ona wygląda jakby szła szukać klientów na ulicy – wściekły ojciec nie panuje już nad słowami.

Zamarłam, to było dla mnie jak policzek, jak cios z którego ciężko się podnieść. Odwróciłam się na piecie i po biegłam do swojego pokoju.

Wyciągnęłam walizkę i zaczęłam wrzucać do niej wszystkie swoje rzeczy, wprowadzam się, to koniec.

Wyszłam z domu trzaskając drzwiami, mama chciała mnie zatrzymać ale nie ma odwrotu. Krzysiek podjechał w tym smaym  momencie kiedy wyszłam przed bramę.

- Co jest, wyjeżdżasz gdzieś, zmiana planów? – zapytał zaskoczony.

Trochę przesadziłam i dotarło do mnie że właśnie przed chwilą wyprowadziłam się z domu i nie wiem co mam dalej zrobić.

- Mogę się zatrzymać u ciebie kilka dni, dopóki czegoś nie ogarnę? – powiedziałam z przejęciem.

- No jasne ale czy możesz mi powiedzieć co się dzieje? – zapytał pomagając mi schować walizkę do bagażnika ubera.

- Później pogadamy teraz jedźmy na te cholerne urodziny – z trudem się do niego uśmiechnęłam ale na szczęście nie drąży tego tematu.

Walizkę odstawiliśmy do jego rodziców i z godzinnym spóźnieniem  dojechaliśmy na miejsce. Poszłam się przywitać z Magdą i Karolem, dałam mu prezent i ruszyłam do baru.

Na moje nieszczęście w kolejce po drinki od razu wpadłam na Matczaka i Alicję, która nawet nie zaszczyciła mnie swoim spojrzeniem.

Rozejrzałam się za Krzyśkiem, stoi razem z resztą tej bandy, Gombao co to za durna nazwa.

-Jednak przyszłaś? – usłyszałam za plecami.

- Nie twoja sprawa. A tak w ogóle Wyjaśnijmy sobie coś.
Możesz mi powiedzieć dlaczego rozgadujesz jakieś bzdury na mój temat? – zapytałam patrząc na niego z obrzydzenie, tak to właśnie czuję patrząc na niego.

- Niby co z tego co mówiłem jest nie prawdą? – zapytał kpiąco.

-Ubzdurałeś sobie że kiedykolwiek próbowałam do ciebie zarywać, przecież to gówno prawda – powiedziałam ze złością, coraz więcej osób przyglądało się nam z zaciekawieniem.

Spojrzałam na Alicję, patrzyła tępo w podłogę i nic nie mówiła. Normalka, wcześniej jakoś mnie nie oszczędzała.

- Idź się lecz, kiedy i komu mówiłem takie rzeczy, myślisz że gdyby to była prawda to chciałbym się tym chwalić – spojrzał na mnie lekceważąco a ja przeniosłam swój wzrok na dziewczynę, która próbowała się za nim skryć.

- Ala tak mówi, wykrzyczała mi to wczoraj, oznajmiając że jesteście razem – z trudem powstrzymuje żeby nie wybuchnąć, teraz już wszyscy przyglądają się tej naszej wymianie zdań.

Krzysiek złapał mnie za rękę i weszliśmy na dwór. Po co ja tu w ogóle przyjechałam, to był głupi pomysł.

Próbowałam się uspokoić ale aż się trzęsę z nerwów, nikt nigdy mnie tak nie wkurzył.

Nienawidzę ich, oboje. Czemu ona mnie okłamała, chciał mnie zranić czy wzbudzić moją zazdrość, nie wiem.

- Chcesz wracać? Odwiozę cię do siebie i jeszcze bym wrócił, chyba że chcesz żebym został? – zapytał obejmując mnie delikatnie.

Nie chcę go prosić żeby ze mną siedział ale nie mogę wrócić do niego bez niego.

- Zostańmy ale usiądę sobie gdzieś z boku żeby nie natknąć się na tamtą dwójkę– uśmiechnęłam się do niego i weszliśmy do środka.

Wzięłam sobie drinka i usiadłam w kącie. Wszyscy bawią się w najlepsze a ja zapijam smutki i problemy.
Muszę szybko ogarnąć jakieś mieszkanie.

Moje rozmyślania przerwała Magda, która podeszła z jakimś chłopakiem. Kojarzę gościa ale nie mogę sobie przypomnieć skąd.

- Co tam młoda, już wszystko w porządku? Chciałam Ci kogoś przestawić. To jest Janek, może pamiętasz.

- Jest jednym z naszych najlepiej zapowiadających się artystów. Jan rapowanie, może kojarzysz ksywę? – patrzyli na mnie a ja poczułam się jak głupek bo w ogóle nie wiem o kogo chodzi.

- Sorry, nie kojarzę ale miło mi poznać – podałam mu rękę a on uśmiechnął się i odwzajemnił ten gest.

- To ja was zostawiam – i odeszła a on usiadł obok mnie.

Nie wiem o czym mam z nim gadać, trochę niezręcznie. Zawsze miałam trudności w nawiązywaniu nowych znajomości.

- Skąd się znasz z Matczim i całą resztą jego bandy? Jesteście ziomkami czy coś? – zapytał a ja przewróciłam oczami, ale wybrał temat.

- Chodzimy razem do klasy, a  Szczepan to mój najlepszy przyjaciel, chyba – nie wiem dlaczego mu to mówię ale czuję potrzebę wygadania się.

- Rozumiem. Fajna ekipa, pozytywne chłopaki. Słuchaj, może przyniosę nam coś do picia bo widzę że już skończyłaś - i odszedł nim zdążyłam coś powiedzieć i już po chwili piłam kolejnego drinka.

Po kijku następnych kolejkach wreszcie wyluzowałam i muszę przyznać że bardzo fajnie mi się z nim gadało.

Dałam mu swój numer może umówimy się jeszcze kiedyś na jakieś piwko czy coś.

Jest trochę po północy, przeciskając się przez tłum szukałam Krzyśka, chyba będę już wracać tylko musi dać mi klucze bo nie chce budzić jego rodziców.

Nigdzie go nie ma, napisałam do niego SMS i już po chwili odpisał mi że siedzą w kiblu, trochę to dziwne, tym bardziej że kazał mi tam przyjść i to szybko.

Hejka, pozdro dla was. Miłego czytania i do następnego

Robię co chcęWhere stories live. Discover now