Weszłam do środka i zamarłam, Alicja leży nieprzytomna na podłodze a reszta stoi nad nią i zastanawia się co z tym zrobić.
Odepchnęłam ich od niej i próbowałam wyczuć puls, kazałam im dzwonić na pogotowie i sama zaczęłam prowadzić akcje reanimacyjną. Nikt nie zareagował.
- Kurwa mać, Krzysiek dzwoń po karetkę – krzyknęłam a mój głos rozniósł się po łazience.
A oni dalej stali jak debile, wygrzebałam telefon z dna torebki i zadzwoniłam pod 112, jednocześnie kontynuując reanimację.
Matczak wyrwał mi telefon i się rozłączył. Pojebało go do reszty.
- Nie możemy jej pomóc bo trzeba będzie powiedzieć skąd miała pigułę – próbował mnie przekonać.
No i wszystko stało się jasne, dali jej jakieś świństwo i teraz próbują się kryć, spojrzałam na Krzyśka. Miał łzy w oczach ale nie potrafił się przeciwstawić.
- Pojebało cię, jeśli umrze to wszyscy się dowiedzą że to twoja wina. Wypierdalaj stąd albo chociaż nie przeszkadzaj – ryknęłam na niego a Szczepan odzyskał jakby rozum i zadzwonił po karetkę.
Przyjechali 5 minut później, cały czas robiłam jej masaż serca. Dopiero gdy ją zabrali zeszły ze mnie wszystkie emocje, adrenalina puściła i siedziałam tam na tej podłodze zupełnie sama.
Magda przyszła zobaczyć jak się trzymam, rozpłakałam się na jej widok a ona bez słowa podeszła do mnie i mnie przytuliła, dawno nie czułam takiego prawdziwie matczynego uścisku.
- No już, wszystko będzie dobrze. Pomogłaś jej i to jest najważniejsze. Jak chcesz to możemy odwieźć cię do domu – powiedziała gładząc mnie pocieszająco po plecach.
Pokręciłam głową i próbowałam opanować łzy bo nie mogłam wydusić słowa. Wzięłam kilka głębokich oddechów.
- Pokłóciłam się z ojcem i kazał mi nie wracać, nie mam dokąd iść – wzruszyłam ramionami, skierowałyśmy się do wyjścia.
Kontem oka zauważyłam chłopaków, którzy pili przy barze, wszyscy wyglądają kiepsko ale najgorzej wygląda ten debil, przerosiłam ją na chwilę i podeszłam do nich.
- Jesteś z siebie dumny, ona mogła przez ciebie umrzeć – powiedziałam cicho z trudem powstrzymując zdenerwowanie.
Miałam ochotę mu zajebac żeby się wreszcie ocknął i zobaczył że nie zawszę to co robi jest super. Ona mogła tu zejść a on nie próbował jej nawet pomóc.
- Daj spokój, chodź jedziemy do mnie. Nie ma sensu z nim dzisiaj gadać bo jest nachlany w trzy dupy, jutro go opierdolisz, jak będziecie sami – Krzysiek próbował załagodzić, jak zwykle zresztą.
Zawsze go broni ale dzisiaj to już przesada, przecież ona mogła umrzeć na naszych oczach.
Odepchnęłam go i wyszłam razem z Magdą jutro muszę zabrać od niego swoją walizkę.
Rano wszystko wróciło z podwójna mocą, rozpłakałam się bo dotarło do mnie co się mogło stać.Magda weszła do pokoju, usiadła obok mnie i mocno mnie przytuliła.
- No już, spokojnie. Chodź, zjemy razem śniadanie, później możemy jechać do Krzyśka po twojej rzeczy – powiedziała i poszłyśmy do kuchni gdzie Karol robił kawę.
- Jak się dzisiaj czujesz? – zapytał patrząc na mnie z troską.
Sama nie wiem, jestem dalej w szoku i nie wiem co mam zrobić. Wczoraj wydarzyło się więcej niż przez całe moje życie. A to jeszcze nie koniec.
Podjechaliśmy do Krzyśka. Jego mama próbowała mnie namówić żeby u nich została ale ja nie chcę, nie po tym co się stało.
Magda i Karol zaproponowali mi żebym została u nich, dopóki czegoś nie wymyślę. Chyba tak będzie lepiej bo nie chce być teraz sama.
W niedzielę pojechałam do szpitala, Ala odzyskała przytomność. Bałam się tam wejść i już miałam odejść gdy wpadłam na jej mamę.Nic nie powiedziała tylko przytuliła mnie mocno i rozpłakała się a ja nie wiem co mam zrobić.
Na szczęście z pomocą przyszedł pan Jurek i delikatnie oderwał ode mnie swoją żonę.
- Tak się cieszę że udało Ci się przyjść, możesz tam do niej wejść. I jeszcze jedno. Bardzo Ci dziękuję że jej pomogłaś – powiedział z uśmiechem a ja weszłam do środka.
Myślałam że śpi ale gdy tylko weszłam odwróciła się w moją stronę i patrzyłyśmy na siebie bez słowa.
Słowa są zbędne w tej sytuacji, podeszłam do niej i zamknęłam ją w szczelnym uścisku. Tym jednym gestem wróciłyśmy do tego co było, do przyjaźni.
- Przepraszam, byłam idiotkom. Myślałam że Matczak serio mnie lubi a on chciał tylko zabawy. Już nigdy nie pokłócimy się o żadnego faceta, nie warto.
- Kocham cie i dziękuję za to co dla mnie zrobiłaś. Gdyby nie ty to już by mnie tu nie było – powiedziała powstrzymując łzy a ja jedynie przytuliłam ją do siebie.Hejka, coś dla was do czytania. Za chwilę wleci następny.
CITEȘTI
Robię co chcę
FanfictionDorosłość okazała się trudniejsza niż myślała. Przyjaciele, którzy są większym wsparciem niż rodzice. Jeden bardzo irytujący, początkujący raper który w jakimś stopniu odmieni jej życie o 180 tylko czy ona na pewno jest na to gotowa? Takie opowiadan...