Rozdział 6

299 7 0
                                    

W piątek wieczorem zastanawiałam się czy nie napisać do moich przyjaciół o ile jeszcze chcą się ze mną przyjaźnić. Ostatnio bardzo ich zaniedbałam.

Alicja w ogóle nie odpisała, może jest zajęta albo po prostu jest na mnie zła że ostatnio nie miałam dla nich czasu.

Ciekawe jak zareaguje na to że w klasie maturalnej postanowiłam rzucić szkołę i poświęcić się mojej nowej pracy.

Zadzwoniłam do Krzyśka, on nawet jeśli jest na mnie zły to i tak odbierz, on ma silne poczucie odpowiedzialności za innych. I rzeczywiście odebrał po kilku sygnałach.

- Cześć, coś się stało? Jeśli to nic ważnego to muszę kończyć, zajęty jestem – usłyszałam jego głos w słuchawce i prawie się rozpłakałam.

Jego oschły ton był przerażający. Nigdy wcześniej tak ze mną nie gadał, chyba naprawdę są na mnie źli.

- Przepraszam, chciałam tylko pogadać ale to może poczekać. Do usłyszenia - mam nadzieję że nie zauważył jak mi głos drży.

- Spoko, czekaj. Jak chcesz to możemy się później spotkać. Za dwie godziny na schodkach – powiedział a ja poczułam ulgę.

Dwie godziny później szedł w moim kierunku, krótkie spodenki, biała koszulka polo i te jego okulary w których odbijało się słońce.

Uśmiechnęłam się na jego widok co odwzajemnił.
Nim zdążyłam się odezwać, przyciągnął mnie do siebie i zamknął w szczelnym uścisku, brakowało mi tego.

- Dobrze cię widzieć, opowiadaj co się dzieje?- patrzył na mnie z troską i takim jakby smutkiem.

- Nie wiem od czego zacząć. Muszę cię przeprosić, że nie było ze mną kontaktu przez ostatnie dwa tygodnie ale mieliśmy dużo pracy.

- Swoją drogą to gratulacje, Matczak i to wasze Gombao jest jedną z gwiazd festiwalu, Magda mi wczoraj powiedziała.

- Jestem z ciebie dumna, chociaż dalej uważam że bycie DJ tego idioty jest poniżej twoich umiejętności. Powinieneś zrobić tą Epke o której tyle mówiłeś.

-Ja też podjęłam pewną decyzję i jesteś pierwszą osobą, której to mówię.

- Mianowicie chodzi o szkołę, rzucam to w cholerę, zamierzam się skupić na pracy – spojrzałam na niego z niepokojem, nie wiem jak zareaguję.

Patrzy na mnie zaskoczony, nie on jest w szoku. No na pewno nie spodziewał się że po miesiącu pracy w Sold Out, rzucę szkołę, tym bardziej że na początku nie chciałam tej pracy.

- O kurwa, mówiłaś starym? Jesteś pewna że to dobry pomysł, przecież to tylko dziewięć miesięcy, napiszesz maturę a później będziesz robić to co uważasz – próbował mnie przekonać ale ja już postanowiłam.

Dobra nie gadajmy o tym. Jestem w imprezowym nastroju dlatego poszliśmy zabrał mnie na domówkę do naszego kolegi z klasy.

To duża rzecz zważywszy na to że ja raczej unikam spotkań poza szkołą, nie przepadam za tymi ludźmi i cieszę się, że nie będę już miała z nimi nic wspólnego.

To on koleguje się z każdym dzięki temu zawszę ma wejście na każdą imprezę, mnie nikt nie zaprasza.

Tak naprawdę nie zależy mi na tym, Krzychu i Ala w zupełności mi wystarczą.

No właśnie, czeka mnie jeszcze rozmowa z Alicją, tu będzie o wiele trudniej.

Jest na mnie zła, Krzysiek mówi że jest wściekła że tak po prostu się od nich odcięłam bez znaku życia.

Jesteśmy na miejscu, Dominik zbił pione ze Szczepańskim, uśmiechnął się do mnie i wpuścił nas do środka. Zatkało mnie na ten widok.

Harvey dostał to mieszkanie od rodziców na swoje 18 urodziny, zrobili tu sobie imprezownie.

Są chyba wszyscy z naszej klasy, oprócz tego mnóstwo osób, których nie znam.

Szczepan poszedł przywitać się z ziomkami a ja stałam tam jak idiotka i myślałam o tym żeby się stąd ulotnić, to był głupi pomysł żeby tu przyjść.

Nagle w tłumie ujrzałam moją przyjaciółkę, patrzyła na mnie a ja na nią. Chciałam do niej iść ale stała razem z Gombao, a z nimi nie zamierzam gadać.

Poszłam po drinka i dałam się ponieść imprezie. To był głupi pomysł i rano bardzo tego żałowałam.

Obudziłam się z ogromnym kacem a głowa boli mnie niemiłosiernie. Jednak nie to jest najgorsze. Okazało się że obudziłam się w nie swoim łóżku.

Usiadłam trochę zbyt gwałtownie bo zakręciło mi się w głowie i zrobiło mi się niedobrze gdy okazało się że obok mnie śpi w najlepsze nie kto inny tylko Michał Matczak we własnej osobie.

Chciałam wstać i uciec zanim się obudzi ale zauważyłam że mam na sobie tylko jakąś za dużą, męską koszulkę i bieliznę. On leży w samych gaciach, to może oznaczać tylko jedno. Ja pierdole.

Wyślizgnęłam się z łóżka tak żeby go nie obudzić, zebrałam swoje rzeczy, które leżały złożone na krześle, ubrałam się najciszej jak się dało i zeszłam na dół modląc się żeby nie natknąć się na jego rodziców.

Gdy już myślałam że mi się udało, z kuchni wyszła jego mama a ja o mało co nie zeszłam na zawał.

- Dzień dobry, już wychodzisz? Myślałam że może zjesz ze mną śniadanie– uśmiechnęła się lekko a ja miałam takie wtf.

Muszę spierdalać bo to zmierza w bardzo dziwnym kierunku.

- Przepraszam ale muszę już iść. Do widzenia – i wyszłam zanim zdążyła powiedzieć coś jeszcze.

Hejka, to już ostatni na dzisiaj. Miłego czytania. Pozdro i do następnego

Robię co chcęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz