Rozdział 90

245 18 29
                                    

Nalewała właśnie kolejne piwo. Pracowała w Aurorze od przeszło dwóch tygodni, ale nadal nie wyrabiała z zamówieniami. Ten nieznośny gwar, szum i niecierpliwe spojrzenia, podkopywały jej pewność siebie. Nie zamierzała jednak narzekać. Phil wyciągnął do niej pomocną dłoń, więc musiała spiąć pośladki i dać sobie radę z tym chwilowym kryzysem. Przecież początki w nowej pracy zawsze są trudne. Tak to sobie tłumaczyła. Odetchnęła z ulgą, gdy po swojej prawej stronie dostrzegła wytatuowane ramię przyjaciela.

-Ja się tym zajmę.-Związał włosy w niedbały kucyk i stanął przed dystrybutorem.

-Dzięki, Phil.-Szepnęła i przełożyła na tackę dwa pełne kufle.

Ruszyła z zamówieniem do jednego ze stolików. Pech chciał, że odkładając tacę na stół, podjęła najgorszą z możliwych decyzji. Nieumiejętne podtrzymywanie deski za pomocą jednej ręki, zaowocowało gotową tragedią. Podkładka zachwiała się, a szkło runęło prosto na klienta, oblewając jego ubranie śmierdzącą, chmielową cieczą.

-Przepraszam.-Od razu podniosła kufel, który okazał się być cały.-Proszę mi wybaczyć.-Chwyciła za ścierkę, którą miała przyczepioną do spodni i zaczęła wycierać nią to, co rozlała.

Mężczyzna gwałtownie wstał, ogarnięty furią. Rzucił na brunetkę cień swoją posturą, w efekcie czego dziewczyna wydawała się być przy nim wręcz mikroskopijna. Jego napięta postawa ciała zdradzała, że za moment dojdzie do nieprzyjemnej konfrontacji. Phil widząc to, bez wahania ruszył na pomoc przyjaciółce.

-Panie Gray, tylko spokojnie. Nie zrobiła tego celowo.-Mówił, jeszcze zanim zdążył znaleźć się obok.

-Milcz.-Otrzepał swoje ubranie, jakby próbował pozbyć się z nich tego zapachu.

-Proszę nie wszczynać awantur.-Phil podszedł bliżej.-Dostanie pan kolejne piwo na koszt firmy.

-Powiedziałem, milcz.-Rzucił w jego stronę szaleńcze spojrzenie.-Nie ty się będziesz tłumaczył.-Tym razem skupił swój wzrok na brunetce.

Stała tam, bardziej skulona niż zwykle. Stary Gray wzbudzał w niej jakiś dziwny niepokój. Agresja. Pijaństwo. Pieniactwo. Coś jej to przypominało. Nie potrafiła wyzbyć się tego obezwładniającego wrażenia. Uczucia, które towarzyszyło jej przy każdej konfrontacji z sadystycznym ojcem.

Znów była małą dziewczynką zamkniętą w ciele dorosłej kobiety. Jej spaczona natura kazała czekać i w milczeniu przyjąć kolejny cios. Jednak przecież już i tak zaszkodziła Philowi. Miała pozwolić na to, żeby tłumaczył się za coś co ewidentnie sama zawaliła? Zacisnęła pięści i uniosła głowę.

-Przepraszam za moją niezdarność.-Zaczęła drżącym głosem.-Dopiero zaczynam i-westchnęła-nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.-Odważyła się spojrzeć mu prosto w oczy.

Przez chwilę przyglądał jej się z kwaśną miną. Zawiesił wzrok na jej twarzy i skanował ją, jakby chciał zapamiętać każdy szczegół. Stopniowo jego tęczówki stały się bardziej przejrzyste, a napięta skóra nieco rozluźniona. Judy nie mogła oprzeć się wrażeniu, że nie odrywa spojrzenia od jej oczu. Zupełnie jakby zobaczył w nich coś, co go poruszyło i zmieniło jego nastawienie.

-No, więc-odchrząknął.-Nic takiego się nie stało.-Ton jego głosu był dużo spokojniejszy.-Tylko uważaj następnym razem.-Dotknął jej ramienia przez milisekundę, tak że prawie tego nie poczuła.

-Ale jak to?-Phil nie znał tego człowieka od tak łagodnej strony, toteż to pytanie mimowolnie nasunęło się na jego usta.

-Hawkins, ty się nie interesuj tylko lepiej przynieś mi kolejne piwo.-Powiedział szorstko i zajął miejsce przy stoliku, uważając poprzedni temat za zamknięty.

-Judy, idź na zaplecze, a ja za chwilę do ciebie przyjdę.-Szepnął, szturchając dziewczynę w ramię.

Duskwood: Afterstory Where stories live. Discover now