Rozdział 36

713 48 87
                                    

-Wszystko w porządku?-Zapytał, kiedy tylko wreszcie zdecydowała się wyjść z łazienki.

-Dowiemy się, kiedy tylko zdobędziesz ten numer do Rose.-Odparła, zajmując miejsce na skraju łóżka.

-Nie o to pytałem-odwrócił się od laptopa i spojrzał prosto na nią.-Dobrze się czujesz?-W jego głosie słychać było troskę.

-Mhm-pokiwała głową.

-A ta krew?-Dopytywał.

-To nic takiego. Ze stresu. Zdarza się-uspokajała.

-Judy, wiesz o tym, że możesz mi powiedzieć, jeśli coś jest nie tak, prawda?-Chciał upewnić ją w tym, że może mu zaufać.

-Wiem-uśmiechnęła się.-Co z tym numerem?-Zmieniła temat.

-Daj telefon.-Wyciągnął rękę w jej stronę, a ona podała mu urządzenie.

Dodał numer Rose do kontaktów i oddał dziewczynie jej własność. Zmartwiła go wcześniejsza sytuacja. Judy nie wyglądała zbyt dobrze. Ale czy trudno jej się dziwić? Po tym wszystkim przez co przeszła, jej organizm mógł być osłabiony. Postanowił nie naciskać. Jeżeli zechce, to sama powie mu o swoich ewentualnych dolegliwościach.  W każdym razie, będzie się jej bacznie przyglądał.

Brunetka od razu wykonała połączenie. Czuła, że do gardła podchodzą jej wszystkie wnętrzności. Była typem człowieka, który w takowych sytuacjach zawsze nastawia się na najgorsze. Trochę jak mentalna masochistka. Wolała mile się zaskoczyć, niż brutalnie rozczarować.

-Halo?-Po kilku sygnałach usłyszała melodyjny głos blondynki.

-Cześć, Rose. Tu Judy. Przepraszam, że nie odpisałam na Twoje wiadomości. Co z Ericiem?-Od razu przeszła do sedna.

-Po pierwsze to skąd masz mój numer?-Zapytała zdziwiona.

Brunetka nie za bardzo wiedziała, co odpowiedzieć, ale wtedy Jake wskazał ręką na siebie.

-Od Jake'a-odparła.

-A skąd-przerwała na chwilę-to znaczy...dobrze, rozumiem-poprawiła się.

-Więc możesz mi powiedzieć co z Twoim bratem?-Próbowała naprowadzić rozmowę na właściwe tory.

-Nic mu nie jest. Znalazłam go siedzącego na ławce. Był kompletnie pijany i cały mokry. Ja nie wiem, czy on wpadł do jakiegoś stawu, czy czegoś podobnego-westchnęła.

-Całe szczęście, że nic mu nie jest.-Odetchnęła z nieukrywaną ulgą.-Jak on się czuje?

-Teraz śpi i pewnie długo jeszcze będzie dochodził do siebie. Ja go nigdy wcześniej nie widziałam w takim stanie. Dlaczego nie odbierałaś od niego telefonu?-Zapytała oskarżycielsko.

-Ja...Rose, on był kompletnie pijany. Nie chciałam z nim rozmawiać-powiedziała prawdę.

-Rozumiem-nieco spuściła z tonu.-Mogłabyś jak najszybciej z nim porozmawiać? Przyjdź do jego mieszkania. Ja się naprawdę zaczynam o niego martwić.

-Rose, chciałabym, ale nie ma mnie w mieście-przyznała.-Poza tym, co ja niby miałabym mu powiedzieć?

-Chociaż go wysłuchaj, proszę-jej głos był przepełniony bólem.

-Dobrze, porozmawiam z nim najszybciej jak to tylko możliwe-przystała na jej propozycję.

-Dziekuję, Judy. Jesteś naprawdę w porządku.-Powiedziała już wyraźnie rozpogodzona i zakończyła rozmowę.

Duskwood: Afterstory Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt