Rozdział 65

435 33 87
                                    

Ostrzeżenie: tak troszeczkę 18+, ale ociupinkę. 😅

_________________________________________

Weszła do domu i przekręciła zamek. Oparła się plecami o drzwi i głośno westchnęła. Ruszyła przed siebie, nie dbając o to, że zostawia za sobą mokre ślady. Zatrzymała się w salonie i spojrzała w stronę kuchni. Eric stał, odwrócony do niej tyłem, a w powietrzu unosił się zapach smażonego mięsa. Obserwowała jak jego umięśnione ramiona napinają się i rozluźniają z każdym jego najmniejszym ruchem. Mimowolnie przygryzła wargę. Nigdy wcześniej nie czuła się w taki sposób. Nigdy wcześniej nie była tak wściekła, tak pobudzona, tak...rozpłomieniona.

Stała i gapiła się jak urzeczona w jego plecy. Przez dopasowaną, lekko opiętą koszulkę, mogła dostrzec jak pracują jego mięśnie. Nie przeszkadzało jej to, że nadmiar wody kapał z jej włosów i przemoczonych ubrań, prosto na podłogę. Drżała, ale nie dlatego, że było jej zimno. Drżała, bo przez jej ciało przeszły intensywne dreszcze, wypełniające ciepłem wszystkie jej wnętrzności.

Nie mogła już dłużej zaprzeczać temu, że Eric pociągał ją pod względem fizycznym. Nie brakowało mu absolutnie niczego, a nawet powinna była przyznać, że wygląda zdecydowanie lepiej niż większość mężczyzn, których miała okazję spotkać. Był w jej cholernym typie i nie zamierzała dłużej z tym walczyć. Jej szmaragdowe tęczówki wypełniły się namiętnością, gdy tylko na nią spojrzał.

-Judy.-Wyłączył gaz i odstawił patelnię.-Jesteś cała przemoczona.-Popatrzył na nią, jednocześnie przecierając dłonie ścierką.

Stała kilka metrów od niego, ale bardzo dobrze widziała błyszczące, czekoladowe oczy i pełne, lekko zaróżowione usta, na których zatrzymała swój wzrok.

-Pocałuj mnie.-Powiedziała półszeptem.

-Co?-Zastygł kompletnie bez ruchu.

-Pocałuj mnie.-Powtórzyła głośniej, bardziej pewnym głosem.

Wypuścił ścierkę z ręki i podszedł do niej. Ujął jej lodowatą, przemoczoną twarz w swoje ciepłe, lekko szorstkie dłonie i pochylił się nad nią, ale gdy tylko dotknął jej czoła swoim, rozchylił szerzej powieki i spojrzał jej prosto w oczy.

-Prosisz mnie o to jako Judy, czy jako Emily?-Zapytał pogłębiając spojrzenie.

-Obie.-Jej oddech wyraźnie przyspieszył, gdy poczuła ciepłe powietrze na swoim policzku.

Przeskanował całą jej twarz, jakby próbował wyczytać z niej cokolwiek, co by zaprzeczało lub potwierdzało słowa, które wypowiedziała wcześniej. Płomień, który dostrzegł w jej tęczówkach był wystarczającym dowodem. Patrzyła na niego w ten sposób po raz pierwszy. Nie chciał robić jej krzywdy, ale nie mógł już dłużej stać z boku i przyglądać się temu jak bardzo nim gardzi.

Dotknął wierzchem kciuka jej ust i pod wpływem ich miękkiego dotyku, mimowolnie oblizał swoje. Znów spojrzał jej w oczy, spodziewając się kolejnego odrzucenia, ale tym razem to się nie stało. Pokonał dystans między nimi całując ją powoli i delikatnie, jakby była zrobiona ze szkła.

-To było...po prostu...-oderwał się od niej i próbował sklecić jakieś zdanie.

Judy spojrzała na niego z jeszcze większą pasją niż dotychczas. Położyła swoje dłonie za jego szyją, splatając ze sobą palce. Uniosła wzrok i zbliżyła się do niego gwałtownie, skutecznie odbierając mu oddech.

Eric instynktownie owinął swoje ramiona wokół jej talii i uniósł ją ruszając przed siebie. Nie dbał o to, że jej ubrania są kompletnie przemoczone. Teraz liczyła się dla niego tylko ona. Judy ani na chwilę nie przerwała pocałunku, a po chwili poczuła pod sobą jakieś twarde podłoże. Otworzyła oczy i spojrzała w dół. Dopiero wtedy zorientowała się, że siedzi na blacie. Uśmiechnęła się pod nosem, przypominając sobie, że zastała Phila i Rose w podobnej sytuacji. Szybko jednak się otrząsnęła, otrzeźwiona spojrzeniem czekoladowych tęczówek.

Duskwood: Afterstory Where stories live. Discover now