Ściskał w ręku bluzę i wpatrywał się w miejsce, w którym przed chwilą stała. W powietrzu unosił się jeszcze zapach jej delikatnych, kwiatowych perfum. Dlaczego zawiedzione spojrzenie jej smutnych, zielonych oczu, sprawiło, że nie potrafił wydusić z siebie ani słowa?
Czekał na ten dzień od tak dawna, a kiedy nareszcie nadszedł, rozczarowanie, które słyszał w jej głosie, zacisnęło pętlę na jego szyi, miażdżąc przy tym struny głosowe. Przełknął ślinę, rzucił bluzę na łóżko i skierował się do wyjścia.
-Dokąd to?-Eric zagrodził mu przejście.
-Muszę z nią porozmawiać. Sam na sam.-przystanął, nie chcąc używać wobec niego siły.
-Miałeś okazję i chyba połknąłeś swój własny język.-zadrwił-Na co dzień jesteś nieco bardziej wygadany. Co się stało?-skrzyżował ręce.
-Ona jest jedyną osobą, która cokolwiek dla mnie znaczy. Tylko jej opinia się dla mnie liczy. Nie chciałem, żeby coś źle zabrzmiało.-przyznał.
-To było fatalne. Wyszedłeś na kompletnego ignoranta.-westchnął-Myślę, że to ja powinienem z nią porozmawiać. Mnie przynajmniej zna.-odwrócił się i zrobił krok do przodu.
-Ani mi się waż.-zacisnął dłoń na jego ramieniu.
-Bo?-na jego czole pojawiło się kilka kropel potu, kiedy spotkał się z lodowatym spojrzeniem hakera.
-Bo Twoim zadaniem było sprawdzenie informacji. Nic poza tym.-wzmocnił uścisk-Przekroczyłeś granicę, Ericu.-zniżył głos.
-Nadal się wściekasz o ten pocałunek?-zapytał.
Jednym sprawnym ruchem odwrócił go w swoją stronę i cisnął nim o ścianę.
-Nie miałeś prawa tknąć jej nawet palcem.-chwycił go jedną ręką za gardło.
-To było silniejsze ode mnie.-wydusił chrapliwym głosem.
Wtedy spojrzenie wściekłych, błękitnych oczu skrzyżowało się z lekko przerażonym i zakłopotanym spojrzeniem głębokich, ciemnych oczu. Jake początkowo rozwarł usta ze zdumienia, gdy zaczęło docierać do niego to, co Eric dusił w sobie od jakiegoś czasu.
-Ty.-złożył rękę w pięść-Ty się w niej zakochałeś.-miał zamiar podbić mu drugie oko.
Przed zemstą hakera uchronił chłopaka dźwięk alarmu, który wydał z siebie komputer. Brunet oswobodził go z uścisku i od razu podbiegł sprawdzić, o co chodzi.
-Judy gdzieś jedzie. Patrz. Przemieszcza się.-wskazał ręką na monitor.
-Po północy? Co ona kombinuje?-Eric zmarszczył brwi.
-Nie wiem, ale jadę za nią. Nie dopuszczę do tego, żeby coś jej się stało.-włożył telefon do kieszeni i wyszedł z pokoju.
-Oszalałeś?! Nie wypuszczę Cię!-złapał go za kaptur.
-Więc jedź ze mną.-wyrwał się bez trudu i otworzył drzwi.
Eric nie namyślał się zbyt długo. Włożył buty i ruszył za brunetem. Ku jego ogromnemu zdziwieniu, Jake zajął w samochodzie miejsce pasażera. Bez słowa więc usiadł za kierownicą.
-Udostępnię Ci jej lokalizację i będę Cię nawigował.-oznajmił spokojnie, zapinając pas.
-Mam złe przeczucia.-rzucił w eter, odpalając silnik.
-Ja też.-westchnął Jake.
Po prawie godzinnej jeździe w absolutnym milczeniu, mogłoby się wydawać, że nie będą w stanie dogonić Judy. W pewnym momencie wydarzyło się coś zupełnie nieoczekiwanego.
YOU ARE READING
Duskwood: Afterstory
FanfictionTajemniczy haker zniknął tak samo szybko, jak się pojawił. Dziewczyna wierzy jednak, że pewnego dnia zapuka do jej drzwi. Jak długo będzie w stanie na niego czekać? Sprawy komplikują się, kiedy w jej życiu pojawia się ktoś inny. Kogo wybierze? A moż...