Rozdział 23

802 51 56
                                    

-Judy co Ty wyprawiasz?!-zapytała w myślach samą siebie-Najpierw całujesz Phila, potem prosisz Jake'a, żeby Cię przytulił. Brakowało tylko tego, żebyś zaprosiła Erica do środka!-przewróciła pół pokoju w poszukiwaniu ładowarki, a kiedy wreszcie ją znalazła, pospiesznie podłączyła telefon.

W całym swoim życiu nie wzbudziła takiego zainteresowania u płci przeciwnej, co w obecnym czasie. Najgorsze było to, że jeden był przystojniejszy od drugiego. Każdy z nich miał w sobie pewien zwierzęcy magnetyzm, czego nie dało się nie zauważyć.

Po co ona się w to angażowała? Czuła wstręt do swojej osoby. Jak mogła pozwolić, żeby sprawy wymknęły się spod kontroli? Do tej pory skrupulatnie trzymała się swojego planu i własnych przekonań. Dopóki nie pojawił się ten haker. Po raz kolejny wkracza w jej życie i wywraca wszystko do góry nogami, zostawiając jedynie ból i cierpienie. Więc dlaczego miała do niego cholerną słabość? Wystarczyło jedno spojrzenie płomiennych, błękitnych oczu, żeby roztopić lodowy mur, którym się otoczyła.

-Jebać!-zdarła z siebie jego bluzę i rzuciła nią w kąt pokoju.

Teraz najważniejsze było oczyszczenie atmosfery pomiędzy nią a Philem. Pomimo tego, że to Jake powinien przeprosić za swoje haniebne zachowanie, czuła się winna całej tej sytuacji. Gdyby była bardziej stanowcza i konsekwentna, nigdy nie doszłoby do tej bójki.

Próbowała pocieszyć się kosztem chłopaka, który jako jedyny był w pełni sobą? Co za parszywe uczucie. Judy, łamaczka męskich serc. A może Cassie miała rację? Była jak pies ogrodnika, który sam nie zeżre, a drugiemu nie da.

Uruchomiła telefon. Zdążył naładować się do kilku procent. To powinno wystarczyć. Wykonała serię głębokich oddechów, przymknęła oczy, oczyszczając swój umysł ze wszystkich negatywnych emocji. Musiała skupić się na jednej, konkretnej sprawie. Focus na Phila. Tylko on się w tym momencie liczy. Zjechała palcem wzdłuż kontaktów zapisanych na urządzeniu, wybrała jego numer i wykonała połączenie. Nie odebrał. Spróbowała ponownie. Odrzucił. Szlag. Na pewno obwinia ją o wszystko. I zapewne ma całkowitą rację.

Judy
Phil, możemy porozmawiać?
Jest mi strasznie przykro po tym, co się stało.
Chciałabym wiedzieć jak się czujesz i osobiście przeprosić za wczorajszą sytuację.
Odezwij się.
Proszę.

Powinna była zadzwonić do niego od razu, ale jak, skoro leżała kompletnie pijana w łóżku chłopaka, którego poznała zaledwie kilka godzin wcześniej? Jedyne co jej pozostało, to uzbrojenie się w anielską cierpliwość. Phil pozwoli jej się wytłumaczyć, przecież się przyjaźnili. Przyjaźnili się, nieprawdaż? Na jego reakcję nie musiała długo czekać. Oddzwonił po kilku minutach.

-Phil! Przepraszam, że odzywam się dopiero teraz. Nie miałam telefonu, ale to dłuższa historia. Jak się czujesz? Wszystko w porządku?-z każdym kolejnym słowem, była coraz bardziej zmartwiona.

-To ja.-po drugiej stronie odezwał się znajomy, kobiecy głos.

-Jessy?-omal zaniemówiła-Co z Twoim bratem? Jest bardzo poobijany? Dasz mi go do telefonu?-zadawała pytanie za pytaniem.

-On nie chce z Tobą rozmawiać, Judy.-słychać było jej pojedyncze, głośne westchnienie.

-Chciałabym wszystko wytłumaczyć. Proszę, zapytaj go jeszcze raz.-poczuła się zdesperowana. Przyjaciółka zawiesiła połączenie. Wróciła po niecałej minucie, która trwała wieczność.

-Niestety, jest nieugięty.-w tle rozległ się głuchy dźwięk skrzypnięcia drzwiami-Jest trochę obolały. Ma podpuchnięte i sine oko.-powiedziała nieco ciszej.

Duskwood: Afterstory Where stories live. Discover now