Rozdział 83

259 20 17
                                    

Kończyła właśnie pakować resztę swoich rzeczy. Już dawno nie czuła się tak podekscytowana i zestresowana jednocześnie. Nie mogła doczekać się momentu, w którym przekroczy wreszcie granicę Duskwood. Miasteczka, które było jej zupełnie obce, a zarazem tak bliskie. Judy nie miała swojego własnego miejsca we wszechświecie. Nie miała dokąd wracać. Jej rodzina była odległa niczym nieznany ląd. A właściwie trafnym byłoby stwierdzenie, że znała ich aż za dobrze i zdecydowanie nie chciała mieć nic wspólnego z ojcem sadystą i despotyczną, wyrodną matką.

Odgoniła myśli krążące wokół ludzi, których przestała już nawet nazywać swoimi rodzicami. Skupiła się na tych, którzy są dla niej ważni. Chciała osobiście podzielić się z nimi informacją o odzyskanej wolności. Chciała spojrzeć w oczy Philowi. Chciała spojrzeć w oczy Jessy. Osobom, które bez najmniejszych wątpliwości mogła nazywać prawdziwymi przyjaciółmi. Brunetka była ostrożna w kwestii zawieranych relacji. Nie stroniła od towarzystwa, ale musiała mieć absolutną pewność zanim okrzyknie kogoś mianem wyższym niż zwykłego znajomego.

Usiadła na skraju łóżka i rozejrzała się po raz ostatni po pokoju, który zajmowała przez kilka ostatnich miesięcy. Te cztery ściany były świadkami jej płaczu, gniewu i choroby wyniszczającej ją od środka. Ze spokojem obserwowały jak upada, aby podnieść się po tym dwa razy silniejszą.

Ściskała w ręku gryf swojej ukochanej gitary. Tylko ona jej po nim została. Pogładziła wierzch instrumentu, a jej usta wygięły się w lekkim uśmiechu. Kochała Olivera i nie zamierzała zastępować go nikim innym. Musiała jednak pozwolić mu odejść i zrobić miejsce dla relacji, która była prawdziwa, rzeczywista, a nie tylko zacierającym się, pięknym wspomnieniem. Westchnęła głośno i przesunęła opuszkami palców po strunach, których dźwięk zupełnie zlał się z odgłosem stukania w drzwi.

-Proszę.-Odłożyła gitarę obok siebie.

-Mam zabrać coś jeszcze?-Brunet oparł się barkiem o framugę.

-Tę torbę, jeśli możesz.-Wskazała dłonią w róg pokoju.-Ah, jeszcze to.-Chwyciła za futerał, który miała pod stopami i ukryła w nim instrument.

-Czyli to wszystko?-Odebrał od niej gitarę i rzucił okiem na opustoszałe szafki.

-Tak-skinęła głową.-Jake?-Zwróciła na siebie jego uwagę zanim zdążył zniknąć z zasięgu jej wzroku.-Mógłbyś, no wiesz, jakoś ją zabezpieczyć?-Nie chciała wyjść na nadgorliwą, ale ta pamiątka miała dla niej dużo większą wartość niż wszystkie inne rzeczy, które posiadała.

-Zobaczę co da się zrobić.-Uniósł kącik ust.-A co z tym?-Zapytał wskazując na pluszaka.

-Ja to wezmę.-Sięgnęła po maskotkę i odruchowo przycisnęła ją do swojej piersi.

-Jak wolisz.-Dźwignął torbę, założył przepaskę od futerału na swoje ramię i wyszedł, zostawiając drzwi otwarte na oścież. Wyjrzała przez nie.

Eric stał przed wyjściem na taras, odwrócony do niej tyłem. Wydawało jej się, że czemuś się przygląda. Nabrała powietrza w płuca i powoli wypuściła je przez nos. Ten chłopak przysporzył jej wielu problemów, a zarazem ofiarował swoją pomoc i dał jej cenną lekcję. Podeszła bliżej i wyjrzała przez okno, wychylając się zza jego ramienia.

-Na co patrzysz?-Na zewnątrz zaczęło zmierzchać, toteż trudno jej było wywnioskować w co się tak namiętnie wpatruje.

-Będę musiał ją oddać.-Wodził wzrokiem za psem hasającym po ogrodzie.

-Co?-Chwyciła za rękaw jego koszulki.-Nie możesz oddać jej do schroniska, Eric. Tak się nie robi.-Wzmocniła swój chwyt.-Ja się nią zajmę-zaoferowała.

Duskwood: Afterstory Where stories live. Discover now