22. idea

425 33 7
                                    

Minęło parę dni, a przyjazd mojej siostry zbliżał się coraz bardziej. Byłem bardzo podekscytowany, bo jednak nie widziałem się z Olivią kawał czasu, jednak nie ukrywając, stresowałem się trochę, że nie dogadają się z Hyunjinem. Akurat była sobota, a czarnowłosy tak jak co tydzień jechał do znajomego sklepu kupić zapas przyborów artystycznych na lekcje, dlatego byłem sam w domu. Postanowiłem wykorzystać ten czas, aby posprzątać trochę w mieszkaniu chłopaka, bo i tak już tam mieszkałem, więc chciałem się na coś przydać. W pewnym momencie zorientowałem się, jak dawno nie byłem w swoim własnym bloku i wpadłem na genialny pomysł. Dużo już było posprzątane, dlatego rzuciłem wszystko i pobiegłem do sypialni. Wyciągnąłem sporą, czarną torbę, którą zawsze zabierałem ze sobą na lekcje tańca. W sumie nie miałem pojęcia co ona tam robiła, ale tylko wzruszyłem ramionami i zacząłem pakować do niej różne ciuchy, swoje oraz Hwanga. Wszystko wrzucałem chaotycznie, ale wciąż z uśmiechem, bo mój pomysł był nieskromnie mówiąc genialny. Zabrałem ostatnie rzeczy i napisałem do mojego chłopaka, by przyjechał na wskazany adres. Od razu później pobiegłem do samochodu i gdy tylko usłyszałem dźwięk silnika odjechałem spod budynku. Może i cały ten plan był chaosem, ale jak to mawiał Jisung, jak wpadnie ci do głowy genialny pomysł, nie czekaj, tylko realizuj go od razu żeby nie zapomnieć. To była chyba najszybsza podróż do mojego mieszkania z centrum.

Już parę minut później wdrapywałem się po schodach do drzwi mojego mieszkania. Czułem się wyjątkowo obco, i miałem okazję uświadomić sobie, że to miejsce nigdy nie było tak naprawdę moim prawdziwym domem, tylko zwyczajnym mieszkaniem, w którym żyłem. Od czasów wczesnego dzieciństwa, które swoją drogą ledwo pamiętam, dom był miejscem wypełnionym troską, miłością i radością, po prostu miejscem spotkań z bliskimi, do którego chciało się wracać, i nie z powodu zmęczenia po szkole czy pracy. A miejsce, do którego się wtedy zbliżałem było tego zdecydowanym przeciwieństwem. Jedyne, z czym mi się kojarzyło, to z bólem, smutkiem i z płaczem. 

Stałem już na klatce przed drzwiami, do których zmierzałem. Już miałem nacisnąć klamkę, lecz w pewnym momencie usłyszałem znajomy głos. Z mieszkania obok wyszła starsza kobieta z kotem na rękach. Była to pani Choi, która była moją sąsiadką od przyjazdu. Troszczyła się o mnie jak o własne dziecko, dlatego była najlepszą kobietą jaką miałem okazję spotkać.

- Felix, mój boże, jak dobrze cię widzieć!

- pani Choi, dzień dobry, dzień dobry

- Taki kawał czasu cię nie było, ja już miałam zaginięcie zgłosić!

- spokojnie, żyję przecież

- gdzieś ty się podziewał!? 

- aj tam, tu i ówdzie..

- posłuchaj, może chciałbyś się spotkać z Jisu, to moja wnuczka, taka młoda i miła, i nikogo nie ma..- sugestywnie poruszyła brwiami, a delikatny rumieniec przyozdobił moje policzki.

- oh, rozumiem, znalazłeś już sobie kogoś co? Jak się nazywa, może ją znam? - wprawiła mnie w jeszcze większe zakłopotanie zakładając, że mam dziewczynę

- znaczy tak, ale nie mam dziewczyny tylko-

- aa, rozumiem, to ten przystojny młody malarz, co był tu ostatnio? 

- oh, był tu?

- parę dni temu szukał czegoś w twoim mieszkaniu - zdziwiłem się - poza tym zawsze jak tu przebywał, widziałam jak się na siebie patrzycie

- może - nerwowo się zaśmiałem - w każdym bądź razie aktualnie tak jakby z nim pomieszkuje..

- to wspaniale! Słoneczko, cieszę się że w końcu masz swoją drugą połówkę

- dziękuję pani - niemożliwa kobieta - a teraz przepraszam, ale już muszę lecieć

- oczywiście, miło było cię zobaczyć, i pisz czasami bo masz mój numer

Ostatni raz ją pożegnałem i zostawiłem kobietą samą na klatce schodowej. W mieszkaniu jak zwykle było cicho i pusto. Panował ogólny porządek, ale nie przypominałem sobie żebym ostatnio tak naprawdę sprzątał. Jednak przebywałem tam głównie sam, dlatego nie zależało mi na idealnym sprzątaniu. Na podłodze wciąż były ślady po krwi, skrzywiłem się na wspomnienie szczególnej nocy. Przeszedłem się ostatni raz po mieszkaniu i położyłem torbę na łóżku. Przejrzałem lodówkę i okazało się, że sporo rzeczy jest zdatnych do jedzenia, jakby ktoś niedawno zrobił zakupy, dziwne. Nie zamartwiałem się więcej, tylko wziąłem się za przygotowywanie jajangmyeon'u*, bo było to jedno z ulubionych dań mojego chłopaka. Akurat gdy skończyłem nakładać makaron na talerze usłyszałem, że drzwi się otwierają.

- halo?

- Hyunnie, jesteś w końcu - rzuciłem się mu na szyję na przywitanie

- cześć słońce, co ty taki szczęśliwy i dlaczego jesteśmy w twoim starym mieszkaniu?

- powiem ci zaraz - szybko go pocałowałem i udałem się w stronę stołu - ale najpierw zjedzmy

- awh, jajangmyeon, skąd wiedziałeś?

- tajemnica kucharza - mrugnąłem.

Szybko zjedliśmy, i oczywiście nie obyło się bez śmiechów i chichów. Widać było jak Hyunjin się niecierpliwi, ciekawski chłopak. Pomógł mi posprzątać po jedzeniu i usiedliśmy na kanapę. Widziałem że chciał od razu się dopytać o całe zamieszanie, ale nie chciałem dawać mu dojść do słowa. Jak tylko otworzył usta szybko zaatakowałem je swoimi. Wydawał się chwilowo zszokowany, ale nie minęła sekunda a już odwzajemniał moje pocałunki. Zabrałem mu w ten sposób trochę czasu, lecz w końcu oderwaliśmy się od siebie by złapać oddech.

- niezła zagrywka - zachichotałem - ale teraz powiedz mi, o co w tym wszystkim chodzi co?

- no więc chciałem to już ci zaproponować miesiąc temu, ale przez mój - odchrząknąłem - wypadek, nie wyszło, i chciałbym się ciebie zapytać cz-

- słońce, tylko się tu nie oświadczaj - od razu oblałem się rumieńcem i walnąłem mu z poduszki prosto w twarz.

- głupi jesteś!

- a ty uroczy - nie przestawał się śmiać

- mhm wiem, a teraz dasz mi powiedzieć?

- oczywiście

- no to nad morzem mówiłeś, że chciałbyś ze mną kiedyś pojechać na trening, to chciałem cię zabrać do studia jutro bo akurat proponowali mi żebym przyszedł...

- n-naprawdę? - bałem się reakcji chłopaka, bo mógł wtedy mówić w żartach

- tak, ale oczywiście jak nie chcesz to się nie zmuszaj, to był tylko taki luźny pomysł bo wiesz, ostatnio ty mnie zabrałeś tam nad morze i wiem, że to dużo słabsza rozrywka ale myślałem że może będziesz chcia- - wyższy jednak przerwał mój słowotok szybkim buziakiem.

- to świetny pomysł słońce, z chęcią pojadę - poczułem ulgę, nie powinienem się aż tak stresować.

- no to wziąłem ci jakieś rzeczy, i w ogóle, może zostaniemy tu na noc a rano pójdziemy do studia na spokojnie?

- świetny pomysł - uśmiechnęliśmy się do siebie nawzajem - to kto idzie się pierwszy myć? - po chwili rzucił mi zawadiackie spojrzenie - no chyba że idziemy razem

- głupi jesteś - parsknąłem, jednak po chwili ruszyłem w stronę łazienki - no co, już się rozmyśliłeś?

_______________________________________

Wesołych Mikołajek!!!
Wiem że trochę późno ale cóż poradzić

Ogólnie to mam zapasowe rozdziały na przyszły tydzień, a dalej nie wiem co bo nie mam za bardzo jak i kiedy pisać, dlatego jeśli będzie opóźnienie to dam wam wcześniej znać, ale postaram się do tego nie dopuścić ://

Miłego dnia/nocy, kocham!!

you are my angel | hyunlixWhere stories live. Discover now