9. nightmare

717 40 63
                                    


Poczułem na ustach ciepło.

- heej słońce, coś się stało? Płakałeś przez sen i mnie wolałeś

A więc to był tylko sen. Głęboko odetchnąłem z ulgą. Hyunjin dalej był przy mnie, a Jisung kochał Minho. Dawno nie miałem koszmarów, może to przez to ile rzeczy się stało poprzedniego dnia.

- nie, to tylko zły sen - przytuliłem go.

W końcu poczułem się bezpiecznie. To byl najgorszy, najdłuższy koszmar w moim życiu. Ramiona czarnowłosego obejmujące mnie były jak skrzydła anioła, jak tarcze które obronią mnie przed wszystkim. Wdychałem jego zapach dopóki ku mojemu niezadowoleniu wstał ogłaszając, że idzie robić śniadanie. Jeszcze raz odetchnąłem głęboko i wysunąłem się spod ciepłej, miękkiej kołdry. Mimowolnie zatrzymałem się przy lustrze. Stanąłem prosto przed nim i zmierzyłem odbicie wzrokiem, od stóp do czubka blond włosów. Żyłem swoim najlepszym życiem. Miałem chłopaka ze snów, najlepszych przyjaciół, dobrą pracę która lubiłem i pierwszy raz od naprawdę dawna nie brzydziłem się swojego wyglądu. Przejechałem ręką po moich policzkach pokrytych piegami. „jak dla mnie wyglądają jak gwiazdy” przypomniałem sobie słowa chłopaka „a ty jak słońce”. Uśmiechnąłem się i poszedłem dalej aby się przebrać.

- witaj słońce
- hejka - przeciągnąłem się
- oj, chyba się nie wyspałeś
- mhm, możliwe
- dostaniesz na śniadanie pancakes, może być?
- tak, dzięki a dostanę też kawę bo inaczej zasnę przy stole - ziewnalem
- nie, idziesz się zaraz wyspać - widząc moją niezadowoloną minę szybko cmoknął mnie w policzek i wrócił do smażenia.
Podczas jedzenia zamykały mi się oczy, aż w pewnym momencie oddałem się pokusie i poleciałem twarzą w talerz.
- o nie, idziemy cię położyć - na szczęście Hyunjin złapał mnie w porę i podniósł
- nie, zostaw - wymamrotałem
Chłopak tylko uciszył mnie pocałunkiem i przyniósł do łóżka.
- a co z pracą?
- zadzwonie do Jisunga, coś ogarnie - zamknąłem powieki zadowolony, jednak nie poczułem czarnowłosego kładącego się obok
- a ty?
- głuptasie, mam studia zaraz
- serio nie zostaniesz ze mną?
- chciałbym - ostatni raz złączył nasze usta - papa promyczku

Mimowolnie zamknąłem oczy i udałem się w krainę słodkich snów. Nawet nie zorientowałem się kiedy obudziłem się całkowicie wypoczęty. Przetarłem oczy i ruszyłem się z łóżka do kuchni. Zauważyłem małą karteczkę niechlujnie przyklejoną na lodówce, więc podszedłem i przeczytałem co było na niej napisane.

Lixie,
Mam nadzieję że się wyspałeś
W razie czego zapasowy klucz jest schowany w koszyczku przy wyjściu
Kończę dzisiaj o 16 wiec wrócę chwilę później
Kocham cię,
Twój Hyunnie <3

Napisałem mu szybkiego sms'a że już się obudziłem i jako że miałem dużo czasu postanowiłem potańczyć aby wyczyścić złe wspomnienia z ostatniego razu. Brakowało mi tego strasznie. Jak zwykłe minęło mi bardzo szybko i po chwili stałem w ciszy wymęczony ale szczęśliwy. Spojrzałem na zegarek. Wskazywał godzinę 15 więc postanowiłem coś ugotować żeby Hyunjin miał posiłek jak wróci. Szybko się przebrałem i wziąłem się do roboty.

Przygotowałem mu sashimi bo wiedziałem, że to jego ulubione danie. Skończyłem nakrywać do stołu akurat jak wysoki chłopak cały w skowronkach wszedł do mieszkania. Miał piękny uśmiech, w dodatku zaraźliwy więc na sam widok ja też uniosłem kąciki ust i bez słowa postawiłem na stole posiłek.

- dzień dobry słońce - nie przestając się uśmiechać przywitał mnie pocałunkiem
- hej Hyunnie, co ty taki uśmiechnięty dzisiaj hm?
- mam dla ciebie niespodziankę - poruszył moją uwagę - poza tym widzę że przygotowałeś mi sashimi!
- wiem co lubisz najbardziej - zachichotałem - ale powiesz mi potem, teraz zjedzmy póki jest ciepłe.
Muszę przyznać że sashimi wyszło naprawdę nieźle. Ale i tak najlepsze był widok szczęśliwego Hyunjina i to co powiedział mi po posiłku.
- słońce, jesteś genialnym kucharzem - szybko skradł buziaka z moich ust - ty idź do sypialni a ja posprzątam
- dziękuję bardzo, skoro tak ci zależy nie ma problemu - udałem się do pokoju i przebrałem brudne po gotowaniu ciuchy
- juz posprzątane!
- no, to możesz mi powiedzieć o co chodziło - zaprosiłem chłopaka żeby usiadł na brzegu łóżka
- spodoba ci się
- no ale powiesz już hahaha
- hm... Chyba mnie będziesz musiał jakoś zachęcić - uniósł brwi
- ciekawe jak - usiadłem mu na kolanach i delikatnie pocałowałem jego usta
- umm - uwielbiałem go rozkojarzać w taki sposób - no, niech będzie
- to słucham
- a więc, zabieram cię na weekend, nad morze, samochodem, tylko we dwójkę na odludziu
- ja.. - nie wiedziałem co odpowiedzieć
- nie zmuszaj sie jesli nie chce - nie dałem mu jednak dokończyć tylko połączyłem nasze usta
- dziękuję Hyunnie, to świetny pomysł - zaświeciły mu sie oczy
- naprawdę? To świetnie! Dziękuję słońce.

~×~

Po paru dniach w końcu nadszedł dzień wyjazdu. Czarnowłosy przyszykował nasze torby i zaczął je znosić do pojazdu, a ja zbierałem zapomniane pierdoły. Niby wyjeżdżaliśmy tylko na weekend, ale pakowaliśmy się jak na miesiąc. Nawet moich gratów było sporo w jego mieszkaniu bo choć nie było to oficjalne to praktycznie tu mieszkałem. Przegrzebując szafkę ze swoimi rzeczami natrafiłem na coś co nie powinno się tu znajdować, a mianowicie na bandaże. Drżącą ręką sięgnąłem po biała rolkę i trzymając ją w rękach opadłem na skraj łóżka. Nie potrafiłem określić co wtedy czułem, miałem w głowie straszny mętlik. Jak za dotykiem magicznej różdżki wszystko do mnie wróciło, gdy popatrzyłem na przedramiona zaczęła mnie boleć głowa, miałem wrażenie że znowu widzę czerwone ślady, dłonie trzęsły mi się coraz bardziej. Czułem, że coraz ciężej mi się oddycha. Czułem pieczenie na każdej części ciała. I nagle poczułem również zapadający się materac obok, długie ramiona obejmujące mnie i wyciągające przeklęty przedmiot z moich roztrzęsionych dłoni.

- ciiii, słońce, zostaw to - poczułem uspokajający głos i odruchowo wtuliłem się w ciało osoby obok
- ja- ja nie wiem co to tu robi, n- nie chce tego oglądać - wydusiłem z siebie
- ja też nie, zaraz to wywalimy ale poza naszym mieszkaniem dobrze? A teraz zbie-
- naszym? - nie dałem mu dokończyć
- a- znaczy wiesz, ostatnio ciągle tu mieszkasz i boże broń nie mam nic przeciwko, więc jeśli nie masz nic przeciwko to może być już oficjalnie nasze! - uroczo się zarumienił i podrapał po karku
- dziękuję - złożyłem na jego różowych ustach delikatny pocałunek - a teraz powinniśmy się chyba zbierać
- oczywiście - Hwang szybko się podniósł i chowając bandaże za sobą abym nie musiał na nie patrzeć i wyciągnął rękę w moją stronę.

Skorzystałem z jego pomocy i ruszyliśmy w stronę drzwi wyjściowych. Przechodząc przez nie nagle miałem potężne deja vu, z momentu kiedy stałem w nich po raz pierwszy, kiedy moją szarą rzeczywistość rozświetlił czarnowłosy, wysoki malarz którego teraz zgodnie z prawdą mogłem nazywać moim chłopakiem. Przerwał jednak moje ciche rozmyślania, prosząc abym poszedł dalej sam aby mógł zająć się tymi bandażami. Byłem mu dozgonnie wdzięczny i sięgając po telefon i sluchawki udałem się do samochodu, który był równie elegancki co jego właściciel. Po puszczeniu pierwszej piosenki do moich uszu dobiegła melodia Sweather Weather wówczas będącej jedną z moich ulubionych. Wziąłem to za znak, że ten wyjazd będzie wyjątkowy. Po paru minutach Hyunjin siedział obok, a ja nawet nie zwróciłem uwagi na to, jak długo go nie było.

___________________________________________

Dzień dobry!
Następny rozdział to taka mała zmiana
Mianowicie będzie to... rozdział pisany z perspektywy Hyunjina!!
Będzie RACZEJ tylko jeden, ale you know
Never say never ;))
Miłego dnia/nocy!!








you are my angel | hyunlixWhere stories live. Discover now