Kolejna noc w szpitalu przynosiła ze sobą kolejne koszmary. Zaczynałem się do nich przyzwyczajać. Czasami mówiłem o nich przyjaciołom, ale nie wiedzieli o wszystkich, chociażby postanowiłem zachować tylko dla siebie ten związany ze wspólnym życiem z Changbinem.
Już pod koniec tygodnia pakowałem swoje rzeczy włączając w to wazon ręcznie malowany przez mojego chłopaka i inne, mniej ważne dla mojego serca rzeczy. W międzyczasie pielęgniarki przygotowywały dla mnie wypis. Dokładniej była to sobota, dlatego cała ekipa była ze mną, mimo że już nic mi nie było upierali się aby z wszystkim mi pomagać. Będąc szczerym, w niektórych momentach, nieważne że mój stan zdrowotny był zupełnie w porządku, chłopcy traktowali mnie jak inwalidę i starali się wyręczać we wszystkim. Byłem im za to naprawdę wdzięczny, ale trochę przesadzali, nawet gdy zwracałem im uwagę, nie robili sobie nic z tego faktu. Po tygodniu przeleżanym w jednej sali z powodu lekkiego wstrząśnienia mózgu i rozciętej głowy nie marzyłem o niczym innym niż w końcu wyjście na świeże powietrze. W tych najczarniejszych okresach mojego życia mogłem nie wychodzić z domu nawet dłużej, ale teraz wszystko wyglądało inaczej, i po prostu miałem najzwyczajniej w świecie dosyć siedzenia w jednym miejscu. Chciałem iść na długi spacer, spotkać się ze znajomymi poza szpitalem, nawet iść do pracy, byleby opuścić ten budynek. Czarnowłosy zarzucił mi ramię na barki i zabrał torbę z moich rąk. Zaraz za nami szli przyjaciele, i już po chwili staliśmy przed recepcją. Byłem wtedy przekonany, że nic nie zepsuje mi tego dnia, a jednak został zniszczony tak doszczętnie.
- dzień dobry, ja po wypis na nazwi-
- Felix? - stanąłem jak wryty i powoli obróciłem się w stronę źródła głosu
- c-co ty tu r-robisz c-changbin - nigdy wymówienie jego imienia nie było dla mnie tak ciężkie
- posłuchaj, ja chcę tylko porozmawiać
- nie macie chyba o czym - Hyunjin przyciągnął mnie jeszcze mocniej do siebie
- kto to jest Lix? - widać nie był na imprezie od początku
- to...- wziąłem głęboki wdech - to jest Hyunjin, mój chłopak, całe moje szczęście, osoba, która zbierała mnie z ziemi i składała kawałek po kawałku po tym, co ty zrobiłeś z moją psychiką - już nie czułem strachu, tylko wściekłość
- ale jak to, Felix przecież było tam tak dobrze ze sobą!
- tak kurwa, zajebiście dobrze, przez kilka lat miałem problemy z samookaleczeniem, nienawidziłem siebie i zakrywałem piegi cały czas. Trzymałem się ciebie jak cholernego plastra, którego powinno się zerwać szybko i raz. Kurwa Bin, zostawiłem całe życie i rodzinę z którą nie mam teraz żadnego kontaktu tylko po to, żeby móc zapomnieć o twoim istnieniu. Przez ciebie przechodziłem najczarniejsze okresy swojego życia i gdyby nie Hyunjin już byś ze mną w tej chwili nie rozmawiał! - nagle wszyscy zamarli
- n-naprawdę?
- tak, więc bądź tak uprzejmy i zrób dla mnie tą ostatnią rzecz. Zniknij z mojego życia i daj mi w końcu o tobie zapomnieć.
- przepraszam - starszy opuścił budynek a ja dalej byłem w szoku
- Lixie, to wszystko prawda? Ty.. - spojrzał mi w oczy - ty chciałeś się zabić?
- F-felix? - cichy głos przyjaciela rozbił mnie od środka i nie byłem w stanie nic powiedzieć, więc spojrzałem na ziemię i delikatnie kiwnąłem głową.Po chwili byłem zamknięty w szczelnym uścisku Hwanga, który po raz pierwszy cicho szlochał w moje ramię. Spojrzałem na Jisunga, który wiedział o tym wcześniej, jednak mimo wszystko stał powstrzymując się od płaczu, a zszokowany Minho jedną ręką trzymał blisko bruneta, równocześnie drugą odgarniając co chwilę fioletowe kosmyki odpadające na jego twarz. Pielęgniarki w recepcji stały bez słowa, i nawet nie musiałem nic do nich mówić, bo wystarczyło jedno spojrzeniem aby wiedziały, żeby nic o tym nikomu nie mówić. Minęło parę minut ciszy, a po nich czarnowłosy podniósł głowę żeby na mnie spojrzeć. Widok czekoladowych tęczówek, w których zawsze widziałem optymistyczne podejście do życia, teraz przepełnionych łzami i żalem powodował, że moje serce rozpadało się na miliony kawałków.
- Hyunnie, nie płacz..
- przepraszam cię słońce, nigdy nawet nie powinieneś o tym myśleć
- ale to nie jest twoja wina
- jakbym tylko poznał cię wcześniej, to wszystko było by inaczej, tak strasznie mi przykro...
- przestań się obwiniać, ważne że teraz nie ma tego - wytarłem łzy chłopaka - człowieka, i zapominamy tak?
- ale-
- nie ma żadnego ale, ja mam ciebie, ty masz mnie i możemy być spokojnie szczęśliwi dobrze?
- dobrze - wyślił się na słaby uśmiech i delikatnie złączył nasze usta, jakby bał się że rozpadnę się pod jego dotykiem.Później w niezręcznej ciszy w końcu udało się dostać wypis, a ja miałem okazję porozmawiać z pielęgniarką która czuwała nade mną przez ostatni tydzień i ustaliliśmy że nikomu o tym nie będzie mówić, pod warunkiem że będę co jakiś czas dawał znać co u nas. Kobieta przejęła się tym, jakbym był jej rodzonym synem i byłem jej za to bardzo wdzięczny. Jisung też chciał mnie wytulić i naprawdę ciężko było go odklejać.
Pojechaliśmy pod mieszkanie malarza zostawić tam torbę z moimi rzeczami, a od razu po tym postanowiliśmy jechać do centrum, do jakiejś galerii. Han wyskoczył z genialnym pomysłem, żebyśmy się rozdzielili dwójkami i aby każdy kupił prezent dla swojej drugiej połówki. Jako że ani ja, ani pomysłodawca nie mieliśmy ze sobą pieniędzy chodziliśmy jako wparcie. Wraz z Minho postanowiliśmy kupić brunetowi żelki, bo starszy już dawno mu je obiecywał, a był to słaby punkt Jisunga. Pisałem do niego ale ten uparcie nie chciał zdradzić mi gdzie podziewają się z moim chłopakiem. Po jakimś czasie spotkaliśmy się w umówionej kawiarni.
- no, to co tam kupiłeś Minnie? - zaczął niecierpliwie Han
- coś co kochasz najbardziej, oprócz mnie - wszyscy się roześmialiśmy a on wyciągnął kolorowe paczuszki
- JEEEJ ŻELKIII!!
- jeju Sungie nie krzycz tak
- już dobrze, Hyun, pokaż mu co kupiłeś - przestraszyłem się słysząc podejrzany głos przyjaciela
- no już, już - czarnowłosy wyciągnął coś z kieszeni, drugą dłonią przysunął do siebie moją, a po chwili włożył mi na palec dwa cienkie pierścionki, jeden brązowy a drugi jasny
- o boże Hyunnie, przecież one są przecudowne, ale pewnie były drogie...
- ale, ale, ale! To nie wszystko - podniósł drugą dłoń i miał założone identyczną biżuterię
- jeju, dziękuję ci - musnąłem jego usta - kocham cię strasznie
- a ja się strasznie cieszę, że w końcu wrócisz do naszego domu._______________________________________
Dzień dobry<3
Wyrobiłam się a miałam tyke dzisiaj rzeczy na głowie że to graniczy z cudem
Ten rozdział nie podoba mi się jakoś strasznie, ale chyba nie ma tragedii, naprawdę teraz już będę próbować, żeby działo się coś wiecej ahaha
Papa!!
YOU ARE READING
you are my angel | hyunlix
Romancemiłość 1. «głębokie uczucie do drugiej osoby, któremu zwykle towarzyszy pożądanie» 2. «silna więź, jaka łączy ludzi sobie bliskich» sjp.pwn.pl ✧─── ・ 。゚★: *.✦ .* :★. ───✧ Parę źle wypowiedzianych słów mogą wyrzeźbić w człowieku traumy i rany...