XVIII

175 15 0
                                    

Ucichłam. Bałam się podnieść wzrok, obawiając się tego, co zobaczę w oczach Śmierci i Snu. Strach? Niedowierzanie? Zafascynowanie? A może chciwość?

- Pół anioł urodzony w niebie... Wiesz jak wielką moc możesz w sobie skrywać? - usłyszałam zabarwiony lekkim szokiem głos Śmierci. Skrzywiłam się.

- Nie ma to dla mnie znaczenia. Nie miałam wpływu na decyzję, którą podjęła za mnie moja matka. Ale do dziś muszę żyć z konsekwencjami jej decyzji. Powiem szczerze, że mało mnie interesuje to, co jeszcze odziedziczyłam po matce, a co nie. - powiedziałam czując nagle lekkie zdenerwowanie. Nie podobało mi się to, że zaczęliśmy gadać o moich lub nie umiejętnościach. Zawsze unikałam tego tematu, ponieważ był równoznaczny z niebezpieczeństwem, a teraz Śmierć zainteresowała się tym tematem i byłam w kropce.

- Nie chcesz wiedzieć jakie posiadasz moce jako pół anioł? - spytała zaskoczona, a ja pokręciłam dłonią.

- Powiedzmy. - Śmierć otworzyłam usta w zaskoczeniu i już miała coś dodać, gdy Sen położył jej rękę na ramieniu i zaprzeczył lekko głową. Stali tak chwilę w milczeniu patrząc sobie w oczy, dopóki Śmierć nie westchnęła i wzruszyła ramionami. Morfeusz zadowolony zdjął rękę z jej ramienia i spojrzał na mnie. Spuściłam głowę na swoje splecione w zdenerwowaniu ręce.

- Gabrielo. - podniosłam wzrok. - Nie musisz się obawiać tego, że będziemy chcieli twojej mocy. Jesteś z nami bezpieczna.

Z niedowierzaniem spojrzałam w oczy Snu. Nie wiedziałam, jak domyślił się, że boję się tego, co się stanie po ujawnieniu kolejnych informacji o mnie, jednak byłam również mu wdzięczna, że zauważył mój niepokój i starał się mnie uspokoić. Zastanowiłam się chwilę, po czym pokiwałam głową.

Wstałam z ławki i poszłam po mój płaszcz. Podniosłam go z ziemi i otrzepałam. Krytycznym wzrokiem obejrzałam moje skrzydła, po czym stwierdzając, że są w dobrym stanie, schowałam je. Założyłam na wierzch płaszcz i jeszcze raz rozejrzałam się po tym spokojnym miejscu.

Gdyby ktoś mi powiedział, że przed chwilą ktoś tu walczył o życie, nie uwierzyłabym. Okolica nadal pozostawała cicha i spokojna. Z niewiadomego powodu przebiegły mi ciarki. Możliwe, że to przez sytuację, która się wydarzyła parę minut temu. Albo to miejsce miało taką dziwną energię?

Odwróciłam się i ruszyłam w stronę Snu.

- Gdzie twoja siostra? - spytałam nie widząc nigdzie Śmierci.

- Musiała wrócić do swoich obowiązków. - odparł i spojrzał gdzieś w bok. Zmrużyłam podejrzliwie oczy.

- Co jeszcze? - Nastąpiła cisza. Widząc jednak, że nie odpuszczę, Morfeusz westchnął.

- Muszę wybrać się do piekła. - Tym razem to ja westchnęłam.

- Teraz? Czy to na pewno dobry pomysł?

- Gwiazda Zaranna powinna wiedzieć o sytuacji jaka miała tu miejsce. - wzruszyłam ramionami.

- Ja nie jestem przekonana co do słuszności tego pomysłu, ale rób co uważasz. Co ja mam w tym czasie robić? Bo chyba nie myślałeś, że pójdę z tobą do Piekła?

Morfeusz zawiesił na chwilę na mnie swój wzrok, po czym pokręcił głową.

- Będzie lepiej, jeśli w tym czasie zbierzesz ponownie siły. - skrzywiłam się lekko.

- Mam wrażenie, że ja co chwilę śpię. Pomijając fakt, że na każdym kroku przyciągam kłopoty. Albo one mnie znajdują? - wymamrotałam ostatnie zdanie i spojrzałam na parę nastolatków wchodzących do tej części parku.
Wyglądali na takich... szczęśliwych.

Wiecznie Śniąca ~ Sandman [Zakończone]Where stories live. Discover now