VII

252 14 0
                                    

Pierwszym zmysłem jaki mi wrócił, był dotyk. Poczułam pod sobą coś miękkiego i puszystego, co lekko uginało się pod moim ciężarem. Następnie wzięłam głęboki wdech i poczułam zapach delikatnych kwiatów. Uśmiechnęłam się. Zaczęłam przysłuchiwać się otoczeniu. Otaczała mnie przyjemna cisza, przerywana czasami cichym, przytłumionym świergotaniem ptaków z daleka. Potem wróciła mi świadomość. I zdałam sobie sprawę, że nie wiem, gdzie jestem.

Szybko otworzyłam oczy i podniosłam się. Rozejrzałam się po pomieszczeniu lekko zdenerwowana.

Znajdowałam się w pokoju o dość sporych rozmiarach z białymi ścianacmi udekorowane małymi dodatkami srebra i złota. Była tutaj jedna szafa, duże lustro, para okien i drzwi oraz kanapa z małym stolikiem i ogromnym łóżkiem w rogu pokoju. Na którym właśnie leżałam.

Zdezorientowana próbowałam sobie przypomnieć skąd się tutaj wzięłam. Przez chwilę nic nie pamiętałam, ale potem wspomnienia zaczęły wracać jedno po drugim. Cela. Joanna. Wyjście. Matthiew. Morfeusz. No i ja... tracąca przytomność. Zastanawiałam się, gdzie mogę się teraz znajdować. Powoli zeszłam z łóżka i skierowałam się do najbliższego okna.

Bordowe zasłony były zasłonięte i nie wpuszczały za dużo światła do środka. Jednym sprawnym ruchem odsłoniłam je i spojrzałam za okno.

- Co? - wymamrotałam, zastanawiając się, czy aby na pewno się już obudziłam.

Widok za oknem... nie do końca zgadzał się z moimi oczekiwaniami. Zobaczyłam widok z pałacu w Królestwie Snu, gdzie spodziewałam się ujrzeć jakiś las lub choćby pola w ludzkim świecie. A nie baśniową wersję. A tak widziałam dziwne stworzenia latające dookoła, las, rzekę i małą wioskę w oddali.

Nadal stojąc przy oknie zaczęłam się zastanawiać. Może byłam w jakiejś śpiączce? W końcu pamiętam, że usnęłam na ziemi przed klasztorem, więc może nadal tam śpię. Zrezygnowałam jednak z tego pomysłu, gdy zobaczyłam swoją zniszczoną koszulkę. Więc jak się tu niby znalazłam w takim stanie? Zawsze mogłam kontrolować swój wygląd w śnie, więc o co chodzi?

Usłyszałam ciche otwieranie drzwi, więc się odwróciłam.

- Gabi?... Na Bogów, Gabi! Obudziłaś się! - osoba w drzwiach podeszła do mnie i przytuliła. Czując się jeszcze w lekkim szoku oddałam uścisk.

- Cześć Lucienne. - poklepałam ją po plecach i uśmiechnęłam z powodu radości widocznej na twarzy przyjaciółki. Po chwili jednak Lucienne się ode mnie odsunęła i odchrząknęła, a uśmiech zszedł jej z twarzy.

- Przepraszam, nie powinnam. - spuściłam wzrok czując nagły wstyd. Lucienne schowała ręce za plecami i już chciała odejść, gdy tym razem ja ją zaskoczyłam i przytuliłam ją. Zamarła.

- To ja powinnam przeprosić. - wydusiłam czując łzy na policzkach. - Zachowałam się okropnie. Pomimo tego, że poczułam się zdradzona, nie powinnam była cię tak od razu odtrącać.

- Gabrielo... miałaś podstawy do takiej reakcji. Ja również powinnam była cię jakoś poinformować o całej sytuacji skoro dotyczyła ciebie i się przyjaźnimy. A milczałam. Wybaczysz mi? - powiedziała Lucienne, a ja tylko kiwnęłam głową.

- Zawsze, przyjaciółko.

Lucienne odwzajemniła uścisk i przez chwilę stałyśmy tak, nic nie mówiąc. W końcu odsunęłyśmy się od siebie i spojrzałyśmy na siebie jakby po raz pierwszy. Bez żadnych tajemnic i niedomówień. Jako nasze prawdziwe wersje, a nie iluzje.

- Jesteś pół aniołem. - kiwnęłam głową.

- A ty bibliotekarką i główną doradczynią Nieskończonego. - uniosła kącik ust i wzruszyła ramionami.

Wiecznie Śniąca ~ Sandman [Zakończone]Where stories live. Discover now