II

289 19 0
                                    

Kloto, Lachesis i Atropos. Mojry. Trzy Wiedźmy. Hekate. Trzy które są Jedną i Jedna która jest Trzema. Boginie Losu. Tkaczki Życia... Przez wieki uzyskały wiele imion. Każdy nazywa je inaczej, jednak wszystkie te imiona są tak samo prawdziwe. Ale o jednym wiedział każdy. Bóg, śmiertelnik, czy Nieskończony. Mojry nie podlegały nikomu. One zawsze były i zawsze będą, aż do skończenia świata. Prawie jak on, Sen z Nieskończonych.

Pierwszą siostrą była Kloto. Najmłodsza z sióstr widzącą przeszłość. Często przybierała postać panny.

Następna była Lachesis, Pani Teraźniejszości. Widziała wszystko, co działo się w danym momencie. Każda pomóc staruszce. Każdy rabunek w zaułku. Para całującą się w restauracji. Dziecko płaczące w autobusie. Była Matką Chwili i taką też postać przybierała.

Ostatnia była Atropos. Była uważana za najmądrzejszą i najpotężniejszą z sióstr, ponieważ widziała przyszłość. Przybierała ona postać staruszki, która często była uważana za symbol mądrości.

Po rozmowie w bibliotece Król Snów udał się na spotkanie z Mojrami. Choć Lucienne nalegała, aby wziął ze sobą swojego kruka, Sen odmówił uważając, że mogłoby się to nie spodobać Boginiom.

Udał się więc sam do miejsca pobytu Mojr. Była to ciemna dolina pokryta ciemną mgłą. Nie widziało się tam dalej niż tylko parę metrów przed siebie. Panowała tam również niewiarygodna cisza, a powietrze było ciężkie i nieruchome. Odczuwało się tam potężną energię zgromadzoną w powietrzu, która zapierała dech w piersiach.

- Ja, Lord Morfeusz, Sen z Nieskończonych, przyzywam Mojry. - rzekł Król Snów i zamilkł czekając na jakikolwiek znak mówiący, że Boginie zamierzają odpowiedzieć na wezwanie. Jednak nic takiego nie nastąpiło. Powietrze dalej było nieruchome, a mgła nie drgnęła nawet o milimetr. Zaniepokoiło to trochę Morfeusza, ale nie pokazał tego po sobie i bez zająknięcia ciągnął dalej.

- Przyzywam Trzy które są Jedną. - zawiał lekki wiatr - Jedną które są Trzema. - widok rozświetliła błyskawica, a zaraz po tym rozległ się grzmot - Panie Losu przyzywam was. Przyzywam tę, którą zwą Hekate. - powietrze zrobiło się jeszcze cięższe, zerwał się gwałtowny, mocny wiatr, a niebo przecięła kolejna błyskawica, która ujawniła postacie stojące kawałek przed Królem Snów.

- Patrzcie, kto znowu do nas zawitał. - rozległ się chropowaty głos Atropos. Mgła cofnęła się odsłaniając trzy siostry stojące obok siebie.

- Nie minęło dużo czasu od naszego ostatniego spotkania, Królu Snów. - dodała poważnym tonem Lachesis patrząc na niego uważnie.

- To prawda. Proszę o wybaczenie, ale nie miałem innego wyboru. Potrzebuję waszej pomocy.

- Ach doprawdy? Cóż to za sprawa więc?

- Czyżby nie potrafił już sam rządzić swoim królestwem?

- Ależ siostry, wystarczy, dajcie mu coś powiedzieć. Widać, że coś go gnębi. - rozległ się w końcu melodyjny i spokojny głos Kloto, która z lekkim uśmiechem kiwnęła głową w jego stronę, aby zaczął mówić.

- Dziękuję. Jak już powiedziałem, potrzebuję waszej pomocy i odpowiedzi na moje pytania.

- Znasz zasady, Królu Snów. Nie ma nic za darmo. Co dla nas przyniosłeś? - nastała cisza, a Mojry wpatrywały się w niego z uwagą. Wiedział, że zauważyły, że nic przy sobie nie ma. Ale to tylko bardziej zaciekawiło Boginie niż je zezłościło. Morfeusz znał zasady, więc nie mógł przyjść z pustymi rękoma. Cierpliwie czekały, aż Król Snów się odezwie.

Wiecznie Śniąca ~ Sandman [Zakończone]Where stories live. Discover now