X

194 10 0
                                    

Spojrzałam na Hoba. Jego twarz wyrażała aktualnie lekkie zmieszanie całą sytuacją oraz zaskoczenie, gdy Morfeusz się do mnie odezwał po imieniu.

- Tak, znamy się trochę. - na widok jego jeszcze bardziej zszokowanej miny dopytałam. - O co ci chodzi?

- Ja też go znam. - spojrzeliśmy oboje z konsternacją na Morfeusza. Ten za to postanowił nas zignorować i bez słowa podszedł do okna.

- Nic nie powiesz?

- Czemu miałbym to zrobić? - odezwał się w końcu Morfeusz po paru minutach. Spojrzałam w miejsce, w które patrzył Król Snów i dopiero po chwili zauważyłam Matthiew, siedzącego na pobliskim drzewie. Z werwą podeszłam do okna i otworzyłam je.

- Matthiew! - krzyknęłam machając ręką i dając mu do zrozumienia, aby tu przyleciał. Ten przez chwilę się wahał, ale jednak zmienił zdanie i w końcu przyleciał na parapet.

- Witaj Gabrielo. - Uśmiechnęłam się i wyciągnęłam w jego stronę rękę, na którą bez zawahania wskoczył. Zamknęłam okno i ujrzałam zaskoczone moim czynem odbicie Snu. Postanowiłam to zignorować i podeszłam do nadal lekko zdezorientowanego Hoba z krukiem na ramieniu.

- Hob, to jest Matthiew, kruk tego tam przy oknie, zwanego Królem Snów lub Lordem Morfeuszem. Matthiew ma za zadanie mnie pilnować. Matthiew, to jest Hob, mój nieśmiertelny przyjaciel. - przedstawiłam sobie moich przyjaciół, a oni niezręcznie na siebie spojrzeli, po czym Hob uśmiechnął się i jak gdyby nigdy nic przywitał się z Matthiew, jak z normalną osobą.

- Witaj Matthiew. Miło cię poznać.

- Z wzajemnością. - miałam lekką ochotę zachichotać na ich oficjalne przywitanie, ale się powstrzymałam. Posadziłam jedynie kruka na oparciu najbliższego krzesła i podeszłam do blatu w kuchni.

Jakby nic się nie działo, wzięłam jajecznicę wraz z herbatą zrobioną przez Hoba i opierając się oblat zaczęłam pałaszować śniadanie. Postanowiłam zignorować nagłe pojawienie się Króla Snów i po prostu poczekać, aż sam w końcu zechce wyjaśnić co tu robi. Moja metoda najwyraźniej działała, jednak nie do końca tak jak chciałam.

- Gabi? Wyjaśnisz, co tu się dzieje? - spytał Hob, a ja wpatrywałam się dalej w Lorda Morfeusza, który zdążył już odwrócić się od okna i usiąść przy stole. Przez następne parę minut mierzyliśmy się wzrokiem w ciszy, przerywaną jedynie moim trzaskającym widelcem. Po dłuższym czasie na twarzy Króla Snów pojawił się lekki uśmieszek.

- Oczekujesz ode mnie wyjaśnień. - wzruszyłam ramionami i odłożyłam talerz, sięgając tym razem po herbatę, którą z przesadnym zapałem zaczęłam  siorbać.

- Gabi. - spojrzałam wzrokiem zbitego szczeniaczka na przyjaciela, który postanowił mnie lekko upomnieć. Widząc jednak jego nieugiętą minę, westchnęłam i odłożyłam kubek, po czym ponownie skierowałam swój wzrok na Króla Snów krzyżując ręce.

- A więc Królu Snów? - spytałam z rezygnacją, gdy zauważyłam, że nie zamierza nic powiedzieć bez mojego pytania. Kąciki ust Morfeusza lekko się uniosły, jednak po chwili jego twarz znów przypominała bez uczuciową maskę.

- Podobno nie jesteś w stanie znaleźć mojego klejnotu bez mojej obecności. - automatycznie skierowałam swój wzrok na kruka, który lekko skulił się pod moim wściekłym wzrokiem. Po chwili jednak pewna myśl przyszła mi do głowy i zapytałam.

- Czy ty widzisz jego oczami? - już myślałam, że nie odpowie, gdy ten lekko kiwnął głową w potwierdzeniu. Prychnęłam. To było takie logiczne. Przecież nie wysłałby kogoś, kto mógłby go ewentualnie zdradzić. Wysłał ze mną kogoś czyimi oczami mógł w razie czego mnie kontrolować. Dlatego też wiedział, gdzie byłam, gdy uciekłam z mieszkania Hoba. Dlatego też wiedział co powiedziałam Matthiew. Król Snów widział i słyszał wszystko co jego kruk.

Wiecznie Śniąca ~ Sandman [Zakończone]Where stories live. Discover now