XVI

155 14 0
                                    

Przystanęliśmy wraz ze Snem przed parkiem i obserwowaliśmy zgromadzone tam osoby. Ciągle rozglądałam się za Śmiercią, jednak wciąż jej nigdzie nie widziałam. Nie było to proste zadanie z powodu przeludnionego parku, jednak Śmierci z pewnością tu nie było. Rzucałaby się w oczy.

- Przyjdzie? - spytałam stojąc w płaszczu i chowając ręce do kieszeni. Morfeusz pokiwał głową.

Westchnęłam i skupiłam swój wzrok na biegających w pobliżu dzieciach grających w berka. Uśmiechnęłam się lekko. Obserwowałam biegające dzieci i rozkoszowałam się odrobiną ciepła, jaką dawał mi płaszcz. Chociaż było dosyć wcześnie i chłodno, tak park był aż wypełniony po brzegi ludźmi w różnym przedziale wiekowym. Od staruszków przechadzających się z jednego końca parku do drugiego, przez dorosłych na przykład siedzących na ławce i czytających wybraną przez nich książkę lub biegających, aż po dzieci bawiące się ze sobą pomiędzy drzewami. A pośrodku tego wszystkiego, niedaleko stawu, stałam ja i Król Snów.

Nagle jedno z dzieci, które bawiło się w berka przewróciło się i zaczęło donośnie płakać. Nie zastanawiając się dłużej, podbiegłam do na oko trzyletniej dziewczynki.

- Wszystko w porządku? - spytałam, a dziewczynka na mój widok przestała płakać i patrzała na mnie z otwartą buzią. Powtórzyłam pytanie przyzwyczajona do takiego stanu rzeczy i dopiero wtedy mała blondynka o zielonych oczach pokiwała głową i zamknęła usta.

Poczułam czyjąś rękę na ramieniu i zaniepokojona kobieta odsunęła mnie od dziewczynki.

- Agott? Nic ci nie jest?

- Boli...

- Co boli kochanie?

- Nószka. - kobieta zerknęła na kolano dziewczynki i syknęła cicho na widok lekkiego przetarcia.

- Przyniosę wodę. - powiedziałam od razu i podbiegłam do najbliższego biegacza i poprosiłam o butelkę wody, której użyczył mi bez sprzeciwu.

Podałam kobiecie butelkę, a ta oblała ranę wodą i ją oczyściła, po czym oddała butelkę biegaczowi i mu podziękowała. Mężczyzna odbiegł, a kobieta zajęła się swoim dzieckiem. Pomogła dziewczynce wstać i usadziła ją na ławce. Już miałam odejść, gdy dziewczynka się odezwała.

- Jesteś aniolem? - spojrzałam na dziewczynkę lekko zdezorientowana, ale szybko się opamiętałam i pokręciłam głową.

- Nie, moja droga nie jestem, ale to miłe co powiedziałaś.

Dziewczynka zmrużyła lekko oczy i zacisnęła usta.

- Mama mófi, że nie wolno klamać. - odparła wskazując na mnie palcem. Kobieta widząc, że dziewczynka nie odpuści, wtrąciła się.

- Kochanie, Pani nie jest aniołem. Nie pamiętasz, że anioły mają skrzydła? - dziewczynka się zaczęłazastanawiać, a ja uznałam to za dobry moment, aby się wycofać. - Przepraszam za córkę, ma bujną wyobraźnię. - zatrzymała mnie kobieta kładąc mi rękę na ramieniu. Uśmiechnęłam się.

- To nie problem. Ma Pani przesłodką córkę. - kobieta się uśmiechnęła i przyjrzała mojej twarzy.

Przez chwilę miałam wrażenie, jakby jej oczy zaszły mgłą, jednak kobieta szybko zamrugała i wyrwana z transu ponownie mi się przyjrzała.

- Wie Pani co... moja córka miała rację. Wygląda Pani jak anioł. - Uśmiechnęłam się i spuściłam głowę zasłaniając się włosami. - Przepraszam. - zmitygowała się szybko kobieta. - Nie ważne, miałam ciężki tydzień, mówię same głupstwa dzisiaj. Ale dziękuję Pani za pomoc. - pokiwałam głową i postanowiłam się szybko ewakuować z zasięgu wzroku obu kobiet, przez co zderzyłam się z czyjąś klatką piersiową.

Wiecznie Śniąca ~ Sandman [Zakończone]Kde žijí příběhy. Začni objevovat