Wszystkich zbył milczeniem.

Nawet Lucienne i Matthiew w końcu zrezygnowali, gdy zauważyli, że Morfeusz jest głęboko pogrążony we własnych myślach i nawet nie słucha tego, co mają do powiedzenia. Domyślali się, że coś się musiało wydarzyć, jednak nie mogli zapytać wprost o powód zamyślenia Króla Snów.

I tak minęły godziny, podczas których Morfeusz mijał korytarz za korytarzem i nie odzywał się do nikogo.

Z zamyślenia wyrwało go dopiero trzęsienie ziemi.

Wszytko zaczęło się trząść, a z sufitu zaczęły odpadać pojedyncze kawałki kamieni. Gdy jeden z nich upadł przed stopami Pana Snów, ten jakby wybudził się z letargu i szybko ruszył w stronę biblioteki, w której zazwyczaj wszyscy byli zgromadzeni.

I tym razem miał tyle szczęścia, że naprawdę tam byli.

Kazał wszystkim jak najszybciej opuścić pałac, a sam udał się w stronę sali tronowej, mając nadzieję, że zdąży odnaleźć tego, kto to powoduje. Już otwierał drzwi, gdy trzęsienie ustało i wszystko wróciło do normy.

Król Snów oniemiał na chwilę na tą nagłą zmianę, jednak szybko otworzył drzwi i wszedł do środka. To co zobaczył, wprawiło go w jeszcze większe zdumienie.

Mury podtrzymujące cały pałac były w nienaruszonym stanie tak samo, jak witraże przez które wpadało kolorowe światło.

Natomiast jego tron został doszczętnie zniszczony.

- Mój Panie? Nic ci nie jest? - usłyszał zasapany głos swojej bibliotekarki. Po chwili wydała ona z siebie okrzyk zdumienia na widok tronu. - Kto to zrobił? Dlaczego? - wydusiła z siebie.

- Nie wiem, Lucienne. Jednak ktokolwiek to jest, wysyła mi ostrzeżenie. - odezwał się w końcu Król Snów patrząc beznamiętnie na zniszczony tron. Lucienne spojrzała na niego z niezrozumieniem.

- Ostrzeżenie? Dlaczego Panie ktoś miałby ci grozić?

- Boją się, że znajdę klejnot. To ma mnie wystraszyć i powstrzymać przed dalszymi poszukiwaniami.

Lucienne poprawiła okulary w zdenerwowaniu i przełknęła ślinę.

- Mój Panie może...

- Udam się spowrotem do Świata Jawy. Muszę przyspieszyć poszukiwania. - powiedział i udał się do wyjścia z pałacu. Lucienne nie do końca przekonana, spytała.

- Czy to na pewno dobry pomysł, Mój Panie? Co jeśli ten ktoś znowu zaatakuje? - Morfeusz przystanął i obejrzał się na Lucienne.

- Nie zrobi tego. Na jakiś czas mamy spokój. - odparł i ponownie ruszył przed siebie.

I chociaż nie chciał wracać i wystraszyć swoją obecnością przerażonej dziewczyny, która wciąż gościła w jego myślach, nie miał wyboru. Tak więc udał się spowrotem do Świata Jawy mając nadzieję, że Gabriela nie odmówi mu pomocy po niemiłym spotkaniu z jego braćmi.

* * * * * * * *

Rano, gdy słońce wzniosło się ponad horyzont i jego ciepłe promyki zaczęły wpadać przez okno, a Hob wstał i zaczął się szykować do pracy, ja nadal siedziałam w tej samej pozycji co wcześniej i z tym samym kubkiem herbaty w dłoniach. Nie upiłam nic więcej od ostatniego wieczora, a wcześniej gorąca ciecz teraz była lodowata.

Słyszałam krzątającego się po mieszkaniu Hoba, jednak nie miałam jeszcze siły zmierzyć się z jego pytaniami, dlatego postanowiłam pozostać na swoim miejscu. Wiedziałam, że w pewnym momencie Hob zajrzał do kuchni i widząc mnie wciąż siedzącą przy stole, westchnął, ale nic nie powiedział i zajął się swoimi sprawami. Nie ruszyłam się też, gdy usłyszałam pukanie do drzwi i Hob otworzył je niezapowiedzianemu gościowi.

Wiecznie Śniąca ~ Sandman [Zakończone]Where stories live. Discover now