13. URTARO

710 65 112
                                    

Hyoku ani odrobinę nie przypominał swojego starszego brata, przynajmniej pod względem fizycznym, ponieważ sposób prowadzenia interesu miał się dopiero objawić po pełnym przejęciu Laterny. Jednakże już teraz byłem znacznie spokojniejszy o przyszłość klubu, na co wpływał fakt, że mój rozmówca zdawał sobie doskonale sprawę ze sposobu, w jaki jego braciszek zakończył karierę z hukiem. Nawet teraz świdrował mnie co rusz jasnozielonymi, a wręcz pistacjowymi oczami w poszukiwaniu jakichkolwiek oznak niezadowolenia, śmiesznie powstrzymując mimowolnie truchlenie na każdy wydawany przeze mnie dźwięk.

- Zdołałem przejrzeć księgi z ostatniego kwartału – mówił, próbując uzyskać moją zgodę na zachowanie obecnych stawek, jakimi operowała Laterna. Na blacie przed sobą miał rozłożoną masę luźnych kartek, które niezgrabnie przerzucał, usiłując jednocześnie ogarnąć chaos i nie wyprowadzić mnie z równowagi. Jednakże temu drugiemu założeniu nieszczęśliwie zdawał się znacznie bliższy, niż mógł podejrzewać, ponieważ odpowiedzialność za moje wewnętrzne nabuzowanie ponosiła pewna ziemska, pyskata istotka czekająca na mnie w domu. – Uważam, że dobrym rozwiązaniem będzie utrzymanie cen drinków na obecnym poziomie. Z czasem będzie można odrobinę je obniżyć, może wprowadzić jakieś promocje. Podobno Ziemianie niejednokrotnie stosowali tego typu marketing, odnosząc dwa razy większy sukces niż poprzez kosztowną reklamę.

Produkował się usilnie, a przede wszystkim wytrwale, podczas gdy po prawdzie gówno obchodziła mnie polityka zarządzania Laterną, jaką zamierzał obrać w najbliższym czasie. Skoro moja Tiris już tutaj nie pracowała, niewiele interesowało mnie to wszystko. Biznes miał się po prostu kręcić, a w jaki sposób Hyoku zamierzał nagonić klientów, jednocześnie promując nasze zasady pośród ziemskich istot, kompletnie mnie nie interesowało. Miało być dobrze oraz skutecznie. Natomiast nieudolność mężczyzny stopniowo coraz mocniej mnie irytowała, a co więcej, zaczynałem wątpić czy słusznym posunięciem jest pozostawienie drugiego brata przy życiu.

Przewertował ponownie dokumenty w poszukiwaniu jakiejś mało istotnej danej, która mu umknęła, podczas gdy mnie totalnie zwisała. Szelest kartek rozniósł się po pomieszczeniu, a im mocniej je wypełniał, tym bardziej pragnąłem zastąpić ten dźwięk jękami oraz krzykami wydobywającymi się z gardła tego kretyna. Sylo znał się na rzeczy, trzeba było mu to oddać, znał się aż za bardzo. I z dużym prawdopodobieństwem to właśnie była przyczyna jego zguby, nadmierna chciwość. Chociaż gdyby nie Tiris, żyłby sobie dalej spokojnie, wyliczając kolejne zdobyte zyski.

- Masz tam może coś... cokolwiek... co mnie zainteresuje? – zadałem pytanie, ostatecznie jeszcze panując nad własnym głosem. Przełknął ciężko, co zauważyłem bez najmniejszego trudu.

- Ta... tak – wyjąkał, zaciskając usta w cienką linię.

- Więc skończ zbędnie pierdolić – poleciłem.

Wzdrygnął się, prawie że podskakując na fotelu, w którym wyglądał śmiesznie drobno. Zdecydowanie nie przypominał brata ze swoją stosunkowo zwyczajną budową ciała. Prawdę powiedziawszy, Hyoku był przeciętny, nijaki i niewyróżniający się z tłumu. Żadnych znaków szczególnych, które sprawiłyby, że zapadłby w pamięci kogokolwiek, chociaż obiło mi się o uszy, że posiadał partnerkę. Ciekawe czy była ślepa, czy może zbyt zdesperowana, że zgodziła się poślubić tak przeciętnego osobnika, mając do wyboru znacznie lepszych i bogatszych. Szczególnie że ponoć naturalnie, a wręcz instynktownie kobiety wybierały najsilniejszego samca, który mógł zapewnić im bezpieczeństwo wraz z dobrobytem.

Mimochodem znów powróciłem myślami do Tiris. Skoro kobiety wybierały najsilniejszego spośród samców, to prędzej czy później naturalnym porządkiem rzeczy Meg musiała wybrać mnie. Nie było silniejszego ode mnie. Bardziej krwawego oraz władczego też nie, tymczasem Megan nadal opierała mi się, czyniąc to dodatkowo coraz bardziej swobodnie. Przesunąłem palcami lewej ręki po dolnej wardze, co najwyraźniej zostało przez Hyoku błędnie zinterpretowane jako rządza krwi, ponieważ niemal natychmiast zaczął rozwodzić się nad dodaniem nowych pozycji do menu Laterny.

Sięgając Gwiazd. Megan. TOM I [ZAKOŃCZONE]On viuen les histories. Descobreix ara