38. URTARO

458 46 95
                                    

Wbrew sobie oraz własnemu niezadowoleniu, o jakim nie pozwoliła mi zapomnieć, Tiris wyszykowała się starannie do udziału w proszonej wieczerzy. Zmieniła suknię, decydując się założyć znacznie skromniejszą kreację. Pomimo uwypuklenia poszczególnych krągłości kobiety materiał starannie zakrywał niemal całe ciało. Jednocześnie cały czas wyglądała dostojnie oraz elegancko w kreacji, którą niejednokrotnie przy innych okazjach określała mianem habitu broniącego jej cnoty. Jak na mój gust w żaden dosadniejszy sposób nie mogłaby niewerbalnie okazać, co naprawdę sądzi o całej szopce związanej z Quintarem.

Wyszedłem do holu, zostawiając Meg samą w pokoju. Odrobinę wcześniej zapiąłem na jej szyi wisiorek, który dostała ode mnie w prezencie po pierwszym ziemskim miesiącu naszego związku. Vurtia twierdziła, że takie drobne prezenty są mile widziane w oczach partnerki, kiedy zasugerowała, żebym uczcił nim naszą pierwszą miesięcznicę. Nie przyznałem siostrze racji, nawet po zachwyconej reakcji mojej kobiety, gdy wręczyłem jej niewielkie pudełeczko podczas wspólnej kolacji. Nie musiała słyszeć, że jest nieocenionym doradcą, nawet jeśli doskonale zdawała sobie z tego sprawę.

Dałem Megan dwie minuty na zakończenie przygotowań i dołączenie do mnie. W holu czekała nas już eskorta w postaci owych czterech kapłanek Iskry, które Sabian sprytnie przysłał do nas. Podskórnie czułem, że nie przydzielił nam opiekunek z troski, lecz głośno nie komentowałem swych spostrzeżeń. Zwłaszcza iż mógłbym w ten sposób bardziej zmartwić Tiris, co zupełnie nie było mi potrzebne. Wystarczało mi jej samonakręcenie na pomysł, że Sabian mógłby nie tylko czyhać na moje życie, ale także zastawić pułapkę na nią lub co gorsza użyć mojej kobiety do pokonania legendarnego Zdobywcy galaktyki, za jakiego powszechnie mnie uważano.

- Jaśnie Torisie. – Białogłowa przedstawiciela swojej rasy skinęła głową, gdy tylko wkroczyłem do holu stanowiącego zarazem przedsionek naszego apartamentu. W ślad za nią postąpiła pozostała trójka, stając momentalnie na baczność. Niewiasta natomiast obmiotła moje otoczenie spojrzeniem, którego nie umiałem jednoznacznie skwalifikować, po czym zatrzymując wzrok na mnie, spytała z nutką zdenerwowania: - Lady Tiris nie dołączy?

- Dołączy. Kończy przypudrowywać nosek – odparłem z lekkim cynizmem.

Złączyła wargi, zasznurowując usta w cieniutką, bladoróżową linię. Dopiero później próbując zamaskować zastrzeżenia czynione względem nieobecności Tiris, uniosła kąciki ust w uśmiechu. Jednak brakowało mu serdeczności, którym za każdym razem obdarowywała mnie moja partnerka. Co więcej, sztuczności gestu dowodziło, że ów uśmiech nie sięgnął oczu, a przecież to je uważano za zwierciadła duszy odbijające wszystko to, co skrywała ona w swoich najgłębszych odmętach. Tymczasem ona skrywała o wiele więcej, aniżeli pozornie mogłoby się wydawać.

- Jaśnie Tiris – niemal wykrzyczała z zadowoleniem, oznajmiając wkroczenie do holu mojej połowicy. Stanąłem bokiem zarówno do naszej eskorty, jak również do damy wolnym krokiem dołączającej do nas. Przystanęła przy moim boku, wplatając chętnie dłoń w wyciągnięte przeze mnie ramię. – Wasze wysokości pozwolą, że odprowadzimy teraz do kwater naszego pana. Ligrys, Endenette, zostańcie z lady Vurtią i... lady Claudią.

- To nie jest konieczne. – Tiris niemal zagrodziła przejście prowadzące do pomieszczeń sypialnianych, kiedy wymienione kapłanki Iskry ruszyły z miejsca. Bezimienna białogłowa otworzyła usta, chcąc zabrać głos, z dużym prawdopodobieństwem obstając przy swoim. Nie zdążyła jednak wypowiedzieć ani słowa, gdyż szatynka u mego boku błyskawicznie ją wyprzedziła. – Moja siostra nie czuje się najlepiej, dlatego udała się na spoczynek. Vurtia natomiast potrafi świetnie zadbać o siebie. Twoje towarzyszki, pani, będą więc odrobinę zbędne. Natomiast osobiście będę czuła się znacznie lepiej, jeśli wszystkie zadbacie o moje dobre samopoczucie w drodze do jego wysokości.

Sięgając Gwiazd. Megan. TOM I [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now