31. MEGAN

537 53 83
                                    

Przyznać musiałam, że Urtaro był mistrzem odwracania uwagi. Niemniej jednak nie złamał danego słowa, a co dziwniejsze, pierwszy raz puścił mnie do Claudii całkiem samą. Początkowo miałam drobne opory, których nie zwerbalizowałam głośno. Wszak poprzednia wizyta niestety nie zakończyła się właściwie ani nawet w przyjaznej atmosferze, ale wolałam tę informację również przemilczeć. Urtaro nie musiał wiedzieć o wszystkim, a skoro nie dopytywał, łatwiej było mi dochować sekretów.

Przystanęłam przed portalem, zdając sobie sprawę, że jestem bardziej zdenerwowana niż w jakiejkolwiek ostatniej sytuacji. A działo się wiele, aż nazbyt wiele. Mimo to ani przy spotkaniu z Sabianem, ani w trakcie przesłuchania wściekłego Urtaro, ani nawet podczas ostatnich sprzeczek z nim na temat udziału w koronacji nie czułam tak silnego napięcia w żołądku. Ponownie ogarnęły mnie mdłości, nad którymi szczęśliwie szybko zapanowałam, biorąc raz po raz głęboki oddech. W końcu przecież nie mogło być aż tak źle.

Kiedy przekroczyłam portal, kuzynka natychmiast skupiła całą swoją uwagę na mnie. Zasiadała na łóżku, z rękami spoczywającymi na kolanach, jakby oczekiwała odwiedzin, co zdawało się niemożliwym. Weszłam głębiej, lustrując wzrokiem jej sylwetkę. Podświadomie sprawdzałam, jak się ma, jakbym oczekiwała z nieznanych sobie względów, że dostrzegę szereg obrażeń. Niczego niepokojącego jednak nie przyuważyłam. 

Tym razem jednak obyło się też bez złośliwego powitania. Co więcej, kuzynka nawet przeprosiła, przyznając się do przesadzonej reakcji, jaką ostatnim razem zaprezentowała. Claudia sprawiała wrażenie tak miłej, że w pierwszym momencie zwątpiłam czy Urtaro jednak nie złożył jej mało przyjacielskiej wizyty chociażby po to, żeby spytać, dlaczego wyszłam stąd ostatnim razem zapłakana. Wolałam jednak nie dopytywać, bojąc się, że Claudia nie tylko zamknęłaby się w sobie, ale całkowicie odseparowała ode mnie. Już teraz wyczuwałam drobny dystans. 

- Twój olbrzym nie dał ci limitu czasowego? – zapytała nagle. Zabrzmiała odrobinę złośliwie, ale postanowiłam udać, iż nie zauważyłam uszczypliwości. 

- Mam już sobie pójść?

- Nie, nie to miałam na myśli. – Spuściła głowę, wbijając wzrok w złożone na kolanach dłonie. Intuicja podpowiadała, że coś leży na rzeczy, aczkolwiek postanowiłam poczekać, aż sama będzie gotowa wyznać ciążące jej na duszy prawdy. – Po prostu sądziłam, że bardziej cię pilnuje.

- Pilnuje – przytaknęłam otwarcie. – Ale tym razem nie mam limitu.

- Tym razem?

Słysząc ton głosu Claudii, zorientowałam się, że właśnie przyznałam jej przypadkowo rację. Pilnował mnie, a w oczach kuzynki z pewnością również drastycznie rozliczał z każdego uchybienia. Cóż, częściowo można byłoby przyznać jej rację, tyle że ubranie w słowa naszej relacji o niczym w rzeczywistości nie świadczyło, gdyż przedstawiała się ona zupełnie inaczej w realu. Nagle i z impetem uderzyła we mnie świadomość, że naprawdę pozostawałam w związku z przedstawicielem obcej rasy. To znacznie więcej niż seks, wzajemne dogadzanie sobie czy otwarte rozmowy późną wieczorową porą.

- To nie tak...

- Rozumiem – przerwała mi, gdy w głowie zaczynałam poszukiwania właściwych słów do najprecyzyjniejszego opisania łączącej nas zależności.

- Nie sądzę.

- Naprawdę. Byłam... nieuprzejma względem twojego nowego przyjaciela i jego krewnej. Nie powiem, że jest mi przykro.

- Bo nie jest?

Nie udzieliła odpowiedzi od razu, przyglądając się przez moment własnym dłoniom. Zupełnie jakby przetrzymywała w nich kosztowności, jakie pragnęła zachować wyłącznie dla siebie. Tymczasem mimo ich czystego utrzymania nie posiadała nic nadzwyczajnego. Omal nie uśmiechnęłam się, przyłapując własne myśli o manicure i pięknie ozdobionych paznokciach, na które nawet ja nie zdecydowałam się mimo dostępu do pełni luksusów.

Sięgając Gwiazd. Megan. TOM I [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now