39. MEGAN

409 46 47
                                    

W głowie huczało niebotycznie. Przyłożyłam dłoń do skroni, wracając do bolesnej rzeczywistości. Dosłownie bolesnej, bowiem odnosiłam wrażenie, jakby ból miał mi rozsadzić lada moment czaszkę, rozłupując ją skutecznie na wszystkie możliwe sposoby. Usiadłam, żałując gwałtowności wykonania ruchu, gdyż teraz oprócz boleści przyszło mi zmagać się z mdłościami. Ostatecznie jednak zawartość żołądka pozostała na miejscu, chociaż nie byłam pewna czy sytuacja za parę sekund nie ulegnie zmianie. Jeśli tak wyglądał kac, żałowałam, że mnie dopadł. 

Otworzyłam oczy, unosząc nieznacznie powieki. Światło. Zewsząd napływało migoczące, jasne światło jeszcze mocniej wprawiając mój żołądek w stan przypominający lewitację. Podobnie czułam się, kiedy na moment wyłączono sztuczną grawitację w jednej z faz startowych w naszym promie. Zakręciło mi się w głowie, obraz zawirował, choć po prawdzie poza światłem oraz subtelnym migotaniem niewiele jeszcze widziałam. Nic co mogłoby przywołać jakiekolwiek konkretne wspomnienia niosące odpowiedzi na nurtujące mnie pytania.

Co się stało? Gdzie jestem? Jak ja się tu znalazłam? Zacisnęłam powieki w reakcji na potężne pulsowanie między skroniami, dodatkowo przesłaniając oczy ręką, choć nie mogłam oczekiwać większych ciemności niż obecnie. Westchnęłam, chociaż nie miałam pewności czy potrzebowałam zaczerpnąć powietrza, czy zwyczajnie usiłowałam zachować ostatni spożyty posiłek na miejscu. Posiłek.

Niczym trafiona obuchem natychmiast myślami powróciłam do ostatniego posiłku, jaki pamiętałam. Przynajmniej częściowo, bowiem prawdę powiedziawszy nie umiałam przywołać w pamięci wspomnienia o zakończeniu kolacji bądź chociażby pożegnaniu się z gospodarzami. W głowie krążyło kilka niespójnych wspomnień. Przycisnęłam dłoń mocniej do skroni, usiłując częściowo rozmasować ból, wątpiąc jednocześnie, aby przyniosło mi to znaczną ulgę w cierpieniu.

Dodatkowo zdałam sobie sprawę, że muszę zmusić mózg do wzmożonego wysiłku i spróbować przypomnieć sobie wszystko, co zdołałam zapamiętać. Podejrzewałam, że to właśnie moje ostatnie wspomnienia stanowią klucz do sukcesu oraz rozwikłania zagadki, gdzie jestem i co właściwie robię w tym konkretnym miejscu.

Zmrużyłam oczy, pozwalając częściowo oślepić się migoczącemu światłu. Przypominając sobie rozmowę prowadzoną w trakcie wieczerzy z Sabianem i królową Saradrialą, uznałam, że właściwie rażące moje wrażliwe źrenice światło wcale nie było jasne ani tym bardziej białe. Uniosłam wyżej powieki, zmuszając się do szerszego otworzenia oczu.

Siedziałam na łóżku pośród morskiej pościeli w pokoju przypominającym czeluść oceanu. To nie światło się mieniło, zgodnie z pierwotnymi założeniami, ale wodne panele zdobiące ściany pomieszczenia. Zerknęłam w dół, stwierdzając, że podłogę również wyłożono morskimi kafelkami podobnie jak hol apartamentowca przydzielonego przez Sabiana.

Urtaro, myśl o kochanku rozbrzmiała w głowie ze zdwojoną siłą. Rozejrzałam się ponownie, jakbym wciąż nie zarejestrowała wystarczająco dobrze pomieszczenia oraz jego zawartości. Szybko i z niezadowoleniem, a także lekkim przerażeniem zaobserwowałam, że poza mną nikogo tutaj nie było. Co więcej, szybko wywnioskowałam, że nie przebywałam w sypialni w apartamentowcu, jaki został nam przydzielony gościnnie na ceremonię koronacji. Poza łóżkiem pomieszczenie było całkowicie puste. Nie znajdowały się tutaj żadne rzeczy ani meble, optycznie jeszcze mocniej zwiększając przestrzeń otaczającą mnie dookoła.

Zebrałam się w sobie, zamierzając podnieść się z łóżka. Bez względu na to, gdzie aktualnie przebywałam, musiałam przynajmniej spróbować się stąd wydostać. Nagły przestrach opanował świadomość, kiedy uzmysłowiłam sobie, kto jeszcze powinien przebywać przy mnie, a kogo brakowało. Vurtia i Claudia zostały w apartamentowcu, gdy krocząc z Urtaro pod ramię wyszliśmy w eskorcie czterech kapłanek Iskry. Uniosłam głowę, mrużąc oczy, kiedy moich uszu dobiegł dźwięk. Momentalnie rozpoznałam dźwięk otwieranego zamka, dziwiąc się obecności typowo ziemskiej technologii, skoro do pomieszczenia nie prowadził portal otwierający się z cichym szmerem.

Sięgając Gwiazd. Megan. TOM I [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now