Rozdział dwudziesty pierwszy

134 11 4
                                    

Yeosang powiódł spojrzeniem w górę po ciemnych ścianach wysokiego, odrębnego budynku o przynajmniej czterech piętrach, z czego ostatnie, odstające od pozostałych budowli w mieście, okrążone zostało czarną obręczą wzniosłego balkonu. Wydawał się tak nierealny... nierzeczywisty w obrębach jednego z największych miast.

-C-cały? - Zająknął się chłopiec, wpatrzony w majestatyczną budowlę o licznych, zaplanowanych nierównościach, wzdychając, kiedy Seonghwa skinął głową na zgodę.

-Mingi wybudował to kilkadziesiąt lat temu, choć on sam trzyma się lepiej, niż ten budynek - Wymruczał z lekkim uśmiechem, nim delikatnie pchnął chłopca w kierunku monumentalnego wejścia, nie przejmując się już zatłoczoną ulicą i nagromadzonymi sylwetkami, które z podziwem przyglądały się wzniosłym ścianom. 

Zniknęli za podwójną parą szklanych drzwi, okolonych przez zadaszoną złotem framugę, wychodząc do wnętrza bogatego i ujmującego ludzki umysł w podziw. Wielki hol, rozciągnięty na trzy piętra wzwyż i pięć pokoi wszerz o ścianach równie ozłoconych, choć piękne, kosztowne panele przyozdobione zostały czerwienią drogich dywanów, odznaczających się na tle.

Pośrodku pięły się wysokie schody o obficie zdobionej balustradzie w symbolach roślinnych, przypominając niemal wejście do jednej ze starogreckich krain, o których wspominano na lekcji historii. U ich szczytu stał za to wysoki mężczyzna, o rosłej, wyćwiczonej sylwetce, rozkładając szeroko silne ramiona. Jego włosy opadały lokami czystego złota, choć wygolone, wciąż układając się w gęste loki. Oczy zaś połyskiwały radośnie swym jaskrawym odcieniem żółci i pomarańczu, naśladując niemalże do perfekcji czyste promienie rozchodzącego się podwójnie słońca. Opalona zaś skóra okryta została przez czarny, jak najciemniejsza noc sweter, dodając wielu wełnianych centymetrów i tak naturalnie szerokim ramionom.

-Witam w moich skromnych progach - Zawołał głosem niskim, choć hucznym, powoli podążając schodami w dół, a jego majestatyczne ciało wydawało się wciąż niesamowicie wielkie, choć malał z każdym pokonanym calem. Yeosang przełknął, nieco wstydliwie cofając się za swą bratnią duszę, w obawie, iż coś ponownie spróbuje ich rozdzielić.

-Nie bój się, gwiazdeczko - Seonghwa zachichotał łagodnie głębokim tonem, obejmując delikatnie jego szczupłą talię, aby przyciągnąć go bliżej swego ciała i choć już nie ukrywał go tak dobrze za sobą, młodszy poczuł się bezpieczny w jego ramionach - To tylko Mingi - Te słowa zupełnie nie uśmierzyły obawy, choć zamaskowały ją wystarczająco, by biały lis mógł przybrać pokerową twarz, kryjąc prawdziwe emocje.

-Jak podróż? Nie było kłopotów? - Spytał wspomniany mężczyzna, nagle pojawiając się przed nimi, a jego wysoka sylwetka górowała nad obydwoma, choć jego oczy błyszczały, w dosłownym znaczeniu tego słowa, ukazując dziwną nutkę niemalże perswazyjnego zaufania.

-Mieliśmy kilka kłopotów, jednakże uporałem się z tym - Odpowiedział o cale niższy Kitsune, nim lekko poklepał silne ramię swego przyjaciela.

-Wyśmienicie. Yeosang tak? - Jasne spojrzenie padło na młodszego chłopca, który wątpliwie skinął głową, rozpuszczając swe obawy zaraz po tem, kiedy kojący, słodki uśmiech wygiął nieco zbyt pulchne usta przystojnego mężczyzny - Miło w końcu poznać osobiście. Hwa dużo o tobie wspominał, oczywiście same rzeczy dobre - Blade policzki białego lisa zarumieniły się nieznośnie, sprawiając, iż obaj Kitsune zachichotali łagodnie.

-D-dziękuję - Zająknął się najmłodszy, lekko przeczesując szczupłymi palcami swe przydługawe, śnieżne włosy, odgarniając je w tył, aby zaprzestały opadać na jego wrażliwe powieki.

-Rzeczywiście ładny - Mruknął Mingi, niemalże sam do siebie, zyskując cichy, groźny warkot od swego towarzysza - Nie martw się, wiem, że jest twój - Zaśmiał się krótko, po czym skurczył się nieco, jak gdyby wyczuwając, iż zostanie dokonana zemsta. Nie zerkał już na młodszego chłopca, skupiając swój jasny wzrok na drugim z Kitsune - Pozwolisz, że porwę go na chwile? Nie martw się, odstawię go bezpiecznie pod same drzwi jego komnaty, byś mógł znów rozkoszować się jego obecnością - Seonghwa nie odpowiedział jednak, przenosząc swe srebrzyste spojrzenie na najniższego z nich, by czule wyszukać odpowiedzi w pięknych rysach twarzy białego lisa.

The other half of the soul //SeongSangWhere stories live. Discover now